Etykiety

3.27.2012

Nauka języków obcych z Bystrym


Wiem, że seria "Dla bystrzaków" wzbudza wiele emocji wśród fanów wszelakich poradników. Wszystkim bowiem kojarzy się z oryginalną nazwą serii -"For Dummies", co bardzo łatwo przetłumaczyć sobie z języka angielskiego. Po zapoznaniu się z serią językową wiem już, że zbyt szybko i pochopnie czytelnicy wydali swój wyrok. Podręczniki do nauki języków z tej serii są niezwykłe, oryginalne, zupełnie różną się od tych tradycyjnych i tym samym zasługują na szczególną uwagę. Dzisiaj pragnę przybliżyć Wam kilka pozycji. Być może znajdziecie coś dla siebie.

"Rosyjski dla Bystrzaków"

Autorami książki są doktoranci, dla których języki słowiańskie są chlebem powszednim. Czytelnik zaczyna naukę od podstaw, czyli od alfabetu rosyjskiego znanego także jako cyrylica. Następnie małymi krokami poznajemy podstawowe zwroty, gramatykę, czasowniki i ich odmianę, zapoznajemy się z dialogami, a także rozwiązujemy gierki językowe, łamigłówki i ćwiczymy zdobyte umiejętności.

To co wyróżnia ten podręcznik od innych to mnóstwo ciekawostek i informacji o samej Rosji, kulturze i obyczajach. Jest to interesująco połączone z nauką języka i sprawia, że całość przedstawia się niezwykle interesująco.

Kolejnym plusem jest zapis wymowy obok każdego ze słówek i zdań. Wiem, że na początku bardzo ułatwia to naukę poprawnej wymowy i płynnego akcentu.

W każdym rozdziale autorzy przedstawiają czytelnikowi jaki materiał musi opanować, z czym się zapozna i jakie ma to znaczenie w przypadku języka rosyjskiego. Podczas nauki z tą książką miałam wrażenie, że uczestniczę w prywatnych korepetycjach, a autorzy zwracają się bezpośrednio do mnie.

Do książki dołączona jest płyta CD z wszystkimi dialogami zawartymi w tym kursie, co niezaprzeczalnie jest świetną okazją do wsłuchania się w cudowną melodię tego języka. Jako dodatki specjalne znajdziemy tutaj tabele czasowników,a także słowniczek polsko-rosyjski i rosyjsko-polski.

"Włoski dla bystrzaków"

Uwielbiam lekkość i specyficzny, nieco zaczepny akcent języka włoskiego. Oglądając filmy z tymi romantycznymi okolicznościami przyrody lub słuchając muzyki, mam ochotę przenieść się chociaż na chwilę do słonecznej Italii i całkowicie zapomnieć o problemach.

Autorkami książek są specjalistkami, które na swoim koncie mają wiele publikacji do nauki języka włoskiego. W 21 rozdziałach zawarta jest nie tylko gramatyka, liczne dialogi, ciekawostki dotyczące kraju, ćwiczenia językowe i wskazówki lingwistyczne, ale też urocze, zabawne rysunki, które znakomicie komponują się z treścią.

Przyznam, że było wiele rzeczy, których nie wiedziałam o tym kraju. Moją ulubioną sekcją w książce są gierki językowe. Uważam, ze to znakomity relaks i chwila wytchnienia przed dalsza nauką.

Ta książka, jak i inne z serii, zawiera płytę CD, na której native speakerzy nagrali dla nas wszystkie dialogi, zawarte w kursie.

Według autorek podręcznika język włoski to styl życia. I trudno się z nimi nie zgodzić. Włosi wiedzą jak korzystać z dobrodziejstw tego świata i pokazują innym jak czerpać z niego całymi garściami. Nie od dziś wiadomo, że Włosi to jedni z najbardziej rozrywkowych i roześmianych narodów na naszej planecie.

"Hiszpański dla bystrzaków"

Nie ukrywam, że hiszpański należy do jednych z moich ukochanych języków. Uwielbiam urodę tamtejszych okolic, a przede wszystkim ekspresyjną i pełną emocji mowę. Jestem zafascynowaną za każdym razem, kiedy oglądam hiszpańskie filmy i seriale.

Kiedy dowiedziałam się, że autorka książki jest poliglotką, od lat zajmującą się tłumaczeniami literackimi i symultanicznymi z kilku języków, wiedziałam, że książka musi być wyjątkowa. Tłumaczenia symultaniczne są wyjątkowo trudne i ten fakt z jej życia zasługuje na podziw. Mój mąż kiedyś dostał zlecenie tłumaczenia symultanicznego na konferencji międzynarodowej i twierdzi, że to bardzo ciężki kawałek chleba.

Na początku podręcznika autorka zapoznaje nas z materiałem i tematyką rozdziałów, aby czytelnik wiedział z czym będzie miał do czynienia. Ukazuje nam jak piękny jest język hiszpański i nieomalże prowadzi nas za rękę, stopniowo wtajemniczając nas w jego sekrety.

Bardzo podobało mi się dobranie tematyki do tego kursu. Autorka musi znać Hiszpanię jak własną kieszeń, bo doskonale wie co może być przydatne podczas wizyty i nawet zapoznaje nas ze słownictwem dotyczącym rękodzieł, wyrobów z gliny, miedzi czy wyplatanych koszy, których na tamtejszych targach jest zatrzęsienie. Oczywiście nie pomija kwestii gramatyki, słowotwórstwa i podstawowych zagadnień.

Cudowna książka. Nauka z niej jest przyjemna, dzięki przejrzystości i uporządkowanej oprawie graficznej. Jestem pewna, że nie pożałujecie.


"Francuski dla bystrzaków"


Paryż chyba już zawsze kojarzyć mi się będzie z filmem "Funny face" z Audrey Hepburn. A piosenka "Bonjour Paris" sprawia, że mam ochotę natychmiast spakować walizki i lecieć najbliższym samolotem do miasta zakochanych.

Książka podzielona jest na 5 działów: na dobry początek, francuski w akcji, francuski w podróży, dekalogi i dodatki. Dodatkami są także płyta CD, tabele odmian czasowników oraz słowniczek.

W każdym z rozdziałów poznajemy francuski z troszkę innej strony - gramatycznej, leksykalnej, akcentu czy składni. Po opanowaniu treści bez problemu potrafić będziemy poruszać się po Francji i porozumiewać z tubylcami. W książce aż roi się od ciekawostek dotyczących nie tylko kultury, sztuki i obyczajów, ale też francuskiej kuchni i sportów zimowych.

Można powiedzieć, że ta książka to nie tylko kurs językowy, ale również kompendium wiedzy o Francji. Dowiemy się nawet jak z kulturą załatwiać interesy i poznamy zasady savoir-vivre'u.

Podsumowując, proszę nie myślcie o tych podręcznikach jak o książkach dla wyjątkowo tępych i mało chłonnych umysłach. Ta seria w przystępny i niestandardowy sposób uczy języków obcych, troszkę poprzez zabawę i zapoznaje z kulturą konkretnego kraju. Ma zdecydowanie inną formę niż standardowe kursy i właśnie dzięki temu jest unikatowa i zdecydowane ma w sobie to "coś".


Za egzemplarze dziękuję Wydawnictwu Septem.

"Angielski fiszki. Kierunek matura"

Maturzyści drżą z dnia na dzień coraz bardziej, ponieważ egzamin dojrzałości zbliża się wielkimi krokami. Przed nimi ważny sprawdzian, do którego muszą przygotować się najlepiej jak to możliwe. Zdecydowana większość maturzystów wybiera angielski. Z tego powodu wydawnictwo Edgard udostępniło uczniom fiszki przygotowujące do matury z języka angielskiego na poziomie podstawowym i rozszerzonym.

Jak fiszki mogą przygotować do matury? Otóż mają one zupełnie inną strukturę niż te tradycyjne kartoniki, na którym umieszczone są słówka. Fiszki (w pudełku około 1000) przypominają nieco quiz gramatyczny. Z jednej strony znajdują się zdania, które należy uzupełnić jedną z trzech odpowiedzi, tak aby zgadzały się pod względem gramatycznym. Jedno słowo z zdaniu jest wytłuszczone, co wyjaśnia się, gdy odwrócicie fiszkę. Na drugiej stronie autorzy podali poprawną odpowiedz, tłumaczenie zdania oraz synonimy do wytłuszczonego wcześniej słówka.

