Etykiety

10.26.2010

"Psie serce" M. Bułhakow



""Psie serce" miało podtytuł "potworna historia". Bułhakow napisał ją w 1925 roku, w Rosji po raz pierwszy ukazała się po 62 latach i to nie w wydaniu książkowym, tylko w miesięczniku literackim "Znamia", 47 lat po śmierci autora. Właściwie trudno się dziwić - jest to historia przyzwoitego kundla, któremu wszczepiono gruczoły alkoholika i degenerata... Uczłowieczony pies staje się działaczem, gorącym zwolennikiem władzy sowieckiej, zachowuje się jak prawy aktywista nowego ustroju i doprowadza nieomal do obłędu profesora Preobrażeńskiego, który próbował zrobić z niego człowieka. Kiedy Bułhakow czytał tę nowelę w gronie znajomych, był tam także agent GPU, policji politycznej. Zrecenzował "Psie serce" następująco: "Rzecz ta została napisana we wrogiej, dyszącej bezgraniczną nienawiścią do Sowietów tonacji". Dodał, że jest też pornograficzna, czego przy najlepszej woli doprawdy trudno się dopatrzyć. Chyba że za pornografię można uznać opisy funkcjonowania organów władzy."

Szarika poznajemy w momencie, kiedy głodny i zziębnięty błąka się ulicami Moskwy. Smutno duma nad swym psim losem i marzy o kawałku kiełbasy. Wtedy pojawia się on - szalony naukowiec rodem z horrorów. Wpada na pomysł wszczepienia biednemu kundelkowi narządów oraz przysadki mózgowej(profesor uważał, że w niej zawarty jest charakter i osobowość człowieka) włóczęgi i hulaki, zmarłego w wyniku pijackiej bójki. I w tym momencie zaczyna się najlepsze.
Po kilku dniach Szarik (Szarkiow, sam nazywa się Poligrafem Poilgrafowiczem haha) zyskuje ludzkie cechy, chodzi na dwóch łapach, gubi sierść. Przybywa mu za to odwagi, zaczyna bluźnić, pić wódkę, wybrzydzać, wykazuje cechy właściciela organów. Bułhakow pragnie ukazać nam, że nie wolno bezkarnie ingerować w prawa natury. Wszystko bowiem obraca się przeciwko pomysłodawcy tej ciekawej zamiany.
Widzę pewne, acz niewielkie, podobieństwa do "Mistrza i Małgorzaty". Przede wszystkim groteska, prześmiewczy ton czy też ukazywanie ludzkich wad. W książce odnajdujemy także krytyczny obraz Rosji sowieckiej. Kundel jako bezdomny piesek pomiatany od małego dostaje szanse na lepsze życie. W momencie kiedy dodano mu charakter alkoholika, cwaniaka, człowieka z nizin społecznych znakomicie odnajduje się w społeczeństwie. Świadczyć to może o niejakiej "chorobie społecznej". Życie w sowieckiej Rosji, według Bułhakowa, było pełne absurdów. Szczytem tego absurdu był sukces skrzyżowania psa z człowiekiem. Okazało się bowiem, że smak sukcesu nie zawsze jest słodki.

10.24.2010

"Życie owadów" Wiktor Pielewin



"Pomysłowa, pełna alegorii, fantastyki i filozoficznych dociekań historia, rozgrywająca się w świecie, w którym wszystko jest ze sobą powiązane.
Samuel Sacker, amerykański biznesmen, przyjeżdża do nadmorskiego hotelu na spotkanie ze swymi dwoma rosyjskimi partnerami. Po chwili wszyscy trzej, już jako komary, wyruszają na poszukiwanie hemoglobiny i glukozy. Widzimy dwa żuki gnojaki, ojca i syna, które dyskutują o zagadkach wszechświata, kobietę imieniem Marina, a zarazem muchę, która haruje w spółdzielni przypominającej ul, inżyniera Sieriożę - jednocześnie cykadę, z racji długich wąsów często mylonego z karaluchem, i wiele innych postaci, których losy krzyżują się w najbardziej zdumiewający sposób. Ten niesamowity świat i zaludniający go bohaterowie są znakomitą, niepokojącą metaforą ekonomicznego upadku i społecznego chaosu w dzisiejszej Rosji."

