Etykiety

12.28.2011

"Życie jest bajką " Dubravka Ugresić


„Im jesteśmy starsi, tym mniej płaczemy. Do płaczu potrzeba siły. A na starość ani płuca, ani serce, ani gruczoły łzowe, ani mięśnie nie mają siły na wielkie nieszczęścia. Starość jest rodzajem naturalnego środka uspokajającego, może dlatego, że sama jest nieszczęściem”.

Autorka postanowiła zmierzyć się ze słowiańskim mitem o Babie Jadze. Ludzie wyobrażają ją sobie jako zasuszoną staruchę o podłym charakterze, ze szpiczastym nosem, wyłupiastymi oczami, mieszkającą w chatce na kurzej nóżce, zjadającą dzieci i latającą na starej miotle. Ta postać dość głęboko wbiła się w kulturę Słowian. Książka przedstawia dwie historie – relacji między matką a dojrzałą córką oraz między trzema osobliwymi staruszkami. Ostatni rozdział książki to dłuższa polemika o micie krążącym wokół postaci Baby Jagi oraz jego odniesieniu do bohaterek powieści.

Główna oś fabuły kręci się wokół trzech kobiet – Lali, Beby i Kukli. Mimo podeszłego już wieku postanawiają wybrać się do salonu SPA, aby zakosztować fizycznej i duchowej rozkoszy. Przyjaciółki różnią się charakterami i temperamentem. Niczym czarownice na zlocie, spotykają się aby ucztować. Na swej drodze spotykają młodego mężczyznę, który staje się ich pupilkiem. Staruszki odczuwają głęboką potrzebę opieki nad nim – co ma znaczenie symboliczne. Baba Jaga tak okrutna w swych poczynaniach i bezwzględna dla niewiast i najmłodszych, w obliczu młodych mężczyzn staje się troskliwa niczym matka. W powieści aż roi się od temu podobnych symbolik i ukrytych znaczeń.

Czytelnik styka się także z codziennymi dylematami staruszek jakimi są osamotnienie, pragnienie bliskości i miłości, lęk przez śmiercią, tęsknota i zmarnowane szanse. Aż nadto zdają sobie sprawę ze swojej starości i inności. Ich życie wśród młodych i pięknych jeszcze bardziej uświadamia im o ich zaawansowanym wieku.

„Lala tylko się uśmiechnęła. Nie podała mu ręki. Wiedziała, że jest już taka stara, iż nikt od niej niczego nie oczekuje i że wszystko z góry zostanie jej wybaczone, jak dziecku. Dlatego poczuła się wygodnie w swojej roli. Nie powiedziała nawet „miło mi” i znowu zapadła w drzemkę”.

Czasami można odnieść wrażenie, że ten okres ich życia to bardziej męka niż przywilej. Kiedy spotykają się z kuracjami przedłużającymi życie i pozwalające zachować sprawność, Lala stwierdza:

„Przedłużanie życia? Szajs! Niech pan przedłuży młodość, nie starość.”

Książka nie należy do łatwych. Przyczynia się do tego niezliczona ilość symboli związanych z Babą Jagą, które mają swoje odniesienie w fabule powieści. Warto ją przeczytać ze względu na elementy mitologiczne. Autorka pisze ciekawie, z humorem, dystansem, a z drugiej strony w jej słowach widać okrutną prawdę o przemijaniu, śmierci i samotności. Starość czeka przecież na wielu z nas. Z jednej strony jest to dar, bowiem nie każdy z nas dożyje sędziwego wieku. Z drugiej jednak będzie to dla nas wielka próba, trudny okres wieńczący całe dotychczasowe życie. Nie możemy przewidzieć jak będzie ona wyglądała i po części nie mamy na to wpływu. Koleje losu bywają nieprzewidywalne. Jest to jedna z tych lektur, do których się wraca.

Za lekturę dziękuję Wydawnictwu Znak

12.24.2011

Świąteczne życzenia


Kochani! Nie będę życzyć Wam wspaniałych prezentów i wyśmienitych świątecznych potraw, bo jestem pewna, że to macie zagwarantowane. Nadszedł czas, który przede wszystkim powinniśmy spędzić z najbliższymi. Pragę Wam życzyć ciepłych, rodzinnych i pełnych miłości świąt. Abyście, pomimo braku śniegu, poczuli najszczerszą i najprawdziwszą magię tegorocznych świąt.

Kolmanka z mężem Kolmanem:)

12.20.2011

"Stanąć na nogi" Oliver Sacks

Oliver Sacks to angielski neurolog, wykładający na Uniwersytecie Columbia. Jest autorem wielu publikacji popularnonaukowych. W Polsce największą sławą cieszy się książka „Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem”, która stała się bestsellerem na rynku księgarskim.

„Stanąć na nogi” to zapis wspomnień autora z nieco przykrego wypadku, którego doznał podczas górskiej wędrówki. Chwila nieuwagi, pozorne niebezpieczeństwo ze strony dzikiego byka i paniczna ucieczka skończyły się dla turysty katastrofą. Uraz nogi, piekący ból i wizje powolnej i samotnej agonii gdzieś w górach. Los nie okazał się jednak dla Sacks’a tragiczny. Został przetransportowany do najbliższego szpitala, gdzie dane mu było spędzić dziewięć długich miesięcy swojego życia. Podczas pobytu w szpitalu został zmuszony do stanięcia po drugiej stronie stetoskopu. Wzięty i szanowany lekarz stał się obolałym, samotnym i nie pogodzony ze swoim losem pacjentem. Takie doświadczenia zmieniają ludzi i otwierają oczy na wiele spraw, które były dotychczas niedostrzegalne.

Sacks ma skłonności do filozofowania. Analizuje swój przypadek, rozmyśla długimi godzinami o innych pacjentach z jakimi stykał się w całej swojej zawodowej karierze. Z oszołomieniem spostrzega, że zaczyna ich rozumieć. Czytelnik ma okazję poznać wiele schorzeń neurodegeneracyjnych, o których istnieniu nawet nie przypuszczał. Tak oto zostało opisane schorzenie zwane zespołem Antona – Babińskiego (niemożność rozpoznania jednej połowy swego ciała):

„Chory potrafił zwrócić się do sąsiada w pociągu, mówiąc o własnej dłoni: „Przepraszam, monsieur, ale trzyma pan dłoń na moim kolanie”, albo powiedzieć do pielęgniarki sprzątającej naczynia po śniadaniu: „Tu jest jakaś ręka, proszę ją zabrać razem z tacą” (...) Babiński odnotowuje, że wielu tego typu pacjentów brano za szaleńców”

Z powyższego fragmentu widać, że autora cechuje także ogromne poczucie humoru. To, co niezwykle interesujące to obserwacja zmian postawy neurologa jako pacjenta. Przechodzi przez wszystkie stadia – szok, bunt i gniew, pertraktacje, depresja i akceptacja. Ciężko mu pogodzić się z myślą, że jeszcze całkiem młody i wysportowany człowiek doznał takiego uszczerbku na zdrowiu. Tłumaczy jednak sobie, że rekonwalescencja nie potrwa długo i szybko wróci do dawnej formy.

„Jak miło będzie znów napiąć mięsień, czuć jego siłę, mieć nad nim kontrolę, odzyskać władzę w nodze, władzę, której brak tak bardzo przeszkadzał. (...) Zaskoczę wszystkich, zobaczą, co potrafię.”