Sami widzicie, że jedna fiszka uczy nie tylko gramatyki, ale i słownictwa, synonimów i jest świetną zabawą. Mimo, że matura już dawno za mną, z chęcią zapoznałam się ze wszystkimi fiszkami. Co ciekawe, zauważyłam, że poziom trudności nie zmienił się przez te 5 lat. Fiszki zostały opracowane według wymagań CKE.

Wydaje mi się, że gdybym te 5 lat temu miała do dyspozycji te fiszki, nauka przychodziła by mi z łatwością i większą przyjemnością. Jest to bowiem zupełnie nowy i świeży sposób na wykuwanie. Uważam, że jest znacznie przyjemniejszy i mobilizujący niż ślęczenie nad zeszytem lub wypisywanie słówek w kolumnach.

W pudełeczku znajdują się też czyste fiszki (20 sztuk), na których samemu można zapisać słowa, które sprawiają najwięcej problemu lub ułożyć własne zdania.



Zainteresowanych odsyłam do strony Wydawnictwa Edgard

3.26.2012

Zapowiedź książkowa wydawnictwa Marginesy


Coś niebywałego! Jak zwykle kapitalny Deyna! – niezapomniany Jan Ciszewski powtarzał jak mantrę przez całe lata 70. Komentatorzy sportowi okrzyknęli go objawieniem futbolu. Popularny na świecie jak dziś Ronaldo i Messi, na polskich stadionach był wygwizdywany. Pewnie dlatego, że współtworzył sukces wojskowej Legii, klubu nienawidzonego, za to że był pupilkiem władzy.

Przystojniak, na boisku czarował piłkę, a poza nim – dziewczyny, przez które czasem znikał z treningów na parę dni. Prywatnie skromny, małomówny, był wielkim indywidualistą, podczas meczu – duszą zespołu. On konstruował akcje, rozdzielał piłkę, a do biegania byli inni. Nie biegał najszybciej, ale zdecydowanie najszybciej myślał. I te jego słynne „rogale” i „kaczki”, od których bramkarze dostawali niestrawności.

Grał fair. Przez trzy czwarte swojego 40-letniego życia poświęconego piłce nożnej, tylko raz dostał czerwoną kartkę.

Gdyby urodził się kilka lat później, zrobiłby na Zachodzie pewnie większą karierę niż Boniek. Po zwycięskich igrzyskach w Monachium, których został królem strzelców, biły się o niego największe kluby Europy. Nie wyjechał, swoje najlepsze lata oddał Legii i reprezentacji.

Jego legenda jest tym większa, im bardziej łakniemy takiego piłkarza dzisiaj.

Data premiery: 18 kwietnia

Informacje na stronie Wydawnictwa Marginesy

"Oko umysłu" Oliver Sacks


Oliver Sacks już dawno stał się jednym z moich ulubionych pisarzy naukowych. Jego styl bardzo przypomina mi Jurgena Thorwalda, znanego ze "Stulecia chirurgów". Sacks jest lekarzem zafascynowanym neurologią. Mózg i jego tajemnice są już stałą domeną poszukiwań w jego książkach. Jego liczne prace są lekturami, które wywołują u mnie rumieńce i jeszcze bardziej uświadamiają mi, że wybór tematyki neurobiologicznej na pracę magisterska był strzałem w dziesiątkę.

W książce "Oko umysłu" doktor zapoznaje nas z rzadkimi i fascynującymi przypadkami osób wybitnie uzdolnionych artystycznie, których dotykają schorzenia natury neurologicznej. W dużej mierze są to różnego rodzaju afazje. Sacks opisuje każdy przypadek z należytą dokładnością, analizuje objawy pacjenta krok po kroku. Ukazuje czytelnikowi jak trudne i skomplikowane bywa życie osoby chorej, która nie odbiera świat zupełnie inaczej niż zdrowy człowiek. To co dla nas jest codziennością - dostrzeganie głębi czy percepcja, dla innych bywa koszmarem.

Poznajemy pacjentów, którzy utracili zdolność do rozpoznawania twarzy, kształtów, kolorów czy też dostrzegania głębi. Za każdym razem miałam wrażenie, że doktor bardzo zaprzyjaźniał się ze swoimi pacjentami, co nadaje jego opowieściom szczególny charakter. Z perspektywy zdrowych ludzi dostrzegamy jak choroba wpływa na otoczenie, rodzinę i przyjaciół chorego. Jak bardzo potrafi zmienić to jego świat.

Autora charakteryzuje ciekawość świata i wieczny nad nim podziw. Wszystkie opisane w książce przypadki są niecodzienne, odbiegające od podręcznikowych modeli chorób neurodegeneracyjnych. Zaskakują doktora, który niczym najlepszy detektyw, stara się połączyć wszystkie objawy w jedną logiczną i spójną całość. A nie jest to łatwe, kiedy pacjentka, która utraciła zdolność rozpoznawania kształtów, przedmiotów w swoim domu czy męża, nagle stwierdza, że obraz w jej domu wisi krzywo. Nie będzie chyba wielkim odkryciem kiedy powiem, że nasz mózg jest ciągle niezbadaną i nieodgadnioną planetą, a jego możliwości zaskakują naukowców od lat.

Sam autor książki od lat boryka się z poważną chorobą - zespołem Charlsa Bonneta, który charakteryzuje się halucynacjami wzrokowymi. Opisuje przypadek swojej choroby i wszelakie problemy i trudności, z jakimi przyszło mu się zmierzyć. Doktor ma talent do snucia ciekawych i wciągających historii, troszkę w formie gawędy lub wykładu.

Jeśli chodzi o naukową terminologię użytą w książce, bardzo trudno mi ocenić jej poziom trudności dla laika. Jest to pozycja popularnonaukowa, więc jestem przekonana, że wybierać ją będą osoby zainteresowane tematyką ludzkiego mózgu, którzy podstawową terminologię mają w jednym palcu. Dla mnie, studentki prowadzącej badania w Katedrze Neurobiologii, była to pasjonująca, pełna zaskoczeń lektura. Z niecierpliwością czekam na kolejne polskie wydania jego książek.

Za egzemplarz pragnę podziękować Wydawnictwu Zysk i S-ka

3.25.2012

Easy FCE


Któż z nas nie marzy o certyfikacie z języka obcego? Każdy pracodawca na duży plus zaliczy właśnie taki dorobek językowy. FCE (Firts Certificate in English) to pierwszy z prestiżowych egzaminów z języka angielskiego. Jako ciekawostkę mogę Wam zdradzić, że identyczne arkusze egzaminacyjne dostałam, kiedy ubiegałam się o wyjazd na Erasmusa.

Książka ma troszkę niestandardowy format (A4), jak na wydawnictwo Edgard. Ma to na celu przybliżenie zdającemu formy arkuszy egzaminacyjnych. Na tym poziomie egzamin składa się z 5 arkuszy, z którymi przyjdzie zmierzyć się osoba zdająca. Są to Reading, Writing, Use of English, Listening oraz Speaking. Postaram się krótko wyjaśnić, na czym one polegają.

Reading to po prostu teksty, których zadaniem jest skontrolowanie naszego rozumienia słowa pisanego. Po przeczytaniu tekstu, zdający musi odpowiedzieć na pytania znajdujące się pod nim (pytania zamknięte) lub ułożyć z "rozsypanki" zdań prawidłową kolejność, tak aby tworzyły spójną i logiczną treść. Ten etap trwa godzinę.

Writing to jedna z tych części, w której może przydarzyć się wszystko. Trwa ponad godzinę i sprawdza umiejętność tworzenia krótkich i nieco dłuższych wypowiedzi pisemnych. Może to być list (formalny lub nieformalny), mail, historia czy artykuł. Podobno jest to najbardziej stresująca część egzaminu.

Use of English to część, która jest dla mnie koszmarem:) Formy gramatyczne, kolokacje, poprawne użycie czasownika, przekształcanie, słowotwórstwo. Brrr brzmi strasznie, prawda? I macie na to tylko 45 minut.

Listening to już czysta przyjemność. Na podstawie dialogu puszczonego nam przez egzaminatora, odpowiadamy na pytania zamknięte, łączymy w pary, przyporządkowujemy, ustawiamy w odpowiedniej kolejności. Etap ten nie jest niczym skompilowanym, jednakże należy mieć się na baczności i skoncentrować się na każdym, pojedynczym słowie. Bardzo często zdający nabierają się na tzw. podpuchy, słowa wyrwane z kontekstu lub o podobnym znaczeniu.

Speaking czyli rozmowa. Tutaj egzaminatorzy mają ogromne pole do popisu. Ma ona bardzo podobną formę do ustnej matury z języka angielskiego. Nie widzę między nimi większych różnic. Zdający na swą wypowiedz ma 14 minut.