Znowu będzie mi ciężko jednoznacznie ocenić książkę. Tematyka - owadzia. Zbiór opowiadań częściowo zazębiających się, ułożonych w logicznej kolejności. Bohaterzy reprezentują różne rodzaje owadów, (żuki, muchy, mrówki, komary) a co za tym idzie osobowości i charaktery. Pielewin personifikuje je i nadaje ludzkie cechy. Poznajemy buntujące się młode mrówki, mądre żuki, podstępne komary. Mamy do czynienia z ludzką tragedią, śmiercią bliskiej osoby, drobnymi oszustwami, porywami sercowymi czy też rozmyśleniami nad sensem ziemskiej egzystencji. Z każdym problemem boryka się inny owad. Czym ich świat różni się od naszego? Niczym. Pielewin trafnie podkreśla niedociągnięcia społeczeństwa, ukazuje nam absurdy codzienności, z ironią rozprawia nad ludzkimi zachowaniami, żałuje głupoty i wyśmiewa rzeczywistość.
Jedyne co czasami mi przeszkadzało to poplątane zdarzenia i fakty. Momentami nie nadążałam za autorem i gubiłam się w fabule. Po części to pewnie moja wina. "Życie owadów" powinno się czytać w podobny sposób jak dzieła Virginii Woolf - dokładnie, bez pośpiechu, z uwagą. Z pewnością jeszcze do niej wrócę, ponieważ niewątpliwie daje do myślenia i zmusza do głębszej refleksji. Jestem pewna, że książka ta należy do kategorii tych, do których się wraca.

10.19.2010

"Mistrz i Małgorzata" M. Bułhakow



"Pierwotna publikacja "Mistrza i Małgorzaty" ("Moskwa" nr 11/1966 i 1/1967) miała charakter skrócony. Procedura skróconej publikacji czasopiśmienniczej utworu przeznaczonego do późniejszego wydania książkowego jest w ZSRR stosowana powszechnie. Publikacje takie opatrywane są często przypisem "żurnalnyj wariant". W przypadku powieści Bułhakowa adnotacji takiej nie było. Skróty objęły łącznie kilkadziesiąt stron. W całości wypadł z tekstu rozdział 15: "Sen Nikanora Iwanowicza" oraz pierwsza część rozdziału 28: "Ostatnie przygody Korowiowa i Behemota", czyli tzw. scena w Torgsinie. Ponadto usunięto szereg pojedynczych akapitów, zdań i wyrazów. W większości wypadków można się w tych cięciach dopatrzeć kryteriów cenzury politycznej bądź obyczajowej; czasami usunięcia sprawiają wrażenie mechanicznych. Podobno w grę wchodziło także zwykłe zmniejszenie objętości utworu. Co prawda dwie części, w których został ogłoszony, są i tak nierówne: pierwsza obejmuje 120 stron miesięcznika, druga zaledwie 88.
Pierwsze rosyjskie wydanie książkowe ukazało się w roku 1967 w Paryżu (YMCA Press). Jednocześnie w Bernie pojawiło się oddzielne wydanie usuniętych fragmentów tekstu (Schez Verlag). W roku 1968 wydawnictwo "Posiew" we Frankfurcie nad Menem wydało tekst pełny, w którym fragmenty usunięte zostały oznaczone kursywą.
Trzy pierwsze wydania polskie (I: 1969; II: 1970, "Czytelnik", seria Nike; III: 1973, Biblioteka Klasyki Polskiej i Obcej) były z konieczności oparte na wersji skróconej. Tłumacze polscy, Irena Lewandowska i Witold Dąbrowski, przygotowali jednak wersję pełną. Kiedy w roku 1973 pełny tekst "Mistrza i Małgorzaty" ukazał się wraz z "Białą Gwardią" i "Powieścią teatralną" w moskiewskim wydawnictwie "Chudożestwiennaja litieratura" ("Romany") - droga do polskiego pełnego wydania stanęła otworem. Ukazało się ono, jako czwarte z kolei, w roku 1981, w nowej szacie graficznej, z kolorową obwolutą i zostało powtórzone w roku 1983. Tłumacze starali się, w drodze konfrontacji tekstów wydania frankfurckiego i moskiewskiego (występują między nimi nieznaczne różnice), ustalić możliwie najpełniejszy kanon tekstowy. W przyszłości może on zapewne podlegać drobnym korektom i uściśleniom, ponieważ kolejne wydania radzieckie wprowadziły nieznaczne zmiany, m.in. interpunkcyjne - będące efektem dokładnych studiów nad rękopiśmiennym tekstem autorskim oraz poprawek wniesionych pod dyktando pisarza przez Helenę Bułhakową. Nie należy jednak raczej oczekiwać zmian zasadniczych i z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć kanon tekstowy za w zasadzie ustalony.
Tekst niniejszy opiera się na piątym polskim, a drugim pełnym wydaniu "Mistrza i Małgorzaty" ("Czytelnik", 1983) z poprawkami i uzupełnieniami wniesionymi przez tłumaczkę, Irenę Lewandowską.
W tomiku zamieszczono dziesięć rysunków Nadii Ruszewej. Nadia Ruszewa urodziła się w Moskwie w r. 1952 i przeżyła lat siedemnaście. Miała w sobie krew tuwińską i rosyjską, pochodziła z rodziny o wielopokoleniowych i różnorodnych zainteresowaniach artystycznych. Zaczęła rysować, gdy miała lat pięć; rychło stwierdzono jej ogromne zdolności. Doświadczenia życiowego na miarę wyobraźni jeszcze nie posiadała, weszła więc w świat lektur i fantazji. Rysowała dzieła Puszkina, Twaina, Szekspira, Tołstoja, Dostojewskiego, Saint-Exupéry'ego, wizje kosmonautyczne, balety dziecięce, karnawałowe pochody uczłowieczonych zwierząt - z niezwykłym wyczuciem formy, stylu, klimatu. Spieszyła się bardzo jakby wiedząc, że ma niewiele czasu. Zmarła w r. 1969 na wylew krwi do mózgu. Zostawiła po sobie około 10 tysięcy rysunków, z których część eksponowano przy różnych okazjach. "Mistrza i Małgorzatę" rysowała wielokrotnie już pod koniec życia."