Okazało się jednak, że powrót do zdrowia zajmie nieco więcej czasu, a towarzyszyć temu będą inne, niespodziewane i osobliwe objawy, takie jak omamy wzrokowe czy halucynacje. Z przerażeniem czytamy o tym jak autor postrzegał jedną z pielęgniarek – siostrę Sulu. Jedna jej połowa była całkiem wyraźna, ale druga... druga zdawała się nie istnieć.
Książkę czytało mi się dość trudno, z powodu wielu filozoficznych wywodów autora. Jest to zdecydowanie książka o tematyce neurobiologiczno – psychologicznej i z pewnością zainteresuje czytelników o takich zainteresowaniach. Trzeba jednak uzbroić się w cierpliwość podczas lektury i nie rezygnować po kilku stronach. Kiedy dobrnęłam do końca książki w głowie zaświtało mi wiele pytań i przemyśleń natury czysto neurologicznej.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Zysk i s-ka.

12.14.2011

Wyniki loterii

Przepraszam Was, że piszę dopiero teraz. Jutro egzamin więc siedzę nad notatkami i żołądek podchodzi mi do gardła:)

Pragnę poinformować, że w loterii książkowej organizowanej przeze mnie i Wydawnictwo Znak, wylosowałam:

  • palinke14, do której powędruje książka "Niezłomny"
  • aerien, która pod choinkę otrzyma książkę "Bóg, kasa i rock'n'roll"


Serdecznie Wam gratuluje i proszę o wysyłkę adresu na maila podanego w dziale "o mnie" ;)

12.12.2011

„Kuchnia antyrakowa” Dr Chantsal Tse

Aby poznać kuchnię rakową czytelnik dowiaduje się jakie produkty spożywcze powinien dobierać i jak je przygotowywać. Podane zaś przepisy jeszcze raz podkreślają, które składniki są przeciwrakowe.

237 przepisów na przystawki, sałatki, zupy, kisze i tarty, dania mięsne, ryby, warzywa oraz desery dają szeroki wachlarz możliwości. Proponowana kuchnia jest zarazem tradycyjna i nowoczesna, prosta i bardziej zaawansowana, jednym słowem – każdy znajdzie coś dla siebie.

Cała książka zasługuje na uwagę i jest bardzo wartościowa, choć poprzednia, o której już wspominałam, była napisana nieco bardziej przystępnie. Co zaś tyczy się przepisów kulinarnych, bo to one są główną częścią książki, to mam mieszane uczucia. Może tylko ja mam takie wrażenie ale kiedy widzę nazwy dań takie jak: borowiki a la perigourdine, duet z łososia i rdzawca na parze z alg, mieszki z morza w liściach kapusty, tymbaliki souffle z orzechami czy tartiflette z confit z warzyw, to odbiera mi to ochotę na gotowanie. Jasne, że wszystkie obco brzmiące nazwy można wygooglować, ale dana potrawa już jawi mi się jako obca, nadmiernie skomplikowana, trudna i ostatecznie mało smaczna.

Ale nie taki diabeł straszny... Powoli będę oswajała się z kuchnią antyrakową. Na pierwszy ogień poszła zapiekanka z pomidorów oraz tatar z sardynek, pomidora i rodzynek. Mam nadzieję, że wybaczycie brak zdjęcia ale obie potrawy, choć bardzo smaczne, nie są zbyt eleganckie wizualnie.

Pomimo tego życzę wszystkim smacznej kuchni antyrakowej!

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Esprit

"Koszmarny Karolek i wampirozombi" Francesca Simon


Kolejna przezabawna książeczka z cyklu "Koszmarny Karolek". Tym razem jednak przeznaczona jest dla troszkę starszych dzieciaków, niż to było w przypadku pozycji "Koszmarny Karolek czyta książkę". Książka to zbiór króciutkich opowiadań o kolejnych wybrykach i pomysłach niesfornego chłopca.

Tym razem przeczytamy o tym jak Karolek doprowadził do płaczu całą grupę pierwszoklasistów, w jaki sposób udało mi się przejąć cały zapas słodyczy i oszczędności Damianka czy też dlaczego uważał, że jego nauczycielki to zamaskowane wampirozombi.

Do książki, jak i całej postaci Koszmarnego Karolka trzeba podejść z dystansem i dużą dozą humoru. Nie jest to bowiem wzór do naśladowania dla każdego malucha. Dziecko musi być na tyle dojrzałe emocjonalne i wykazać się dużym poczuciem humoru, aby błędnie nie interpretować opowiastek. Karolek jest specyficzny. Lubi leniuchować, czytać komiksy, dokuczać innym, jest egoistyczny, próżny, wykorzystuje słabszych i niezdrowo się odżywia.

"Zdrowe jedzenie? O nie! Karolek dobrze wiedział, co dorośli mieli na myśli, mówiąc o zdrowym jedzeniu. Seler. Buraki. Góry bakłażanów. Wszystko, co wstrętnie smakowało i miało odrażający wygląd, było zdrowe. A to, co wyglądało przepysznie, nie było w ogóle dla niego. Karolek miał w domu góry zdrowej żywności. Czyż nie ma już żadnego bezpiecznego miejsca?"

To zupełne przeciwieństwo jego brata Damianka - ułożonego, grzecznego, pilnego, kochanego, o anielskich loczkach chłopca. Niestety między braćmi ciągle dochodzi do nieporozumień. Biedny Damianek stale nękany jest przez starszego brata i zdaje się, że nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo jest wykorzystywany.

Opowiadania o perypetiach Karolka zyskały już sławę na całym świecie. I nic dziwnego. Są oryginalne, błyskotliwe i zaskakujące. Zdecydowanie nadają się na lekturę dla małych rozrabiaków. Należy jednak pamiętać, aby dziecko czerpało z czytania radość, a nie naśladowało zachowanie Karolka.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Znak Emotikon.

12.10.2011

„Motyl” Lisa Genova


O chorobie Alzheimera wiedziałam do tej pory całkiem sporo. Były to głównie informacje o patomechanizmie powstawania, objawach, diagnostyce, leczeniu i prognozach. Jest to postępująca choroba neurodegeneracyjna, po raz pierwszy opisana w 1906 roku przez Aloisa Alzheimera. W Polsce choruje na nią ponad 200 tysięcy osób, na świecie ponad 30 milionów. Liczba ta z roku na rok się zwiększa, ze względu na starzejące się społeczeństwo. Nie zdawałam sobie jednak sprawy z tego, jak wygląda choroba z perspektywy chorego i jego rodziny. Książka „Motyl” przedstawia wstrząsający obraz przebiegu choroby Alzheimera i przerażająca świadomość, że nic już nie będzie takie jak dawniej.

Lisa Genova jest z wykształcenia neurobiologiem , dlatego podejście do problematyki tej powieści jest profesjonalne i rzeczowe. Na początku przyszłego roku ukaże się najnowsza powieść autorki „ Lewa strona życia” (nakładem Wydawnictwa Papierowy Księżyc) opowiadająca o kobiecie dotkniętej zespołem nieuwagi stronnej.

Bohaterką powieści jest pięćdziesięcioletnia kobieta – Alice. Jest ambitną, pełną życia, mądrą i spełnioną wykładowczynią psychologii na Harwardzie. Życie uczelniane jest dla niej spełnieniem wszelakich marzeń i pasją. Wraz z ukochanym mężem, także naukowcem, opublikowali cieszącą się ogromnym zainteresowaniem książkę popularnonaukową. Mają trójkę dorosłych dzieci i wydaje się, że nic nie może zakłócić tej idylli. Życie Alice zaczyna komplikować się w momencie kiedy podczas joggingu traci orientacje. Kobieta nie wie gdzie się znajduje i jak wrócić do domu. Innym razem zapomina przepisu na swoją popisową potrawę, którą przyrządzała rodzinie od lat. Zdaje sobie sprawę, że dzieje się coś złego. Pełna obaw udaje się do neurologa, który, po licznych badaniach laboratoryjnych i testach, diagnozuje u niej chorobę Alzheimera. Kobieta zmuszona jest zamknąć wiele rozdziałów swego życia. Zdaje sobie sprawę, że pewnego dnia zapomni o tym co dokonała i kim jest. Nie może pogodzić się z nadchodzącą demencją i wie, że jej nadzieja pozostanie płonna. Ona – silna, podziwiana, z sukcesami na koncie, wzór dla studentów – straci wszystko, na co dotychczas tak wytrwale pracowała.