Podręcznik zawiera w sobie arkusze doskonalące we wszystkich części. Całość opracowana jest na zdumiewająco dobrym poziomie, układ jest przejrzysty i czytelny. Koniec książki zawiera ważniejsze tabele gramatyczne, spis ważniejszych idiomów, zasady słowotwórstwa i tworzenia czasowników. Wszystkie elementy są dokładnie omówione, wyjaśnione na konkretnych przykładach.

Do książki dołączone są aż 2 płyty CD. Jedna zawiera teksty przygotowane na potrzeby części Listening. Nagrania są wysokiej jakości i prezentują różne akcenty. Musicie wiedzieć o tym, że podczas egzaminu użyte są 3 rodzaje akcentów języka angielskiego (brytyjski, irlandzki i kanadyjski) i trzeba mieć znakomicie wyćwiczony słuch, aby wyłapać kluczowy kontekst. Druga płyta to symulacja egzaminu FCE, która jeszcze lepiej zaznajomi Was z formą egzaminu. Na tej płycie znajdują się też filmy, nagrane przez egzaminatorów, którzy tłumaczą na czym polega FCE i jak należy się niego przygotować.

Pamiętajcie, że na certyfikat nigdy nie jest za późno! Z utęsknieniem patrzę na zapowiedzi wydawnictwa w oczekiwaniu na CAE oraz CPE. Taka publikacja byłaby dla mnie dużym ułatwieniem i pomocą w przygotowaniu się do certyfikatu.

Zainteresowanych odsyłam do strony Wydawnictwa Edgard, gdzie można zajrzeć do książki -tutaj.

Spotkania autorskie z Larą la Voe


Lara la Voe – polska powieściopisarka, która w wieku 19 lat zadebiutowała powieścią „3 płatki kamelii”.

Życie i twórczość

Lara la Voe, a właściwie Sandra Stempniewska, urodziła się 15 czerwca 1992 roku w Zielonej Górze.
Przez długi czas największą miłością młodej autorki było aktorstwo, od najmłodszych lat próbowała swoich sił na szkolnych scenach, dopiero w 2009 roku związała się z Teatrem Lubuskim, gdzie wraz z grupą teatralną Proforma, szkoliła warsztat aktorski i występowała w happeningach promujących spektakle, pod opieką aktorki Olgi Paszkowskiej.
W wolnych chwilach tworzyła również wiersze i opowiadania, jej teksty poetyckie kilkukrotnie były wyróżniane i nagradzane na łamach wielu literackich konkursów.
Pod koniec roku 2007 stworzyła swoją pierwszą bohaterkę późniejszej powieści „3 płatki kamelii” Kathy Kalwin, a cała historia rozpoczęła się na forum internetowym o charakterze gry RPG poświęconej serialowi „Zagubieni”. Niebanalna, pozbawiona chronologii fabuła i bohaterowie przedstawiający świat w niezwykły sposób, przypadła do gustu użytkownikom, a później również redakcji wydawnictwa Novae Res, które wydało powieść „3 płatki kamelii” pod patronatem portalu i stowarzyszenia Sztukater w listopadzie 2011 roku, a Sandra Stempniewska, przybrała pseudonim artystyczny Lara la Voe. Wbrew pozorom, fikcyjne nazwisko nie ma na celu ukrycie prawdziwej tożsamości Sandry, z pseudonimem wiąże się bowiem literacka historia, którą pisarka ma zamiar ukazać w formie związku frazeologicznego w kolejnej powieści. Lara la Voe nie ma zamiaru spocząć na laurach po swoim debiucie i już teraz pracuje nad kolejną, tajemniczą książką.

Inspiracje

Lara la Voe określa swoją powieść literackim barokiem, który poza przepychem – emocjonalnym - nie ma z epoką zbyt wiele wspólnego. Prawdziwą inspiracją autorki jest Romantyzm z czołowymi przedstawicielami George Sand i Aleksandrem Dumas synem, w twórczości pisarki widoczne są również cechy dekadentyzmu i zafascynowanie modernizmem. Wśród ulubionych artystów Lary la Voe znajduje się również Salvador Dali, ponadto ceni postaci Kleopatry VII i jest wielką obrończynią honoru tragicznej francuskiej królowej Marii Antoniny i paryskiej kurtyzany „Damy Kameliowej” Marie Duplessis. W swojej twórczości stara się również oddać hołd powyższym postaciom.


3.23.2012

Słownictwo Hiszpański 1

Dzisiejszy słoneczny dzień nastroił mnie na naukę języka kraju kojarzonego z wakacjami i upalnym słońcem. Jako, że fiszki do nauki włoskiego przerobiłam już jakiś czas temu, postanowiłam zmierzyć się z hiszpańskim.

Tego języka uczę się 3-4 lata, więc postanowiłam jedynie odświeżyć swoją wiedzę i przypomnieć podstawowe słówka. Powiem Wam szczerze, że byłam pewna, iż lepiej znam ten język:) Okazało się, że z niektórymi słówkami zetknęłam się po raz pierwszy jak "un anillo" czy"el partido". Coś, co miało zająć mi kilka dni, zajęło ponad tydzień, ale za to efekt jest zadowalający. I jestem pewna, że sięgnę po kolejne poziomy trudności (jest ich obecnie 3).

Bardzo często spotykam się ze stwierdzeniem, że fiszki nie spełnią Waszych oczekiwań, bo są to martwe słowa, które trudniej zapamiętać z powodu braku podania ich zastosowań. I tu muszę Was zaskoczyć. Wydawnictwo Cztery Głowy w swoich fiszkach podało także przykładowe zdania, zawierające określone słówko. Zdecydowanie ułatwia to naukę i dzięki temu staje się efektywniejsza.

Ten produkt, podobnie jak pozostałe, zawiera memobox do samodzielnego składania, instrukcję użycia oraz etui na fiszki, które możemy zabrać ze sobą w dowolne miejsce. Uwielbiam memoboxy tego wydawnictwa. Są kolorowe, solidnie wykonane i bardzo uprzyjemniają mi naukę słówek.

Małym minusem jest brak płyty CD. W moim przypadku jest to mało istotne, bo wydaje mi się, że dobrze operuję wymową i akcentem. Dla początkujących polecam nabycie płyty CD do tego kursu, na której nagrane są słówka z wszystkich fiszek. Jest ich ponad 1000! Fiszki zawierają także wkładkę z wyjaśnionymi zasadami wymowy.

No to co? Do nauki!:)

3.22.2012

"Trening intelektu" Paulina Mechło, Jolanta Grzelka


Od dawna mam obsesję na punkcie możliwości intelektualnych mojego mózgu, rozwijaniu i ćwiczeniu pamięci oraz nieustannym poszerzaniu jego możliwości. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak pojemny jest ten organ i jak bardzo może nas jeszcze zaskoczyć. Po lekturze i pracy z tą książką spojrzyjcie na siebie z zupełnie innej strony.

Książka to wynik wieloletniej pasji neurobiologią i neuropsychologią oraz ciężkiej pracy dwóch ambitnych kobiet. Autorki stawiają przed nami olbrzymie wyzwanie. "Wyćwicz pamięć, koncentrację i kreatywność w 31 dni". Brzmi strasznie? Przeraża Was to? Myślicie, że jest to niemożliwe lub będzie kosztowało Was to dużo czasu? Nic bardziej mylnego.

Podręcznik podzielony jest na 31 rozdziałów - każdy na każdy dzień wyzwania. W każdym w nich znajduje się szereg łamigłówek, zagadek matematycznych, obliczeń, ćwiczeń skojarzeniowych i wykreślanek. Z każdym dniem musimy rozwiązać ich więcej, w znacznie krótszym czasie. Jest to znakomita zabawa i uwierzcie mi świetny trening. Osobiście wykorzystywałam każdy rozdział przed przystąpieniem do nauki w czasie sesji i był to dla mnie doskonały trening, który nieco "rozruszał" moje zwoje mózgowe.

To co bardzo podoba mi się w tej książce to właśnie jej formuła. Można wspaniale się bawić, jednocześnie poprawiając kondycję intelektu. Należy jednak pamiętać, że każde z zadań wymaga maksymalnego skupienia, koncentracji i uwagi. Bardzo trudno jest jednocześnie zatopić się w ćwiczeniach, słuchać muzyki, buszować w internecie i rozmawiać przez telefon. Skupienie i jeszcze raz skupienie. Inaczej nie przyniesie nam to oczekiwanych efektów. To, ile siły i starań włożymy w zadania, przełoży się na wyniki.