Kocham tę książkę!!! Mogłabym ją czytać raz po raz i nigdy by mi się nie znudziła. Fabuły chyba nie muszę nikomu przedstawiać, ponieważ każdy z nas ją czytał, a jeśli nie, to słyszał o niej. Tajemniczy i diabelsko inteligentny Woland drwiący z ludzkich słabości. Przebiegły i cwany Korowiow... no i oczywiście mój ulubiony - czarny kocur Behemot(mój Behemocik, równie diabelny i przerażający na załączonym zdjęciu). Tak na prawdę ciężko powiedzieć jaki Bułhakow stworzył gatunek literacki. Komedia, dramat, romans, fantastyka... chyba każdego po trochu. Mamy tu bowiem do czynienia z kpiną, błędnym kołem ludzkich losów oraz ludzką głupotą. W powieści nie brakuje rozlewu krwi, brutalności i niespodziewanej śmierci. Napotkamy tu także historię związku tytułowych bohaterów,którzy dla swej miłości ubili targu z diabłem. Latające na miotle (i na wieprzach) kobiety, czary, ludzie bez cienia, chłepczący wódkę kot i umiejętności teleportacji stanowią zwariowany świat, doprowadzający do obłędu bohaterów "Mistrza i Małgorzaty". Szczerze polecam, taka lektura nie zdarza się codziennie. Oglądam również (każdego dnia po 1 odcinku)serialu o takim samym tytule. Produkcja Rosja, rok 2005. Również zachęcam.

10.18.2010

Filmowa sobota

Jak już wcześniej pisałam, w sobotę zrobiłam sobie mały maraton filmów z Audrey Hepbrun. Oto efekty:

"Doczekać zmroku" 1967


"W wyniku zbiegu okoliczności naszpikowana heroiną lalka trafia do domu niewidomej kobiety. Figurki szukają trzej bezwzględni bandyci, którzy za wszelką cenę pragną odzyskać drogocenną zabawkę. Niewidoma Susy (Audrey Hepburn) jest zmuszona stanąć do nierównego pojedynku z przestępcami. Jedyna broń kalekiej dziewczyny to umiejętność poruszania się w ciemności."

Pierwszy raz widziałam Audrey w takiej roli. Mistrzowsko zagrała niewidomą Susy. Podobno na potrzeby filmu nauczyła się Braille'a!!! Audrey otrzymała za tę rolę nominację do Oskara, którego niestety nie otrzymała. Jej rola znacznie różni się od ról ofiar-kobiet w filmach tego typu. Przeważnie mamy do czynienia z mało rozumną kobieciną podnoszącą wrzask i wymachującą rękami na widok mordercy. Główna bohaterka myśli logicznie, analizuje, zauważa nieprawidłowości i działa, zamiast majaczyć. Film trzyma w napięciu do nieomalże do ostatniej minuty. Były takie sceny, że podskoczyłam z przerażenia:)

"Szajka z lawendowego wzgórza" 1951


"Holland od 20 lat pracuje w banku jako urzędnik zajmujący się transferem sztab złota. Gdy zaprzyjaźnia się z producentem pamiątek Pendleburym, obaj wpadają na pomysł zrabowania złota i przemycenia go do Francji. Wspólnie z zawodowymi przestępcami Lackerym i Shortym układają plan skoku."