„Tak bardzo mi przykro, że zachorowałam . Nie mogę znieść myśli, że będzie jeszcze gorzej. Nie mogę znieść myśli, że któregoś dnia spojrzę na ciebie (męża), na twarz, którą kocham i cię nie rozpoznam.”

Choroba pozbawia ją tożsamości i wspomnień. Zaczyna się bezskuteczna walka z czasem i postępującą degeneracją neuronów. Z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień, kobieta zaczyna tracić swoje życie. Doskonale wie, że utraci najpiękniejsze wspomnienia z młodości, z szczęśliwych i nieśpiesznie spędzonych chwil w gronie rodziny, z chwil, w których odnosiła naukowe sukcesy i cieszyła się szacunkiem całego środowiska akademickiego.

„Alice obserwowała i przysłuchiwała się wzburzonym falom, uderzającymi o brzeg. Gdyby nie olbrzymi falochron zbudowany przy brzegu milionowych posiadłości wzdłuż Shore Road, ocean pochłonął by wszystkie domy, pożerając je bez jakiegokolwiek współczucia. Wyobrażała sobie Alzheimera jako ocean przy Light - house Beach – nie do zatrzymania, wściekły, siejący spustoszenie. Z tym wyjątkiem, że w jej mózgu nie było falochronu, który uchronił by jej wspomnienia i myśli przed gwałtownym atakiem.”

Książka wzrusza i wprawia w osłupienie. Przedstawia nam jedną z najbardziej znanych starczych chorób XXI wieku. Co ciekawe, autorka postanowiła skupić się na wczesnej postaci Alzheimera (występującej przed 65 rokiem życia). Obserwujemy jak dotychczasowe, bogate w doświadczenia życie, młodej przecież kobiety, zamienia się w pozbawioną sensu egzystencję. Jak silni i wyrozumiali muszą być najbliżsi chorej osoby, aby pomóc jej trwać w chorobie aż do końca. Wstrząsający i okrutnie prawdziwy obraz.

Za egzemplarz bardzo dziękuję Wydawnictwu Papierowy Księżyc.

12.08.2011

"Ania z Wyspy Księcia Edwarda" Lucy Maud Montgomery

Tyle lat wielbiciele Ani czekali na, publikowany już wcześniej, ale w bardzo okrojonej wersji , dziewiąty tom zawiłych losów dorosłej Ani. Niektóre źródła donoszą, że ostatni tom był jednym z powodów śmierci Lucy Maud Montgomery. Istnieją przekonania iż, kanadyjska pisarka popełniła samobójstwo. Być może uzmysłowiła sobie, że zamknięcie cyklu o Ani jest także zakończeniem jej żywota. Cierpiała przecież na wiele schorzeń psychicznych w tym depresję. Co było powodem jej zgonu? Tego chyba nie dowiemy się nigdy. Istnieje na ten temat tak wiele teorii. Czytelnicy zapamiętali ją jako znakomitą pisarkę, ciepłą i przekazującą w swoich powieściach wiele radości i mądrości życiowych.

Tak bardzo brakowało mi klimatu rodem z „zielonych wzgórz”. Przygody Ani towarzyszyły mi przez całe dzieciństwo. Niestety książka nie jest w całości poświęcona dalszym losom Ani i Gilberta. Ich perypetie przewijają się przez całą książkę, jednakże nie są one głównym jej tematem. Zabrakło mi także typowej dla tego cyklu sielanki, nastroju leniwej, słonecznej niedzieli. Montgomery często pisze o przemijaniu, porusza trudne i bolesne tematy. (Czy było to spowodowane jej stanem psychicznym?) Ukazuje prawdziwe życie ze wszystkimi zgryzotami i gorzkimi doświadczeniami. Czytelnicy żegnają się z postacią Waltera, który pozostawił po sobie niewypowiedzianą żałobę wśród mieszkańców Złotego Brzegu. Stąd w książce jego liczne poematy, doprowadzające do wzruszeń i literackich uniesień.

Opowiadania dotyczą bliższych i dalszych sąsiadów i znajomych pary. W ich rozmowach często nawiązują do postaci Ani. Wiemy, że jest już w średnim wieku i cieszy się niezachwianą opinią wśród społeczeństwa. „Spełnione marzenia”, bo taki był tytuł okrojonej wersji książki, idealnie oddaje sens opowiadań. Są oczywiście ludzkie dramaty, śmierć i bolesne prawdy, ale większość przeżywa także radosne chwile – narodziny, wesela, uczty. Wydaje mi się, że jest to całkiem udane i przemyślane pożegnanie się z cyklem. Momentami odniosłam wrażenie, że jest to rachunek sumienia autorki.

Ten kto liczy na wzruszające spotkanie po latach z postacią Ani i jej rodziną, nieco się zawiedzie. Ten dla którego liczy się styl pisarki, będzie kontemplował każde zdanie kawałek po kawałeczku

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Literackiemu

12.06.2011

"Madame Hemingway" Paula McLain

"Należy dobrze walczyć, nawet w przegranej sprawie."

Ernest Hemingway to dla mnie jeden z najciekawszych i najdziwniejszych pisarzy ubiegłego wieku. Dla jednych był godnym pożałowania alkoholikiem, dla drugich zawiłym mężczyzną cierpiącym na depresję. To właśnie dwubiegunowa depresja była przyczyną jego samobójczej śmierci w 1961 roku. Istnieją dwie hipotezy tego czynu. Być może sam chciał zadecydować o tym, kiedy odejdzie. Bardziej prawdopodobne jednak, że Hemingway chciał odejść z tego świata bogaty, szczęśliwy i spełniony. Bo cóż dla pisarza może być bardziej cennego niż Literacka Nagroda Nobla (1954)?

Historia opisana w książce dotyczy jego małżeństwa z 8 lat starszą kobietą. Kochankowie poznali się kiedy Hemingway nie był jeszcze znanym i poczytnym literatem. Bardziej znany był z hulaszczego trybu życia i osobowości Casanovy. Po zawarciu związku małżeńskiego wyjeżdżają do Paryża. Hemingway widzi w tym mieście swoją przyszłość i wierzy, że odmieni to jego dotychczasowe życie. Miasto jednak odmienia tych dwoje w zupełnie inny sposób, niż początkowo przypuszczali. Obezwładnia ich cyganeria, towarzyskie skandale i morze alkoholu. Jest to historia szaleńczo zakochanej kobiety i błądzącego artysty. Artysty, który już widocznie wtedy wykazywał pierwsze objawy depresji. Przechodził jej kolejne stadia. Od głębokiej rozpaczy po euforię. Przeżywał te stany raz po raz. Nadszedł jednak czas zachłyśnięcia się swoim sukcesem i talentem, co nie skończyło się radośnie dla żony i potomka.