W książce czytelnik znajdzie także tabelę osiągnięć, dzięki której efekty pracy można kontrolować na bieżąco. Na samym końcu podręcznika znajdują się odpowiedzi do każdego zadania. Rzecz jasna zaglądanie podczas wykonywania testu w rzeczone miejsce jest absolutnie zabronione:)

Podsumowując jest to świetna książka dla wszystkich tych, którzy przygotowują się chociażby do egzaminów lub matury, a także dla tych, którzy tak jak ja, wiecznie dążą do doskonałości w tej dziedzinie i pragną wytrenować swoje zdolności intelektualne.

Do książeczki można zajrzeć tutaj.


Repetytorium leksykalno-tematyczne Hiszpański poziom B1-B2


Po przerobieniu repetytorium na poziomie podstawowym, postanowiłam spróbować swoich sił z tym dla średnio zaawansowanych. Tak jak w przypadku pierwszego tomu z tej serii, całość podzielona jest na rozdziały tematyczne takie jak podróże, kultura i sztuka czy też przyroda i wszechświat. Rozdziały te są bardziej rozbudowane, zawierają więcej i trudniejsze słownictwo, więcej zadań i całą masę popularnych uzupełnianek.

To, co zwróciło moją szczególną uwagę i zasługuje na duży plus to teksty. Są znacznie dłuższe, bogatsze w przydatne zwroty i idiomy. Nad jednym tekstem pochylałam się średnio od 30 – 50 minut, także materiału w podręczniku jest mnóstwo i z pewnością zaspokoi apetyt na język hiszpański na bardzo długi czas.

Do książki dołączona jest także płyta CD z nagraniami lektorów, którzy pomagają przebrnąć przez zamieszczone teksty i rozwikłać problemy z wymową i akcentem.

Standardowo na końcu książki odnajdziemy klucz do wszystkich ćwiczeń, a także rozdziały podsumowujące zdobytą wiedzę. Szczerze polecam wszystkim miłośnikom języka hiszpańskiego, maturzystom, studentom, którzy pragną rozwijać swoją wiedzę na poziomie B1-B2.


Do książki można zajrzeć tutaj


Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Edgard

3.21.2012

"Magiczny dom" Tess Whitehurst


Uwielbiam sprzątać mieszkanie i strefę, w której pracuje, działam twórczo. Zawsze, gdy zbliża się wiosna zabieram się za generalne porządki, ponieważ pomaga mi to ... uporządkować życie. Ulgę, nowy ład i chęć do działania przynosi mi wyrzucanie starych ciuchów lub tych, w których nie chodzę, przeglądanie sterty dokumentów i papierów, z których połowa okazuje się być niepotrzebna i całościowy przegląd szaf i szufladek. Kiedy w pomieszczeniu staje się nagle jasno, czysto i bardziej świeżo, wzbiera we mnie chęć do działania. Chyba też tak macie, prawda?

I o tym właśnie jest ta książka. Jak poprzez oczyszczenie naszego domu sprawić, aby w naszym umyśle i duchu zapanował ład i nowe siły witalne. Autorka jest doradcą intuicyjnym oraz konsultantką feng shui. Doskonale zna się na tym jak urządzić mieszkanie, aby znalazły się w nim strefy odpowiadające różnym aspektom naszego życia, jak chociażby miłość, praca czy działanie kreatywne.

Oprócz całego szeregu magicznych rytuałów, do których podchodzę z dużym dystansem i przymrużeniem oka, opisała sposoby, dzięki którym nasze zacisze przejdzie totalny lifting. To, co bardzo przypadło mi do gustu to ekologiczne sprzątanie. Jestem przeciwnikiem wszystkich chemicznych środków do mycia podłóg i sprejów do mebli. W książce czytelnik zapozna się z ekologicznymi płynami do czyszczenia skomponowanych z naturalnych środków, (pokrzywa, szałwia, cytryna) który można zrobić samemu w domu. Ciekawym dodatkiem jest zamieszczenie w książce przepisu na detoks organizmu za pomocą wody mineralnej z domieszką przypraw, takich jak pieprz cayenne, cytryna itp.

Podobał mi się rozdział dotyczący zwierząt domowych. Jestem wielką fanką kotów i jak się okazuje kot to idealny kompan wprowadzający do naszych czterech ścian wiele pozytywnej energii i pobudzający nas do działania. Najlepiej gdy jest to para kotów, przygarnięta, a nie kupiona z hodowli.

Ubawiłam się przy fragmencie opisującym darowanie pająkowi życia i nagroda niebios, która na nas spłynie za tak wielkoduszny czyn:) Wiele miejsca poświęciła autorka znaczeniu i symbolice świec w naszych mieszkaniach. Przyznam, że jestem ich wierną fanką, szczególnie w okresie jesienno-zimowym. Nadają nie tylko cieplutkiego klimatu, ale dodatkowo oszałamiająco pachną.

Poradnik polecam, ale należy pamiętać, aby podejść do niego z dystansem. Znam wielu ludzi, dla których bardzo ważna jest obecność amuletów, symboli aniołów i innych, dla mnie zupełnie niezrozumiałych dziwów. Oczywiście, co kto woli. Pamiętajmy, że ważnym jest, aby otaczać się przedmiotami dla nas ważnymi, które stanowią dla nas symbol i podnoszą na duchu. Czy będzie to anioł z porcelany, doniczka ze świeżą bazylią czy plastikowa żaba, to już wasz wybór.


Za lekturę dziękuję Wydawnictwu Studio Astropsychologii

"Język rosyjski słówka 1 - fiszki"

Jako żona filologa rosyjskiego, codziennie stykam się z tym językiem w mowie, muzyce i filmach. Sama jednak nigdy nie pobierałam dłużej lekcji i mam niestety spore zaległości. Na szczęście jest to język dość prosty dla Polaków i nie sprawia nam większych problemów.

Fiszki Wydawnictwa Cztery Głowy idealnie sprawdzają się przy pierwszym kontakcie z językiem rosyjskim. Pierwsze fiszki znacznie różnią się wielkością od pozostałych i wprowadzają nas w cały kurs a także służą jako przegródki do poszczególnych kategorii. Tym samym zapoznajemy się ze słownictwem dotyczącym czasu, charakteru, części ciała, finansów, gospodarki, roślin, mody i wielu innych kategorii.

Na samym początku należy jednak zapoznać się z cyrylicą, ponieważ bez jej znajomości bardzo trudno o efektywną i satysfakcjonującą naukę z tymi fiszkami. Wszystkie słówka i wyrażenia zapisane są na karteczkach właśnie alfabetem rosyjskim. Na jednej z fiszek znalazłam krótki opis liter cyrylicy i ich polskich odpowiedników.

Pudełeczko zawiera ponad 1000 poręcznych fiszek, memobox do samodzielnego złożenia, etui na fiszki oraz instrukcję obsługi całego kursu.

To co uważam za koniecznie to zaopatrzenie się dodatkowo w płytę CD, na której nagrane są wszystkie słowa, bowiem zdaje sobie sprawę z tego, że nie każdy jest na tyle zaznajomiony z poprawnym akcentem i wymową.

To co zawsze mnie śmieszyło to fakt, że Polacy, źle wymawiają podstawowe słowa i powtarzają błędne, niby powszechne w Rosji powiedzenia np. "gniotsa nie lamiotsa"!!! Nie ma czegoś takiego! Mój mąż z pół godziny pękał ze śmiechu, kiedy przeczytałam mu to w jednej z gazet codziennych. Dlatego uważajcie na tego typu sentencje, powtarzane często przez starsze osoby które uczyły się języka w podstawówce;)

Języka rosyjskiego trzeba uczyć się z nie tylko regularnie, aby nie zapomnieć cyrylicy, ale przede wszystkim z uwagą i przyjemnością. Polecam Wam z czystym sumieniem.

3.20.2012

"Jedenasta powieść, osiemnasta książka" Dag Solstad


Literatura norweska jest specyficzna i nieco osobliwa. Moje pierwsze spotkanie z autorem książki "Jedenasta powieść, osiemnasta książka" chyba nie należało do najlepszych. Urzekł mnie jednak pomysł na niebanalną fabułę i próba stworzenia czegoś niezwykłego.