Hmm Audrey grała w tym filmie może z 20 sekund. Grała w tym czasie w teatrze i czas nie pozwolił jej na większy epizod. Dlatego też nie będę rozpisywała się na temat jej roli:)
Spisek, humor i dreszczyk emocji. Główni bohaterowie, mimo, że są oszustami wzbudzają przeogromną sympatię. Genialna komedia pomyłek, której udało się zdobyć Oskara za najlepszy scenariusz oraz nagrodę BAFTA za najlepszy film brytyjski. Jak oglądam takie filmy to później jest mi bardzo smutno, ponieważ wiem, że takich filmów w dzisiejszej kinematografii już się nie spotyka...


Już jutro moja recenzja "Mistrza i Małgorzaty"

10.16.2010

Słyszałyście o Poirot?


W zeszły weekend gościłam u kuzynki w Warszawie. Jako, że planowaliśmy wieczór filmowy Magda zapoznała nas z ekranizacjami powieści Agathy Christie. Intryga, tajemnica i przedziwny detektyw Poirot. Seria z detektywem Poirot doczekała się 70 odcinków, każdy trwający około 100 minut. Kim jest ta tajemnicza postać?

"Poirot urodził się w Belgii, gdzie pracował jako oficer policji. Po I wojnie światowej przeprowadza się do Anglii i rozpoczyna drugą karierę, tym razem prywatnego detektywa. Charakterystyczne dla niego rysy postaci to mały wzrost, jajowata głowa, starannie pielęgnowane wąsy, ubiór dandysa (mężczyzny przesadnie dbającego o strój i formy towarzyskie), obsesja na punkcie porządku i symetrii, a także pogarda wobec klasycznych metod detektywistycznych. Poirot stawia raczej na psychologię zbrodni. Raz nawet założył się ze swoim przyjacielem Inspektorem Jappem, że może rozwiązać zagadkę nie ruszając się z krzesła, a używając jedynie swoich "małych szarych komórek". Podobnie jak wielu innych detektywów ze "złotego wieku" powieści kryminalnych jest stanu wolnego (jak np. panna Marple czy Sherlock Holmes).W jednej z powieści wiadomo, że Herkules Poirot jest jedną z najbardziej wpływowych osób w Anglii (zna rodzinę panującą, premiera i arystokratów). Wiadomo również że jest bardzo bogaty."

Sporo odcinków można zobaczyć w internecie. Polecam Wam z czystym sumieniem. Filmy bardzo wciągają i relaksują. Tylko uwaga! Nie oglądajcie filmu, jeśli jednocześnie jesteście zajęci jakąś inną pracą. Poirot wymaga skupienia, każde słowo trzeba wyważyć, każdy ruch ręki nie może zostać pominięty, liczy się każdy detal.


ps: nareszcie weekend!!! Postanowiłam ranek spędzić na obejrzeniu jednego filmu z Audrey "Szajka z lawendowego wzgórza" i na doczytanie "Mistrza i Małgorzaty". Zastanawiam się też usilnie nad wyborem książek na listopad. Przeglądam te nowości i nic nie wpada mi w oko. Może coś polecacie?

10.06.2010

Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat...


Tak tak, znowu narzekanie;)
Odwiedziła mnie jakieś jesienna niemoc. Wstaje od poniedziałku lewą nogą i z dnia na dzień moja lista "zrobić w październiku" ulega wydłużeniu. Pewnie znacie to uczucie? Najchętniej całymi dniami myślałabym o niebieskich migdałach i szlajała się po antykwariatach bądź oglądała filmy z Audrey:)
Przez ostatnie miesiące moje życie nabrało tempa i nie mogę narzekać na nudę lub brak zajęć. Dzięki mojej cudownej pracy i bardzo życzliwym ludziom tam pracującym, nabrałam pewności siebie i dużo bardziej orientuje się w swojej branży. Byłam nawet na 3 dniowym kongresie w Warszawie, gdzie poznałam wiele liczących się na rynku firm i ich przedstawicieli. Weszłam na dobre w świat szkoleń, kongresów i targów:)
Ostatni weekend minął mi przecudownie. Byłam na wsi u swojego narzeczonego. Całymi dniami opychaliśmy się owocami z ogrodu i leżeliśmy na leżakach pod kocami z kotami na kolanach. O Cynamusiu już wiecie i skądinąd wiem, że został gwiazdą internetu:)
Dziś chcę nakreślić Wam sylwetkę Behemota. To bardzo osobliwy kot, dziwny i przerażający. Jest cały czarny, jakby umazany w smole. Nie miauczy, a syczy za każdym razem jak się go dotknie. Kiedy biorę go na ręce cały sztywnieje i wybałusza swoje diabelskie oczy. Cały czas chodzi z językiem na wierzchu. Potrafi przestraszyć człowieka w najmniej oczekiwanym momencie. Przeraża mnie. Jest naszym małym brzydalkiem jakże innym od Cynamona. Poniżej jego zdjęcia... Czyż nie jest przedziwny?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...