Paula McLain genialnie oddaje ducha tamtych czasów. Lata 20-ste w Paryżu należały do jednych z najciekawszych dekad w życiu kulturalnym tego miasta i stało się inspiracją dla wielu reżyserów, malarzy i pisarzy. Książka należy do gatunku biograficznych i przedstawia artystę jako nienasyconego i wiecznie poszukującego inspirujących bodźców. Wiele w niej detali z życia Hemingwaya ale również jest to barwny i poruszający obraz Paryża lat 20-tych. Gorąco polecam nie tylko fanom pisarza, ale także wszystkim zainteresowanym biografiami wielkich ludzi.

Za lekturę pragnę podziękować Firmie Księgarskiej Olesiejuk.

12.04.2011

„Powiedz prawdę” Sophie Hannah


Było to moje pierwsze spotkanie z Sophie Hannach. Jest - uhonorowaną wieloma prestiżowymi nagrodami - autorką powieści sensacyjnych, a dokładniej psychologicznych thrillerów. Niektóre z nich doczekały się nawet ekranizacji. Mi niestety nie było jeszcze dane je oglądać. Na okładce książki „Powiedz prawdę” widnieje zdjęcia wózka dziecięcego. To już sugeruje czytelnikowi, że fabuła książki połączy dramat z dziećmi w roli głównej, kryminał i sensację.

Dzieciobójstwo nie należy do tematów lekkich i przyjemnych. To, niezależnie od okoliczności, zawsze jest tragedią, zbrodnią pozbawioną sensu. Czym bowiem może zawinić bezbronne dziecko? Żyje na świecie zaledwie parę chwil i od początku spotyka się z najgorszymi jego realiami. A co jeśli zbrodni dokonuje matka ofiary?

Główną bohaterką powieści jest Felicity (Fliss) Benson. Kobieta pracuje jako producentka filmów dokumentalnych. Z racji zawodu, nic nie powinno ją dziwić. Na co dzień spotyka się przecież z tak różnymi ludźmi, poglądami, miejscami czy spojrzeniami na otaczający świat. Jednak pewnego dnia otrzymuje zagadkowy list z 16 cyframi, które nic jej nie mówią. Na kopercie nadawca umieścił jej przydomek, używany tylko przez najbliższe jej osoby. Dziwne, prawda? Chwile potem kobieta dowiaduje się od swego szefa, że zasłużyła na awans i w trybie natychmiastowym staje się odpowiedzialna za spore przedsięwzięcie. Stoi na czele ekipy realizującej film dokumentalny omawiający problem matek i niań oskarżonym o morderstwo swoich podopiecznych. Czy to dlatego mężczyzna zrezygnował z projektu? Przestraszył się odpowiedzialności, a może nie poradził sobie ze stresem? Przed Fliss trudne i niebezpieczne zadanie. Dowiaduje się o 3 kobietach, oskarżonych o ten haniebny czyn. Każda z nich wyszła już na wolność i wiedzie normalne życie wśród społeczeństwa. W sprawę zamieszana jest także doktor Judith Duffy, która walczyła jak lwica o dożywotnie kary dla oskarżonych. Coś jednak w tej układance nie pasuje. Przed czytelnikiem zapierająca dech w piersiach intryga o zdumiewającym finale.

Książkę czyta się z ekscytacją i napięciem. Autorka jednak niepotrzebnie wprowadza w fabułę tak wiele postaci i wątków pobocznych. Utrudniło mi to troszkę odbiór powieści. Gubiłam się w imionach , nazwiskach i faktach. Domyślam się, że ten zabieg miał uśpić naszą czujność i wtopić winowajcę w tłum. Jednak z całego tego poplątania z pomieszaniem pisarka wychodzi obronną ręką. Wszystko wydaje się mieć swój sens. Przyznaje Sophie Hannah medal za pomysłowość. Książkę polecam dorosłym czytelnikom o mocnych nerwach. Ci wrażliwsi powinni trzymać się od niej z daleka.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu G+J.

Najnowsza książki Andreïa Makine’a


Do księgarń trafiła właśnie najnowsza książka Andreïa Makine’a, jednego z najpoczytniejszych francuskich pisarzy, którego powieści przetłumaczono dotąd na ponad 30 języków.


Bohater książki Andreïa Makine’a, Eliasz Almeida, przechodzi przez życie, będąc świadkiem bestialstwa na granicy ludzkiej wytrzymałości. Poznaje hipokryzję i okrucieństwo rewolucji. Towarzyszenie Almeidzie w jego wędrówce przez ogarnięte rewolucyjną gorączką kraje XX wieku pokazuje, że tylko dzięki miłości można pozostać człowiekiem i zachować godność wbrew barbarzyństwu otaczającego świata…

Na przykładzie aktualnych stosunków między Afryką a krajami europejskimi autor w drastyczny sposób ukazuje mechanizmy rządzące działalnością międzynarodowych organizacji pozarządowych – korupcję oraz egoistyczną walkę o wpływy.

„Ludzka miłość” jest powieścią wstrząsającą – w naturalistyczny sposób pokazuje okrucieństwo, przynosząc jednak pełne nadziei przekonanie, że podążanie za humanistycznymi ideałami jest możliwe.

Angolczyk, Eliasz Almeida, jako mały chłopiec jest świadkiem śmierci matki torturowanej przez Portugalczyków za udział męża w walce o niepodległość u boku Lumumby. Po jej śmierci Eliasz przedziera się do ojca, by walczyć o wolność ludu. Po walkach w afrykańskiej dżungli, gdzie spotyka Ernesta Che Guevarę, Almeida jedzie na Kubę, gdzie styka się z rewolucją kubańską i jej wodzem, Fidelem Castro, a następnie udaje się do Moskwy, by wykształcić się na zawodowego rewolucjonistę. W Moskwie poznaje Annę, którą będzie kochał do końca życia miłością bez granic. Nie zmieni tego ani oddalenie, ani małżeństwo Anny, ani okrucieństwa, jakich Eliasz będzie świadkiem podczas walk w Afryce, do której powróci po latach, by poświęcić życie afrykańskiej rewolucji. Zanim to jednak nastąpi, odkrywa z Anną Syberię i poznaje dzięki naocznym świadkom drugą stronę rewolucji – syberyjskie gułagi.

Książkę można dostać w dobrych księgarniach na terenie całej Polski oraz w promocyjnej cenie w księgarni internetowej wydawnictwa Akcent http://ksiegarnia.wydawnictwoakcent.pl/.

O autorze:

Andreï Makine urodził się w 1957 r. na Syberii. W 1985 roku uzyskał doktorat z literatury na Uniwersytecie Łomonosowa w Moskwie. W 1987 roku podczas podróży do Francji uzyskał azyl polityczny i osiadł w tym kraju na stałe, poświęciwszy się wyłącznie pisarstwu. Andreï Makine pisze po francusku. W 1990 roku ukazała się jego pierwsza książka Córka bohatera Związku Radzieckiego (La fille d'un héros de l'Union soviétique). Makine jest laureatem prestiżowych francuskich nagród literackich: Goncourtów, Medicis, RTL, Laterna Magica (za najlepszą powieść, którą można przełożyć na język kina). Poza granicami Francji został uhonorowany nagrodą Eevy Joenpelto w Finlandii w 1995 roku za Francuski testament oraz nagrodą Księcia Monako za całokształt twórczości. W Polsce ukazały się dotąd następujące powieści Makine’a: Francuski testament, Zbrodnia Olgi Arbeliny, Rzeka miłości, Requiem dla Wschodu i Muzyka życia.

12.03.2011

"Czarne mleko" Elif Safak

I znowu to mi się zdarzyło. Nie potrafię zebrać myśli po, na prawdę, genialnej lekturze. Kilka głębokich oddechów i do dzieła!