Podczas lektury poznajemy podstarzałego już Bjørna Hansena - intelektualistę, miłośnika teatru, flegmatycznego i nieco znudzonego swą egzystencją pana. W latach młodości podejmuje radykalny krok zostawienia swej żony i malutkiego dziecka dla ponętnej kochanki. Razem ze swoją nową miłością przeprowadza się do Oslo, gdzie na nowo próbuje ułożyć swe życie. Jednak z czasem mężczyzna dostrzega, iż pragnie czegoś zupełnie innego, że wzbudzająca kiedyś tyle emocji, fascynacji i uczuć kochanka, stała się dla niego obojętna.

W umyśle Hansena rodzi się nieco demoniczny i nie do końca zrozumiały plan. Za pomocą swego znajomego lekarza, postanawia upozorować wypadek samochodowy i w konsekwencji zdrowy siada na wózku inwalidzkim. Jest absolutnie pewien, że właśnie tak pragnie dokończyć żywota. Czy nie okaże się to zbyt ryzykowne? Czy gra jest warta świeczki ? Co właściwie pragnie uzyskać bohater, decydując się na realizację swego pomysłu?

Hansen przedstawia nam się jako człowiek, który nie do końca wie czego chce i do czego dąży. Jest zagubiony, zniechęcony, wiecznie udręczony i po prostu nie wzbudza mojej sympatii. Wręcz przeciwnie - irytował mnie z każdą kolejną stroną coraz bardziej.

Trudna w odbiorze, acz z pewnością ciekawa lektura dla fanów stylu Gombrowicza. Każda myśl i każdy krok głównego bohatera analizowana jest z przesadną chyba dokładnością, ciągnie się w nieskończoność. Wszystko jest jakby rozmyte i ciężko było mi skupić się podczas lektury. W powieści czytelnik znajdzie wiele melancholii, ukrytych między wierszami pytań egzystencjalnych i frazesów.

Polecam ją zatem tylko miłośnikom literatury norweskiej i twórczości Gombrowicza.


Za książkę dziękuję Wydawnictwu Smak Słowa

3.19.2012

"Innego życia nie będzie" Maria Nurowska


" A co to jest szczęście, mamo? (...)
- Zgoda kroków i myśli - odpowiadam bez zastanowienia"

Stefan to starszy już mężczyzna, który nie może poszczycić się udanym życiem i spełnieniem. Dość szybko zajął wysokie, kierownicze stanowisko i to właśnie władza stała się początkiem upadku jego człowieczeństwa. Poślubił swoją sekretarkę -Wandę, która poświęciła dla tej miłości cały swój żywot. Jednak ich miłość miała burzliwy przebieg, liczne zdrady Stefana,partyjna linia, a także jego trudny charakter sprawiły, że po kilku latach ich małżeństwo przeszło do historii.

Pewnego dnia Stefan otrzymuje wiadomość o śmierci swojej byłej żony, która swe ostatnie lata życia spędziła w Ameryce. Wtedy to, otrzymuje w przesyłce listowej tajemniczy zeszyt, który okazuje się być pamiętnikiem Wandy, spisanym od początku ich miłości, aż do śmierci. Razem ze starcem pogrążamy się w lekturze, pochłaniającą nas bez reszty.

Od młodości Wanda była naiwna, pełna młodzieńczych ideałów, wiary w idealną miłość, a Stefan był dla niej 8 cudem świata. On natomiast był kobieciarzem, mamisynkiem, nie stronił od alkoholu. Kariera stanowiła dla niego centralny punkt życia. Był słaby i zbyt łatwo ulegał wpływom. Ona potrafiła wytłumaczyć wszystkie jego wybryki, wybaczyć mu upokorzenia i zniewagę. Niestety, polityka podzieliła małżeństwo i Stefan zdecydował się zakończyć ich związek.

Kolejne lata przynoszą Wandzie jedynie cierpienie i rozczarowanie. Jej myśli oraz modlitwy krążą wokół Stefana i ich synów. Jej uczucia są silne i wiecznie żywe. Nawet wyjazd do Ameryki i rozpoczęcie nowego życia nie są w stanie wymazać jej z pamięci byłego męża.

Dopiero podczas czytania jej wspomnień Stefan zdaje sobie sprawę z krzywd jakie wyrządził swojej Wandzi i jak pozbawione sensu i płytkie było jego życie.

Jest to smutna, przejmująca, oparta na faktach i autentycznych postaciach historia. Gorzka i cierpka opowieść o tym, iż podjętych raz decyzji, nie da się cofnąć, ponieważ ... innego życia nie będzie.

Za lekturę dziękuję Wydawnictwu W.A.B.

3.16.2012

Potrzebna motywacja i inspiracja

Od rana snuje się jak cień. Chodzę jakaś taka senna, pogoda, mimo, że urocza, nie nastraja do działania. Chwilowy kryzys. A tu pasowałoby zajrzeć do chińskiego, poczytać kilka książek, obejrzeć jakiś film czy też nadrobić zaległości w gazetach.


Co wy robicie, kiedy dopada Was taki dusiołek? Co jest dla Was motorem napędowym? Co staje się dla Was źródłem inspiracji w takich chwilach?

Czytujecie blogi czy po prostu podziwiacie sufit w mieszkaniu, tak jak ja obecnie? :)

3.15.2012

Korespondencja w firmie Wzory listów angielskich


Dziś dla młodego człowieka biegła znajomość języka angielskiego jest koniecznością. Pracodawcy coraz częściej wymagają od pracowników nie tylko płynnego posługiwania się tym językiem, ale i poprawnego, formalnego sposobu pisania. Ta umiejętność jest szczególnie wymagana na stanowiskach biurowych, a także w codziennym życiu.

Książka zapoznaje nas z ponad setką różnych form pisemnych, takich jak chociażby list reklamowy, podziękowanie za przyjęcie klienta, zgoda na przedłużenie terminu płatności, opóźnienie w dostawie lub wynajem samochodu. Większość z nich jednak porusza tematykę okołobiznesową.

Autorzy podręcznika poza wzorami listów i ich polskimi tłumaczeniami, umieścili w nim przydatne informacje o zasadach interpunkcji w języku angielskim oraz gramatyki (czasowniki frazowe, nieregularne itp.) Na końcu publikacji czytelnik znajdzie także pomocny słownik polsko-angielski.

Do książki dołączona jest płyta CD z wszystkmi wzorami listów, co sprawia, że praca w firmie nad konkretną korespondencją staje się jeszcze łatwiejsza.

Na uwagę zasługuje lista konsulatów i ambasad Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych w Polsce, wraz z ich adresami, telefonami i e-mailami. Przydatną rzeczą jest także wyjaśnienie skrótów, które najczęściej używa się w korespondencji:

GNP - Gross National Product – Produkt Narodowy Brutto

C.A.P - Common Agricultural Policy – Wspólna Polityka Rolna

Jestem pewna, że książka spełni oczekiwania każdego pracownika biurowego, wzbogaci jego słownictwo, a także lepiej przygotuje do korespondowania z anglojęzycznymi partnerami biznesowymi.

Na rynku dostępna jest także identyczna książka dotycząca wzorów listów francuskich.


Więcej informacji na stronie Wydawnictwa Nowela.



3.13.2012

"Tylko dla dziewcząt" Magdalena Samozwaniec Audiobook

Czas nagrania: 5 godz. 30 min.
Nośnik: 1 CD mp3

To było moje drugie spotkanie z książką w formacie mp3, a pierwsze z Magdaleną Samozwaniec. Pisarka była siostrą Marii Pawlikowskiej - Jasnorzewskiej oraz córką Wojciecha Kossaka. Jej powieści od lat bawią i wzruszają młode i nieco starsze pokolenia kobiet.

"Tylko dla dziewcząt", jak sama nazwa wskazuje, przeznaczona jest dla młodych kobiet i to właśnie o nich opowiada. Książka zawiera zbiór tekstów o tym jak wyglądały relację między pannami i zalotnikami, o pociągu studentek do zagranicznych kolegów, o małżeństwie dla posagu czy też o trwającym od zawsze konflikcie pokoleń. Samozwaniec przestrzega młode kobiety przed przedwczesnym i nieprzemyślanym zamążpójściem. Przytacza czytelnikowi (w moim przypadku słuchaczowi) przykład męża - jedynaka, nad którym użala się zrozpaczona mamusia, z powodu bólu oka podczas unoszenia kolana. A nie daj Boże, mieć za męża pijaka, co to z kolegami zbyt często na piwo chadza. Są tylko dwa sposoby na takiego amanta. Jakie? Przekonajcie się sami.

Audiobook słuchało się znakomicie, dzięki wspaniałemu przekazowi pani Anny Szawiel, która włożyła całe swoje serce w nagranie, co słychać w każdej minucie. Styl Magdaleny Samozwaniec nieco przypomina mi Colette. Jest również nieco ironiczny i prześmiewczy. Pisarka z dużym dystansem podchodzi do upodobań i fochów panienek z tamtej epoki.

Słuchanie książki okazało się dla mnie wybawieniem podczas długich podróży tramwajem na uczelnie. Nie mogłam powstrzymać śmiechu i z pewnością wyglądałam nieco dziwnie mając cały czas uśmiech na ustach. Oj wyostrzył mi się apetyt na Samozwaniec!

Fragment audiobooka dostępny jest tu:




Audiobook można nabyć na stronie Biblioteki Akustycznej

3.12.2012

"Uczę się angielskiego śpiewająco"


Chyba wszyscy dobrze wiemy o tym, że im naukę języka obcego rozpoczynamy wcześniej, tym lepiej. Dzieci chłoną taką wiedzę jak gąbka. Wydawnictwo Nowela wypuściło na rynek serię książeczek do nauki języków obcych dla najmłodszych. "Uczę się angielskiego śpiewająco" jest właśnie pierwszą z nich. W środku maluch znajdzie piosenki, dzięki którym poprzez zabawę w mig nauczy się podstawowych słówek i zwrotów. Piosenki nagrane są na płytę CD, dołączoną do książki.

To co urzekło mnie w tej książce to jej wydanie. Jest bogato, kolorowo ilustrowana, a słowa piosenek napisane są dużą czcionką. Poniżej każdej pioseneczki, umieszczony jest słowniczek z wytłumaczeniem wszystkich słów. Dodatkowo na końcu książki mamy dokładnie tłumaczenie wszystkich, zawartych w książeczce piosenek.

Autorzy podają, że korzystać z książki mogą dzieci od lat 3. Myślę, że dla dzieciaka będzie to nie lada frajda. Słuchać, tańczyć i jednocześnie uczyć się języka obcego. Nie ma przyjemniejszego sposobu nauki. Dużym plusem tego wydania są też zapisy nutowe każdego z utworu. Rodzic może zagrać na pianinie wybraną piosenkę dla swego malucha i bawić się przy tym nie gorzej:)

Dla nieco starszych dzieci wydawnictwo przygotowało drugą część książki - "Uczę się angielskiego śpiewająco" od lat 7. W swojej ofercie Nowela ma także podobne publikacje z języka francuskiego, hiszpańskiego, włoskiego oraz niemieckiego. Jest w czym wybierać!


Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Nowela

3.10.2012

Może Wam też przypadnie do gustu...






Polecam jej teledyski. Są genialne!

3.09.2012

Bo warto realizować marzenia ;)




Trochę po czasie, ale dzielę się z Wami radosną nowiną. Dostałam się na Erasmusa do Helsinek! Już od września tego roku moim domem stanie się mroźna Finlandia. Bliscy się cieszą i chyba trochę martwią, ale mam nadzieję, że przywykną do tego faktu. Biedna babcia specjalnie szukała w encyklopedii gdzie leżą Helsinki i jest to dla niej "koniec świata". Dla mnie to spełnienie marzeń i szansa na rozwój, jakiej na pewno nie zmarnuję.

Przede mną nauka fińskiego! Bardzo trudno jest znaleźć szkołę językową, a jeszcze trudniej korepetytora z tego języka. Może ktoś zna i poleca?

Hmmmm Finlandia. Ten klimat i te biblioteki!










3.07.2012

"Piękno i smutek wojny" Peter Englund


Książkę skończyłam czytać już jakiś czas temu. Długo myślałam nad tym co mogłabym o niej napisać. W mojej głowie kotłowały się tysiące myśli, o tym jak wtedy wyglądał świat i z czym musieli borykać się młodzi ludzie. Wojna przecież nigdy nie jest dobra, zawsze niesie ze sobą cierpienie, śmierć, rozstania, lecz z drugiej strony w sercach ludzi budzi się coś.... pięknego. Wiem, że brzmi to dość dziwnie, ale tylko to w tym momencie przychodzi mi na myśl. Stają się oni bardziej dojrzali, odważni, rodzi się w nich współczucie i chęć niesienia pomocy, a także przynależność do pewnej wspólnoty.

Książka ta, opisuje losy 20 autentycznych postaci, którzy zapisali się na kartach historii I wojny światowej. Czyta się ją niejako jako wykład rzekę, a z drugiej strony niczym pasjonującą powieść. To prawie 600 stron poruszającej i zmuszającej do refleksji przeprawy przez, jak podaje okładka - "dwadzieścia niezwykłych losów z czasów światowej pożogi". Najmłodsza bohaterka ma lat 12 i jest uczennicą, dla której wojna oznacza koniec dzieciństwa. Najstarszy to 45 letni chirurg polowy w armii amerykańskiej. Większość jednak ma 20-23 lata i być może właśnie dlatego lektura tej książki była dla mnie zwyczajnie wstrząsająca.

Czy kojarzycie zdjęcie zamieszczone powyżej? Jestem pewna, że tak. Fotograf uwiecznił na nim marynarza całującego nieznaną mu pielęgniarkę w dniu zakończenia II wojny światowej. Miało to miejsce na Times Square w 1945 roku. Podobno mężczyzna tuż po pocałunku otrzymał siarczysty cios od kobiety. Inne źródła podają, że para została małżeństwem. Która z teorii jest prawdziwa? :)


Uważam, że ta elegancko wydana pozycja literacka może być pięknym prezentem nie tylko dla miłośników historii. Jestem pewna, że będzie wspaniałą lekturą dla młodych i starszych czytelników, niezależnie od płci.

Do książki można zajrzeć tutaj


Za książkę dziękuję Wydawnictwu Znak.

3.06.2012

Fiszki Starter - język włoski


Italia! To państwo kojarzy mi się z wakacjami, słońcem, beztroskimi, długimi dnami, spędzonymi na zwiedzaniu, obserwacji ludzi, poznawaniu kultury i obyczajów, a także z filmem "Rzymskie wakacje" z Audrey Hepburn. Jako, że wakacje zbliżają się do nas wolnym krokiem, może warto by zacząć poznawać język włoski od podstaw lub przypomnieć sobie najpotrzebniejsze zwroty i słówka.

Zasady nauki z fiszek opisywałam już na tym blogu, także nie będę do tego wracać. Tym razem mamy do czynienia ze starterem do nauki języka włoskiego wydanego przed Wydawnictwo Cztery Głowy. Pudełeczko zawiera wbudowany memobox, płytę CD na której nagrane są wszystkie słówka, etui na fiszki, no i główny produkt w postaci 300 fiszek. Co do samego memoboxa. Dla mnie wygodniej jest, kiedy memobox jest jednocześnie pudełkiem, w którym znajdują się fiszki. Czasami memobox jest dołączony osobno, do samodzielnego złożenia. Tym samym mamy wtedy dwa pudełka - jedno z fiszkami, drugie jako membox. Zdecydowanie wolę, kiedy mam wszystko w jednym.

To co podoba mi się w tym kursie, to zawartość kartoników omawiających zasady gramatyki oraz wymowy języka włoskiego. Słówka są proste, jak sama nazwa wskazuje, jest to starter. Sprawdzi się idealnie na początkowym etapie nauki oraz dla tych, którzy właśnie we Włoszech planują spędzić swoje wakacje.

Poniżej jedno z licznych zdjęć Italii, które od zawsze wywierają na na mnie ogromne wrażenie. Zapiera mi to dech w piersiach i z utęsknieniem czekam na wakacje i słońce! Czy wiecie jakie miejsce przedstawia fotografia poniżej?


3.05.2012

„Kawa” Božidar Jezernik


To bez wątpienia jedna z najciekawszych książek o kawie dostępna na naszym rynku. Od innych wydawnictw o tej tematyce odróżnia się prostą, minimalistyczną szatą graficzną i niezwykle bogatą i wciągającą treścią. Autor wykonał nie lada trud by zbadać tak dogłębnie z pozoru zwykłą historię kawy. Sięga on do licznych źródeł, bardzo często arabskich, można więc powiedzieć, że przekazuje on wiadomości z pierwszej ręki. W krajach arabskich bowiem należy szukać kolebki czarnego naparu.

A wszystko zaczęło się, jak mówią legendy, od kóz, które po zjedzeniu pewnych czerwonych jagód były pobudzone i zachowywały się niespokojnie. Inny wariant podaje, że to pasterze pierwsi odkryli tajemnicze działanie jagód kawowca. Są to jedynie hipotezy, równie dobrze – jak pisze Jezernik – kozy w opowieści o kawie mogły wziąć się stąd, że ich (sic!) bobki są podobne do ziaren kawy.