Z Elif Safak spotykam się po raz pierwszy. Jest to bardzo znana turecka autorka, nieco kontrowersyjna i znana z takich powieści jak „Bękart ze Stambułu”. „Czarne mleko” to jej wewnętrzny monolog. Jest to zapis metamorfozy jaka zaszła w niej kiedy była w błogosławiony stanie. Czytelnik obserwuje jak pisarka z postawy dość feministycznej i niezależnej przeobraża się w kochającą i odpowiedzialną matkę. Safak przeplata swoje przeżycia z historią innych, znanych pisarek, takich jak Woolf, Plath czy Austen.

Pisarka przedstawia nam się jako tworząca manifest kobiety niezależnej. Jako że patriarchat mocno dał jej się we znaki, tym bardziej czuje pogardę do matek, otoczonych wianuszkiem dzieci i gloryfikujących rolę gospodyń domowych. Nakreśla chociażby obraz żony Lwa Tołstoja – Zofii.

„Gdy Tołstoj poprosił żonę, by nie suszyła mu głowy, że nie pisze, wyraziła w dzienniku swoje ogromne zaskoczenie tymi słowami „Ale jakże mogłabym mu suszyć głowę? Jakie mam do tego prawo? „ Noc po nocy, rok po roku ciężko pracowała, by stworzyć mu jak najlepsze warunki do pisania. A w tych godzinach, których nie poświęcała dzieciom, pełniła funkcję sekretarki męża. Nie tylko prowadziła notatki do Wojny i Pokoju, ale także przepisała cały rękopis siedem razy.”

Pisarce towarzyszą wewnętrzne głosy, które są odzwierciedleniem jej osobowości. Każda jest wysoka na „13 centymetrów” i przedstawia inne wartości. I tak oto mamy: Panienkę Praktyczną, Milady Ambicję Czechowską, Pannę Intelektualistkę Cyniczną, Mamcie Pudding Ryżowy, Blue Belle Bovary. Między Calineczkami trwa zażarty spór o władzę i każda z nich wydaje się być uparta i nieustępliwa.

„ Być wiernym swojemu ja! Ale któremu? Której spośród – jak się wydaje – setek jaźni? Przy tych wszystkich kompleksach, ograniczeniach, reakcjach, drganiach i myślach miewam takie chwile, kiedy czuje się jak skromna recepcjonistka w hotelu, który nie ma właściciela.”

Jej życie zmienia się , kiedy dowiaduje się o ciąży. Wartości ulegają nowej hierarchizacji i dostrzega ona u siebie cechy, o których istnieniu nie wiedziała. Z introwertyczki, ceniącej sobie intymność i spokój, staje się kochającą matką, która musi być otwarta na potrzeby dziecka. Oczywiście nie od razu. Cały proces tej niezwykłej metamorfozy obkupiony jest niepewnością, bólem i załamaniem nerwowym. Spora część książki została poświęcona problemowi depresji poporodowej, którą przeszła także pisarka. W powieści opisuje ją jako panowanie Lorda Potona. Przytacza sylwetki pisarek, które również borykały się z tym problemem i którym depresja odebrała natchnienie i inspirację.

„ Miałam prawo o paniki i łez. Miałam prawo do strachu, że nie pogodzę pisania z macierzyństwem. A moje mleko nie musiało być białe jak śnieg. Gdybym zaczęła pisać o tym, co przeżyłam, mogłabym zamienić poczerniałe mleko w atrament, a skoro pisanie zawsze w magiczny sposób koiło moją duszę, być może zdołałabym małymi kroczkami wyjść z depresji.”

Tak jak pisałam na początku, jestem pod ogromnym wrażeniem powieści. Nie miałam jeszcze okazji być ani w ciąży, ani sprawdzić się w roli matki i szczerze mówiąc, nie miałam pojęcia o istnieniu depresji poporodowej. Jednak udało mi się wczuć w historię Safak i innych kobiet, które albo musiały porzucić marzenia o pisaniu z powodu płci, ciąży, depresji bądź przeciwnie, odrzucały miłość do dzieci poświęcając się literaturze. Czarne mleko to arcydzieło w każdym tego słowa znaczeniu. Safak ma niezwykły dar intrygowania i wciągania czytelnika w swój specyficzny świat. Jestem pewna, że niebawem sięgnę po kolejne powieści tureckiej pisarki. Dawno nikt mnie tak literacko nie poruszył. Udało się to ostatnio Virginii Woolf.

Za lekturę dziękuję Wydawnictwu Literackiemu

12.01.2011

Prezentów nadszedł czas... KONKURS

Kochani z okazji zbliżających się świąt Wydawnictwo Znak postanowiło zabawić się w Mikołaja. Z poniższych książek, których recenzje ukażą się niebawem, wybierzcie tą, którą chcecie otrzymać w prezencie. Najlepiej podać dwa tytuły.

Zadanie konkursowe jest proste: Jaka książka, która towarzyszyła Wam w świątecznym okresie, wywarła na Was największe wrażenie?

Tytuł wraz z uzasadnieniem, proszę wpisywać pod tym postem do 13 grudnia. Wśród Was wylosuje dwie osoby, które dostaną dodatkowy świąteczny prezent. Anonimy proszone są o pozostawienie adresu mailowego.

Dodatkowo każdy czytelnik bloga otrzymuje 30% rabat na zakupy w Wydawnictwie Znak. Kod rabatowy to: ktoczyta

Oto nagrody! Wybierajcie:

11.30.2011

"Riding the Bus with My Sister " (2005)

Opis z filmwebu:

"Po śmierci ojca niepełnosprawną umysłowo Beth Simon opiekuje się jej siostra Rachel, ceniony nowojorski fotograf. Początkowo Rachel próbuje zmienić przyzwyczajenia Beth, z czasem jednak przekonuje się, że jej sposób na życie ma swój urok. Wspólnie podróżują autobusem- podczas tych wypraw nawiązują nowe znajomości, a Rachel poznaje smak prostego życia. W role sióstr wcieliły się Andie MacDowell ("Seks,kłamstwa i kasety wideo", "Cztery wesela i pogrzeb") oraz Rosie O'Donnell ("Bezsenność w Seattle", "Flinstonowie")."

Nie wiem dlaczego ten film jest tak mało znany. Ja dowiedziałam się o nim oglądając moje najcudowniejsze Gilmore Girls. Lorelai opowiadała Luckowi o tym filmie. Mówiła, że to ten rodzaj filmu, którego nie należy oglądać w samotności. Obejrzałam go dobry tydzień temu, a cały czas nie mogę uwolnić się od niektórych obrazów. Chodzą za mną jak cień i przypominam je sobie w ciągu dnia. To urocza i ciepła komedia obyczajowa, może troszkę ocierająca się o dramat. Beth jest postacią tak zdumiewającą, uroczą i pozytywną, że przez prawie cały film uśmiech nie schodził mi z twarzy.

Poniżej zamieściłam Wam króciutką zapowiedz.

"Sny" Janusz Koryl


Czym są sny? Niektórzy są przekonani, że to tylko obrazy, myśli i sytuacje które towarzyszyły nam przez cały dzień. Inni, że skrywają nasze lęki, obawy przed przyszłością. Jeszcze inni głęboko wierzą, że mogę one ostrzegać przed niebezpieczeństwami, bądź być prorocze.