Pomijając spowite mgłą tajemnicy i domysłów prapoczątki kawy, autor konstatuje, że tak dobrze znany dziś napój, ludzkość spożywa od końca piętnastego wieku. Kawę na początku pili wyłącznie Arabowie, zastępując nią zakazane Koranem wino. Poprawiała ona nastrój, pobudzała i odpędzała sen w czasie wieczornych modłów. Stopniowo zaczęła być doskonałym towarzyszem rozmów i dyskusji, którym z przyjemnością oddawali się mężczyźni. Aby łatwiej im było spotkać się razem i napić kawy zaczęły powstawać kawiarnie (wstęp do których mieli wyłącznie panowie). Kilka stuleci później kawy (pod wieloma różnymi postaciami) można napić się chyba w każdym zakątku świata, a obroty tym surowcem sięgają miliardów dolarów.

Droga do hegemonii kawy była jednak niełatwa i wyboista. Przeszkodami w jej rozpowszechnieniu były względy religijne, polityczne oraz medyczne. Niektórzy wierzyli mianowicie, że kawa powoduje trąd... Kawa w krajach muzułmańskich bywała zakazywana przez władze, kawiarnie zamykano lub niszczono, a w Prusach pracowali „węszyciele”, czyli policjanci, którzy mieli za zadanie wywąchiwać nielegalne palarnie kawy!

W książce Jezernika aż roi się od podobnych przykładów ciekawostek i absurdów związanych z kawą. Jest to prawdziwe kompendium wiedzy o historii „małej czarnej”, które czyta się miejscami jak dobrą powieść przygodową. Bogactwo faktów i odniesień kulturowych zachwyca. Polecam tę książkę jako miłośniczka kawy i jednocześnie ostrzegam: czytanie o kawie zwiększa jej spożycie!

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Czarne

3.04.2012

"Mimo wszystko"Agnieszka Monika Polak



Są takie książki, dzięki którym z łatwością zapominamy o codziennych problemach i troskach. Takie, które przenoszą nas do innej rzeczywistości i nie dają o sobie zapomnieć. Taką właśnie książką jest powieść debiutantki – pani Agnieszki Polak, która według mnie zasłużyła na uznanie. Porównując notkę biograficzną umieszczoną na początku książki oraz narratorki – Moniki- można domniemać, że historia opisana w "Mimo wszystko"jest prawdziwa. Oczywiście nie mam takiej pewności, ale w głębi serca bardzo bym sobie tego życzyła. Dlaczego?

Oś fabuły kręci się wokół wieloletniej przyjaciółki Moniki, starszej od niej o 16 lat. Mowa tutaj o Ewie, dojrzałej już kobiecie, która zmaga się z chorobą Heinego - Medina. Jest to niezwykle rzadka choroba, spowodowana przez zakażenie wirusowe. Konsekwencjami są porażenia mięśni, ośrodka oddechowego oraz ośrodka krążenia. Jak to zwykle w życiu bywa, Ewa oprócz ciężkiej choroby i inwalidztwa, zmaga się z osobistymi problemami. Życie jakoś tak się plecie, że stale rzuca jej kłody pod nogi. Los obdarzył ją niedobrym i agresywnym mężem, ludzie stale wykorzystują jej łatwowierność i dobroć, a wypadki nakładają się na siebie warstwami.

W takiej sytuacji przeciętna osoba całymi dnami biadoliła by nad własnym losem i prowadziła bierne, pozbawione atrakcji życie. Jednak Ewa jest inna. Chodzi zawsze z podniesioną głową, z jej twarzy nie znika uśmiech i ma wokół siebie cała gromadę wiernych przyjaciół, wśród których uchodzi za duszę towarzystwa i niezwykle ciepłą osobę. Jaki jest jej sekret? Czym kieruje się w swoim życiu?

Przewrotny los ponownie skrzyżował ze sobą ścieżki tych dwóch kobiet. Monika podczas kilkudniowego pobytu u Ewy ma okazję do nadrobienia długich lak rozłąki. Dzięki tej wizycie ma okazję usłyszeć historię życia niepełnosprawnej przyjaciółki oraz zwyczajnie odpocząć. Monika nie kryje swoich uczuć. Czytelnik wie, że postawa Ewy wzbudza w niej szacunek i zachwyt. Ciężko bowiem nie podziwiać tak odważnej, zdeterminowanej i pozytywnej postaci jaką jest Ewa. W jej historii jest wiele tragedii, niespodziewanych wydarzeń i ludzi, którzy odegrali w jej życiu zasadnicze role. Sama przyznaje, że wierzy w to, iż ludzie nie spotykają się przypadkiem, a każdy znacząco wpływa na życie drugiego.

Książka jest niezwykła i nie potrafię znaleźć innego sformułowania. Czyta się ją błyskawicznie, z powodu lekkiego pióra pisarki. Bohaterka wykreowana przez panią Agnieszkę jest pozbawioną typowych dla nas (Polaków) wad – wiecznego niezadowolenia, narzekania i marudzenia. Niechętnie przyznajemy się do tych przywar, prawda? Ewa jest inna, mimo przeciwności losu nie biadoli, tylko bierze sprawy w swoje ręce. Nie zaprząta sobie głowy kolejnymi niepowodzeniami i pogarszającym się stanem zdrowia. Ogromnie kocha życia i pragnie być szczęśliwa... mimo wszystko.

Polecam Wam serdecznie.



Za ciepłą i dającą nadzieję lekturę dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

"Skarb Kapitana Williama Kidda" Ruzicka Oldrich


Co kryje w sobie duże, brązowe pudełko przypominające skrzynię skarbów? W środku znajdziemy przepięknie wydaną książkę "Skarb kapitana Wiliama Kidda", która zabierze głodnych przygód wilków morskich w pasjonującą i pełną niebezpieczeństw przygodę w poszukiwaniu skarbu.

Według legendy, kapitan Kidd zakopał swój skarb w nikomu nie znanym miejscu wraz z ciałem niewinnego dziewczęcia, która zza grobu nawołuje poszukiwaczy swoimi jękami. Instrukcje, gdzie leżą kosztowności, powierzył jednemu z najbardziej zaufanych ludzi. Jednakże przez pewien nieprzyjemny incydent, sprawa się komplikuje i zarazem nabiera rumieńców.

Jesteśmy świadkami, a zarazem bohaterami całej przygody. Czynnie uczestniczymy w tej wielkiej wyprawie. Krok po kroku śledzimy losy piratów, korsarzy oraz ich niebezpiecznych wypraw. Razem z Jackiem oraz jego dziadkiem rozwiązujemy zagadkę, przechodząc od nitki do kłębka. Aby jednak dojść do szczęśliwego finału musimy się trochę nagłowić. Po drodze napotkamy zagadki, łamigłówki i problemy, którymi musimy stawić czoła. Zabawę ułatwia nie tylko bogata grafika, ale także kartki z pamiętnika Jacka, mapy, zalakowane listy i wskazówki, które w konsekwencji doprowadzą nas do rozwiązania zagadki.

Jest to niesamowita rozrywka nie tylko dla malucha, ale także dla rodzica. Jestem pewna, że jedno i drugie będzie bawiło się przednio. Zagadki mają różny stopień trudności i ich rozwiązanie wymaga niezłego główkowania. Wydanie książki zasługuje na ocenę celującą. Zachwyca, bawi i wprowadza czytelnika w magiczną, niepowtarzalną atmosferę rodem z filmu o piratach.



Za pasjonującą przygodę dziękuję Wydawnictwu Stentor.

3.03.2012

"Kobieta w czerni" (2012)


Opis z filmwebu:

"Nie wiecie, po co przyszła, że wróci bądźcie pewni. To widmo ciemności, to Kobieta w czerni – mówi legenda Crythin Gifford. W pobliżu opuszczonej posiadłości, po zachodzie słońca, pojawia się kobieca postać ubrana na czarno. Zawsze, wkrótce potem w okolicy umiera dziecko. Po śmierci właścicielki Domu na Węgorzowych Moczarach do miasteczka przyjeżdża młody notariusz Artur Kipps (Daniel Radcliffe), ma uporządkować jej sprawy spadkowe. Niewiele może się jednak dowiedzieć. Okoliczni mieszkańcy boją się mówić o tym, co zdarzyło się tu przed laty. W czasie odpływu sam Kipps udaje się do przeklętego miejsca. Nie przypuszcza, że przekraczając próg posiadłości, stanie się częścią przerażającej historii Crythin Gifford. "


Kiedy w kinie zobaczyłam reklamę tego filmu, wiedziałam, że muszę go obejrzeć. Trochę nie w smak była dla mnie obsadzenie w postaci głównego bohatera Daniela Radcliffe'a, ponieważ nie jestem zagorzałą fanką Pottera. Jednakże muszę stwierdzić, że aktor wybronił się swoją grą aktorską. Chociaż wygląda w horrorze zbyt młodo i charakteryzatorzy raczej się tutaj nie popisali. Ja przed oczami miałam młokosa, któremu ktoś doczepił bokobrody.

Ciężko mi napisać rozległego posta na temat tego horroru, ponieważ, wstyd się przyznać, pół filmu miałam zasłonięte oczy. To film z gatunku takich, gdzie widmo wyskakuje nagle, trupia twarz wybałusza swe oczy i krzyczy jak opętana, kiedy tylko główny bohater odwróci wzrok. Bardzo klimatyczna i przerażająca historia bez happy endu. Mgliste uroczysko położone na bagnistych terenach, tajemnicze zgony małych dzieci oraz widmo kobiety odzianej w czerń. Z pewnością trzyma w napięciu, przerażająca wręcz cisza przeplata się z demonicznym wrzaskiem zjaw i umierających dzieci.

W filmie nie pojawia się ani kropelka krwi, reżyser i scenarzyści zapewne chcieli bazować na emocjach i domysłach widza. I chyba był to strzał w 10. Rzadko boje się na horrorach, a ze strachu podskakuje niezwykle rzadko. Naliczyłam u siebie 7 podskoków ze strachu, przy czym, jak pisałam wyżej, polowe filmu oglądałam zza palców zasłaniających oczy. Mimo wszystko, nie umiem jednoznacznie ocenić produkcji. Owszem bałam się, jednakże film nie zapadł mi jakoś szczególnie w pamięć i szybko z niej wyparował. Dla miłośników horrorów to zdecydowanie godna polecenia uczta.



"Angielski. Czasy gramatyczne w testach"


Czasy gramatyczne są dla mnie od lat problemem. Niby uczę się ich co jakiś czas, ale i tak zapominam i po jakimś czasie w mojej głowie pozostaje tylko czarna otchłań. Teoretycznie niby wszystko wiem, ale zastosować swoją wiedzę w praktyce, w konkretnych zdaniach jest mi ciężej.

"Angielski. Czasy gramatyczne w testach" rozwiązał mój problem raz na zawsze. Jest to zbiór ponad 200 ćwiczeń, dzięki którym rozróżnianie podobnych do siebie czasów przestanie być zmartwieniem. Ćwiczenia mają różnorodną formę – tekstów, w których należy w miejsce luk wstawić odpowiednio przekształconą formę czasownika, wybór jednej z 3 podanych odpowiedzi do zdania, przekształcanie całych wyrażeń i zwrotów, tak aby nie utraciły swojego pierwotnego sensu czy chociażby łączenie w pary pasujących form. Jestem pewna, że każdy kto przerobi książkę od A do Z zapomni o nieustających problemach z czasami gramatycznymi w języku angielskim.

Myślę, że książka idealnie nada się do powtórki lub nauki czasów, bazując na tekstach na poziomie trudności B1-B2. Korzystać z niej mogą licealiści, studenci, samouki czy nauczyciele, przygotowujący się do lekcji.

Książka nie zawiera reguł gramatycznych, dlatego należy przyswoić je sobie samemu.


Więcej o produkcie na stronie Wydawnictwa Edgard

3.02.2012

"Osobliwy Gość i inne utwory" Edward Gorey


" Życie jest zarazem niebezpieczne i nudne. W każdej chwili może się pod nami załamać podłoga. Rzecz jasna, prawie nigdy tak się nie dzieje i przez to życie jest takie nudne."

Edward St. John Gorey to amerykański rysownik, cieszący się sławą wielbiciela czarnego humoru i makabreski. Otwarcie przyznaje, że nie przepada za dziećmi. Pewnie dlatego jednym z jego najbardziej znanych utworów jest "Cmentarzyk" - utwór "alfabet - wyliczanka", z której dowiemy się o najtragiczniejszych rodzajach śmierci, jakimi padły nieszczęsne dzieci. Mnie osobiście utwór ten wielokrotnie przyprawił o niepohamowany śmiech i bardzo często przypominam go sobie w najmniej oczekiwanych momentach mojego życia. Mój mąż zatem dostaje smsy o treści "V jak Vanessa, na płask rozjechana" lub "N jak Natalka, ktoś wbił w nią szydełko". Ubaw mamy przedni.


W albumie odnajdziemy także inne utwory rysownika. Czytelnik znajdzie tu koszmarne i pobudzające wyobraźnie opowieści takie jak "Fatalna pigułka", "Zupełne Zoo alfabet" czy też "Porzucona skarpeta". Wszystko utrzymane w konwencji horroru, nieco przypominające filmy Burtona. Poza znakomitą grafiką, na uwagę zasługuje treść wierszy - zgrabne zdanie, cięty humor z nutką dramatu.

Przyznam szczerze, że pokochałam Gorey'a. Uwielbiam taki humor - makabryczny i zahaczający o nonsens. Mimo, że książka została wydana przez Znak Emotkion - wydawnictwo specjalizujące się w literaturze dziecięcej i młodzieżowej, absolutnie odradzam kupno albumu małym dzieciom. Uraz psychiczny murowany:) Dla nieco starszych czytelników lubujących się w surrealizmie zapoznanie się z ilustracjami Edwarda Gorey'a będą chwilą wytchnienia i relaksu.



Za lekturę dziękuję Wydawnictwu Znak Emotikon.

3.01.2012

"Niech zawiruje świat" Colum McCann

"Let it be. Głupia piosenka, tak naprawdę. Zostawiasz to w spokoju, a i tak wraca. Taka jest prawda. Zostawiasz w spokoju, a to ściąga cię na ziemię. Zostawisz w spokoju, a to wślizguje się po twoich ścianach."

Był rok 1974, kiedy to pewien Francuz – Philippe Petit – przespacerował się po linie pomiędzy wieżami WTC. Właśnie to dokonanie wykorzystał w swej powieści Colum McCann, nadając temu zdarzeniu nieco metaforyczne znaczenie. Linoskoczek poświęcił wiele, aby jego marzenia stały się rzeczywistością. Najpierw żmudne i męczące ćwiczenia, następnie długie godziny planowania, a także zmysł stratega, pozwolił mu stać się jednym z najbardziej rozpoznawanych i kontrowersyjnych akrobatów w dziejach świata.

"Gapie wstrzymali oddech. Nagle wydawało im się, że powietrze jest wspólną własnością. Mężczyzna na górze był słowem, które zdawali się znać, choć nigdy dotychczas go nie słyszeli”.

Bohaterowie książki są różnymi ludźmi, borykającymi się z bardzo indywidualnymi problemami. Każdy z nich przeżywa wewnętrzne rozterki i niepokoje. Ich losy łączą się w pewnym punkcie, jednak nie ma to dla nich większego znaczenia. Poznajemy zakonnika Corrigana, wyszczekaną ulicznicę, matkę pogrążoną w żałobie, grupkę młodych hakerów, a także żonę pracoholika. Łączy ich Nowy Jork i szara codzienność. Ich życie, decyzje oraz działania są jak spacer po linie – chwila nieuwagi może zakończyć się tragicznie, zupełnie odwrócić los i namieszać.


Książkę czytałam, jak na siebie, bardzo długo. Nie było to spowodowane dłużącą się w nieskończoność fabułą, czy też monotematycznością. Powieść tego autora zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie, właśnie tym sprytnym i przemyślanym przeplataniem wątków jego bohaterów, a także tym, że daje ogromne pole do popisu naszej wyobraźni. Czytelnik zadaje sobie pytania : jak potoczyła by się historia, jakby jeden z elementów całej układanki całkowicie zniknął? Nie jest to książka łatwa w odbiorze, nie jest optymistyczna i nie zapewnienia czytelnikowi katharsis. Daje do myślenia, dołuje, szokuje, przygnębia, a z drugiej strony przekonuje nas, jak złożonymi jesteśmy tworami i jak zawiła może być nasza psychika. Powieść zdobyła National Book Award oraz IMPAC Dublin Literary Award. Polecam.


Za lekturę dziękuję Wydawnictwu Muza.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...