Janusz Koryl, laureat wielu literackich nagród, opisał w swojej książce historię jaka wydarzyła się w malutkim miasteczku na Podkarpaciu – Dynowie. Dochodzi tam do serii śmiertelnych i tajemniczych wypadków. Samobójstwa, dziwne zatrucia, gwałty na młodych kobietach oraz wypadek samochodowy. Tak, wydaje się, że jest to scenariusz stary jak świat i w większości powieści kryminalnych w tym momencie rozpoczyna się wyścig policji z czasem. W tej powieści autor umieścił jednak, obok klasycznej fabuły, jeden interesujący element.

W miejscowej parafii żyje proboszcz, który od dawna miewa męczące sny. Widzi w nich przerażające i mrożące krew w żyłach sceny zbrodni. Duchowny postanawia zapisywać wszystko w swoim zeszycie. Z czasem okazuje się, że jego sny są prorocze, bowiem jego sny spełniają się w najdrobniejszych detalach. Proboszcz próbuje różnych metod, aby pozbyć się uciążliwego „daru”, niestety bezskutecznie.

„Bóg jednak nie wysłuchał księdza Eugeniusza i proboszcz parafii pod wezwaniem Św. Wawrzyńca śnił nadal. Nie pomagały lekarstwa na uspokojenie, ani zioła zbierane na dynowskich górkach. Prorocze sny wracały jak fale przypływu i w specjalnym zeszycie, który leżał obok łóżka księdza, przybywało zapisków.”

Rozwiązanie zagadki wydaje się być szalenie skomplikowane i zawiłe. Czy uda się powstrzymać zbrodniarza przed wykonywaniem wyroków. Dlaczego właściwie księdzu śnią się ociekające grozą sny? Na jaki trop wpadną śledczy? Na te wszystkie pytania odpowie Wam książka „Sny”.

Lekturę dosłownie chłonie się w mgnieniu oka. Już od pierwszych stron wciąga bez reszty. To, co bardzo mi się podobało to przede wszystkim nie przeciąganie fabuły w nieskończoność. Jest krótko, acz treściwie i konkretnie. Element grozy i napięcia ciągnie się przez całą książkę i nie daje nawet szansy na chwilę nudy. Autor powieści nie zgotował nam happy endu i tym bardziej doceniam jego pracę. Z tak dobrym polskim dreszczowcem nie miałam jeszcze do czynienia. Momentami jednak przypominał mi znany film, którego tytułu już niestety nie pamiętam, gdzie grupka młodzieży próbuje uniknąć śmierci a ona i tak ich dopada w najmniej oczekiwanym momencie.


Za lekturę z dreszczykiem dziękuję portalowi Sztukater.pl praz Wydawnictwu Dreams

Muzyka nocną porą....

Ostatnio nieco zmienił się mój biologiczny zegar. Ja ranny ptaszek, który uważał, że 7 rano to środek dnia, teraz...też tak myśli;) Krócej ostatnio sypiam z racji wielu obowiązków i podczas chwil relaksu wkładam słuchawki (by nie obudzić męża) i oddaje się muzyce. Dziś moja ukochana Audrey i moje ukochane "Moon river". Miłych snów:)

11.29.2011

"Historia urody" Georges Vigarello

Autor książki jest francuskim historykiem i autorem wielu nieco kontrowersyjnych książek takich jak chociażby „Historia gwałtu” wydana w 2010 roku. Historia urody to mozolna, lecz ciekawa przeprawa przez epoki i stulecia.

Podróż zaczyna się od renesansu i kończy na czasach współczesnych. Czytelnik ma możliwość prześledzenia ewolucji kultu ciała, roli piękna, zasad pielęgnacji. Autor nawiązuje do licznych dzieł literackich i malarskich. Vigarello opisuje męskie i żeńskie ideały urody na przestrzeni wieków. Tak autor opisuje wygląd mieszczański w epoce romantyzmu:

„Męska sylwetka uległa zmianie: klatka piersiowa przesadnie wysklepiona, brzuch mocno wciągnięty. Jakże zaś zmieniła się sylwetka kobieca! Ściśnięty pas powiększający biust, suknie, której klosz odzyskuje dawną szerokość, bufiaste rękawy, aby lepiej rozdzielić dwie wielkości odcięte w talii, „spódnica w kształcie dzwonu” do talii jak osa”

Książkę mimo, że nie czyta się jej zaparty tchem, warto znać. Trzeba mieć jednak anielską cierpliwość i ogromną determinację, żeby czytać lekturę regularnie strona po stronie przez dłuższy czas. Nawał informacji i ciekawostek oszałamia. Jeden rozdział na jakiś czas jest chyba wersją najbardziej optymalną. To, czego zabrakło mi w książce to ilustracje. Nie ma ich w ogóle i dlatego, co i rusz, musiałam szperać w sieci w poszukiwaniu interesujących mnie dzieł. Myślę, że każdy znajdzie w książce coś dla siebie: zarówno pasjonaci literatury jak i socjologowie.

Za egzemplarz dziękuję portalowi CzytanieNieszkodzi

"Koszmarny Karolek czyta książkę" Francesca Simon

Francesca Simon stworzyła postać Koszmarnego Karolka dla milionów dzieciaków na całym świecie, a szczególnie dla Josha - jej syna. Autorka może pochwalić się dyplomem Yale i Oksfordu. Poza pisaniem książeczek dla dzieci, zajmuje się dziennikarstwem. Publikowała w Vogue, The Sunday Times czy w The Guardian. Imponujące, prawda?

Tym razem mały czytelnik dowie się o pewnym konkursie organizowanym w szkole Karolka. Jedynym warunkiem jest przeczytanie jak największej liczny książek i napisanie do każdej z nich krótkiej notatki. Atrakcyjna nagroda zachęca Karolka to wzięcia udziału w tym wyścigu. Koledzy i koleżanki małego urwisa poświęcają całe długie dnie na lekturę. Ich stosy piętrzą się po sam sufit. Nawet brat Karolka zaangażował się w czytanie.

Niestety, dla Karolka czytanie nie jest dobrym pomysłem na spędzanie czasu. Uważa, że nawet męczy go samo przewracanie stron. Zamiast zagłębiać się w lekturę, traci czas na oglądanie telewizji, granie w gry i przeglądanie komiksów. Godzina zero zbliża się jednak wielkimi krokami. Na jaki pomysł wpadnie Karolek? Czy nauczycielka da się nabrać na jego sztuczkę?

Książeczka przeznaczona jest dla tych mniejszych dzieci. Dużo w niej bowiem kolorowych ilustracji autorstwa Toniego Rossa. Lektura niesie ze sobą ważne przesłanie dla maluchów - lenistwo nie popłaca! Pazerność sprowadza na manowce.


Za lekturę dziękuję Wydawnictwu Znak Emotikon

11.28.2011

"Poza mózg. Narodziny, śmierć i transcendencja w psychoterapii" Stanislav Grof

Stanislav Grof jest czeskim psychiatrą zamieszkałym w Stanach Zjednoczonych. Swoje życie naukowe poświęcił terapeutycznym zastosowaniom psychodelików w takich schorzeniach jak nerwice czy też rak. Książka „Poza mózg” czekała na polskie tłumaczenie aż 25 lat! I jestem strasznie zdziwiona dlaczego tak długo, bowiem lektura ta dla wszystkich miłośników neurobiologii, neurofizjologii i neuropsychologii jest jedną z obowiązkowych pozycji.

Mózg człowieka stanowi skomplikowany, nie do końca jeszcze poznany i zdumiewający organ. Według Szekspira stanowi on „kruchy dom duszy”. Kościół natomiast twierdzi, że nie może być domem duszy, bo zwierzęta, mimo że mózg posiadają, nie mają duszy. Jedno wiadomo na pewno – mózg stanowi niewyczerpalne źródło badań nad ludzkimi emocjami, chorobami neurodegeneracyjnymi, zachowaniami czy też wpływem substancji zewnętrznych. Stanislav Grof przez ponad 30 lat swojej kariery badał wpływ LSD (halucynogenny środek, narkotyk powodujący omamy wzrokowe, słuchowe i dotykowe) na odmienne stany świadomości u swoich pacjentów. Doprowadziło go to do wniosku, że istnieją cztery poziomy świadomości. Jeden z nich odpowiedzialny jest za doświadczenie życia i śmierci, a drugi za świadomość istnienia poza czasem i przestrzenią.

Autor nawiązuje momentami do metafizycznych aspektów naszej świadomości. W sposób obrazowy i poparty przykładami przedstawia nam architektonikę zaburzeń emocjonalnych, wymiary ludzkiej psychiki czy też zapoznaje nas z dylematami i problemami współczesnej psychologii. W swojej książce odnosi się do wielu przypadków z którymi dane mu było pracować, nawiązuje do badań i przemyśleń innych naukowców. W tej popularnonaukowej pozycji widać jak duży wpływ na autora miał sam Freud. Jego sylwetka jest nam przybliżana w wielu rozdziałach. Dowiedzieć się można co nieco o jego teoriach, pracy i poglądach na pojęcie świadomości i nie tylko.

Dzieli się z nami ciekawymi i nieco kontrowersyjnymi poglądami na orientację seksualną.

„Skłonności lesbijskie stanowią wyraz dodatniego elementu okołoporodowego, tj. pociągu do ciała matki, podczas gdy homoseksualizm męski łączy się ze wspomnieniem zagrażającej życiu uzębionej pochwy. Wydaje się, że ten pogląd znajduje potwierdzenie w większej tolerancji społeczeństwa w stosunku do lesbijek aniżeli wobec przejawów homoseksualizmu”.

Czytelnik odnosi momentami wrażenie, jak mało wie o psychiatrii i poglądach jakie panują w tej zawiłej dziedzinie wiedzy. Ciekawy wydaje się być fragment, w którym psychiatra wygłasza pogląd na temat schizofrenii u kobiet. Według Grofa zaburzenia psychopatologiczne mają ścisły związek z cyklem miesiączkowym i całą dysregulacją hormonalną u kobiet np. podczas ciąży czy porodu. To, według niego, jeden z głównych dowodów na to, że choroby te dotykają głównie młodych kobiet. Elementem, który jeszcze dokładniej i bardziej przerażająco ilustruje nam zagadnienia przedstawione przez naukowca, są rysunki. Malowidła przypominają koszmary senne, dziwne postaci i upiory. W ten oto sposób mamy zapoznać się z światem widzianym przez osoby z zaburzeniami psychiki lub nadużywającymi narkotyki.

Dla mnie była to lektura idealna! Cenię sobie literaturę popularnonaukową, która rzuca nowe światło na takie fascynujące, acz trudne tematy. Wybrałam tę książkę głównie dlatego, że mój drugi kierunek studiów ściśle związany jest z neurobiologią i przygotowując się do seminariów dyplomowych dużo czasu przeznaczam na lekturę książek Thorwalda czy też Sacksa. Dla laików z tej dziedziny będzie to magiczna i wprawiająca w osłupienie podróż w głąb ludzkiej psychiki. Książka „Poza mózg” wywarła na mnie ogromne wrażenie i na bardzo długo pozostanie w mojej pamięci.

Za egzemplarz dziękuję portalowi Sztukater.pl oraz Wydawnictwu A.

11.27.2011

"Dom Kalifa. Rok w Casablance" Tahir Shah


Casablanca do tej pory kojarzyła mi się z kultowym filmem z 1942 roku z Ingrid Bergman i Humphrey’em Bogartem. W tym obrazie filmowym Casablanca staje się miejscem ognistej miłości dwojga głównych bohaterów. W książce Tahira Saha Maroko także poniekąd staje się ziemią obiecaną i nadzieją na odnalezienie szczęścia i spełnienia.

Tahir Shah postanowił opisać długą i ciężką drogę, jaką pokonał z rodziną aby jego marzenia stały się rzeczywistością. Młody, mieszkający w Anglii mężczyzna, miał już dość codziennego zgiełku, brudnych ulic, smogu i szarości metropolii. Tahir wyjaśnia czytelnikowi jak magiczne jest dla niego Maroko. Jak fascynuje go tamtejsza kultura, egzotyczne kolory, potrawy i ludzie. Decyzja zapada szybko. Anglik postanawia przenieść się z rodziną do uroczej Casablanki. Okazuje się, że marzenia to czasami nie wszystko. Potrzeba też wytrwałości, cierpliwości i pokory. To co miało być łatwą i przyjemną przeprawą, staje się wyzwaniem. Tahir nabywa tytułowy Dom Kalifa.

„Ale Dom Kalifa stał pusty od przeszło dziesięciu lat. Na ścianach rozpanoszyły się glony, wyłożone kafelkami brudne podłogi wymagały remontu. Wszędzie widać było niepokojące plamy wilgoci, a część sufitów była zarwana. W przejściach wisiały pajęczyny niczym kolorowe zasłonki, w lampach ptaki uwiły sobie gniazda, a termity wgryzły się w masywne drewniane drzwi. Pęknięta rura zamieniła jeden pokój w jezioro, spróchniałe okiennice wisiały na zawiasach. Niedoglądane ogrody dziczały jak dżungla i wałęsały się po nich bezpańskie psy.”

Ten opis znakomicie obrazuje to w jakim stanie zastali swoją oazę i ile pracy czekało na dwójkę przybyszy. Kłopoty napotykały ich na każdym kroku. Ekipa remontowa okazuje się niekompetentna i mało sumienna a architekt nie spieszy się z projektami.

„Nowi robotnicy, którzy mieli układać podłogi, wnieśli do salonu dwadzieścia worków z kaflami i rzucili je na ziemię, a brzęk tłukących się ceramicznych płytek rozniósł się echem po pustych pokojach.”

Po upływie pewnego czasu autor porównuje Casablancę znaną z filmu z tą realną, okrutnie rzeczywistą. Wie, że jego wyobrażenia o niej znacznie odbiegają od stanu faktycznego.

„Na ekranie pojawiły się pierwsze kadry, a ja spostrzegam, jak niewiele Casablanca widoczna na filmie ma wspólnego z miastem, w którym się znajdowaliśmy – do tego stopnia, że zacząłem wątpić, czy w ogóle cokolwiek je łączy.”

Czy Tahirowi uda się na stałe zadomowić w Domu Kalifa? Czy odnajdzie tam szczęście i swoje miejsce w zupełnie innej kulturze?

Książkę czyta się jednym tchem. Mimo, że jest dość opasła (ponad 460 stron) czytelnik nie odczuwa znużenia, wręcz przeciwnie – odpręża się i relaksuje. Autor zadbał o bardzo humorystyczny styl, momentami magiczny i pełen ciepła. Chyba mogę zaryzykować stwierdzenie, że w mężczyźnie dokonuje się przemiana. Wraz z renowacją jego wymarzonej posiadłości, dojrzewa on sam. W jego psychice dokonują się poważne zmiany, często zmuszony jest do zadawania sobie poważnych, egzystencjalnych pytań. Książka swoim klimatem i magią dość mocno przypominała mi „Pod słońcem Toskanii” i inne, tego typu lektury. Wydaje mi się, że jest to idealna lektura na zimowe dni. Odciąga nasze myśli od szarugi za oknem i podnosi na duchu.

Za egzemplarz dziękuję portalowi Sztukater.pl oraz Wydawnictwu Literackiemu.

Święta coraz bliżej, a zatem.....

....nadchodzi czas upragnionych prezentów. Dla maniaków książkowych wybór prezentu jest oczywisty. A co z rodzicami, dziadkami, współmałżonkiem, siostrami, braćmi i przyjaciółmi? Wydawnictwo Znak ułatwiło swoim klientom to arcytrudne zadanie. Na stronie www.prezent.znak.com.pl została stworzona wyszukiwarka prezentów. Wystarczy wpisać wiek, osobowość i zainteresowania obdarowywanej przez nas osoby i ...voila! Książki można dodatkowo nabyć z dużym rabatem.

Wiktor Trojan "Axis mundi"

Co powiecie na miks historycznej prawdy i literackiej fikcji, realizmu epoki i mitologicznej fantastyki?

Książka Wiktora Trojana to powieść historyczna, nie wzbraniająca się przy tym przed barwną fantastyką, jest to również doskonały obraz ludzkich charakterów.
Wraz z bohaterami powieści czytelnik podróżuje swobodnie po Rzeczpospolitej Obojga Narodów XVI-wieku, bierze udział w rosyjskiej kampanii Stefana Batorego i oblężeniu Pskowa w 1581-82, płynie do Londynu tuż przed epoką Wiliama Szekspira by wreszcie skończyć w... ha! Tego nie mogę zdradzić.

Równie ważni, co miejsce akcji, są bohaterowie. Niektórzy to postacie historyczne, umiejętnie przez autora ożywieni i wpleceni w fabułę, inni zaś to postacie fikcyjne lub też na poły rzeczywiste i zmyślone. Tak właśnie jest z głównym bohaterem, Witoldem Bohuszewiczem, którego historyczność potwierdzają niejasne i skąpe przekazy historyczne, resztę zaś dopowiada - i tak jak interesująco! - autor.

Życie bowiem naszego Witolda było nad wyraz burzliwe i niezwykłe, co zapowiadały już pewne znaki przy jego narodzinach. Ów młody szlachcic staje się uczestnikiem niecodziennych wydarzeń, szybko awansuje na drabinie społecznej, dzięki wiedzy, sprytowi, sile i odwadze zdobywa uznanie, majątek i miłość, los jednak pcha go wciąż w nowe przygody.

Śledzi się je z dużym zainteresowaniem, chłonąc atmosferę XVI-wiecznej Polski i Europy, które zostały wspaniale odtworzone i ubarwione przez Wiktora Trojana. Realizm opowieści o przygodach rycerza przeplata się z elementami fantastycznymi: odchodzącą wiarą w pogańskich bogów, chrześcijańskim mistycyzmem, magią i poszukiwaniem sposobu na transmutację (przemianę) ołowiu w złoto. Częstokroć czytelnik może zatracić pewność, co dzieje się na prawdę, a co jest tylko ułudą, co jest oczywiście potwierdzeniem talentu pisarskiego autora.

Wiktor Trojan bawi również czytelnika żartami, jak choćby tym o Janie Kochanowskim, który jakoby zamknął się w komnacie, nie pokazywał przez parę tygodni tylko pisał i pisał, aż w końcu stanął przed domownikami, trzymając w jednej ręce gęsto zapisane kartki, a w drugiej siekierę i zawołał: "Urszulka! Urszulka! Chodź no! Tatuś treny napisał". Oprócz tego książka zawiera wiele odwołań do innych dzieł, jak choćby skeczów Monty Pythona czy tekstów Lao Che, czy też dygresje na tematy, które w książce są poruszane tylko powierzchownie, a które czytelnik za pomocą wskazówek pisarza może zgłębić sam.

Podsumowując, Axis mundi to książka zapewniająca rozrywkę ale i rozwijająca wiedzę w tym samym czasie. Pobudza wyobraźnie, bawi, zaskakuje oraz podsuwa czytelnikowi interesujące fakty, które mogą go zainteresować i zachęcić do samodzielnych poszukiwań. Myślę, że szczególnie może się spodobać młodzieży, będąc odtrutką na sienkiewiczowskie bory, lasy i dzikie ostępy, kędy dziki zwierz... no właśnie. Życzę przyjemnej lektury i dobrej zabawy!

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Novaeres

11.25.2011

Sześć stóp pod ziemią


Poniższy opis pochodzi z filmwebu

"Dom pogrzebowy Fisher & Diaz to miejsce wielu nietypowych wydarzeń, a jego pracownicy Nate (Peter Krause), Ruth (Frances Conroy), David (Michael C. Hall) i Claire (Lauren Ambrose) to świadkowie niezwykłych ludzkich zachowań. Niekonwencjonalna śmierć i dziwaczne zbiegi okoliczności dawno temu przestały robić na nich wrażenie. Co innego życie prywatne - tam, każde z nich próbuje odnaleźć sens..."

Znacie ten serial? Ja od jakiegoś tygodnia codziennie spędzam dobre 2 godziny (niestety, tak wciąga) na oglądaniu, podobno kultowego i wzbudzającego spore kontrowersje "Six feet under". Czemu produkcja wzbudza tyle emocji?

W najprostszych słowach - opowiada o śmierci. Główni bohaterowie (dwaj bracia, ich matka i siostra) prowadzą dom pogrzebowy. Codziennie stykają się ze śmiercią - osób dorosłych, dzieci, kobiet, ofiar morderstw i wypadków. Serial dotyka niezwykle delikatnych i trudnych tematów jakimi są chociażby emocje związane z odejściem najbliższych, homoseksualizm, narkomania wśród młodzieży, choroby psychiczne czy też świadomość poważnej choroby.

Każdy odcinek zaskakuje i sprawia, że długie godziny po zakończonym odcinku, nadal myślimy o poruszanych w nim kwestiach. Memento mori - to chyba główne przesłanie producentów serialu.
"Six feet under" wciąga i wstrząsa. Dotychczas powstało 5 serii serialu. Nie wiem czy na tym produkcja się skończyła, mam nadzieję, że nie:)




Oglądacie? Macie zamiar? Czekam na Wasze opinie.

11.24.2011

"Narodziny, życie i śmierć według medycyny tybetańskiej i nauk dzogczen" Czogjal Namkhai Norbu


Filozofii życia jest co najmniej kilkaset. Jedna mówi o życiu zgodnie z prawami natury, druga wyklucza spożywanie węglowodanów, a trzecia z kolei podkreśla potrzebę jedzenia wyłącznie pędów i korzeni roślin. Według wyznawców i twórców tych zasad to jedyna droga do osiągnięcia nirwany, harmonii i równowagi.

Medycyna tybetańska staje się podobno coraz popularniejsza. Swoją filozofię opiera głównie na ziołolecznictwie, nieinwazyjnych zabiegach i medytacji. Wyznawcy propagują zdrowy, niespieszny styl życia i odrzucają środki farmakologiczne. Ich stosunek do życia nie jest zbytnio wymagający. Nauka dzogczen uzmysławia ludziom konieczność odrzucenia egoizmu i większego otwarcia się na bliźnich. Podobnie jak w religiach chrześcijańskich, wierny musi pogodzić się ze swoim losem i przyjmować go takim, jaki jest.

Książka na swych pierwszych stronach przedstawia czytelnikowi podstawowe zasady medycyny tybetańskiej.

„Podstawą medycznej nauki jest ludzkie ciało, które należy rozpatrywać jako zbiór humorów, duła, oraz organicznych składników kham. Jeżeli chcemy uzyskać pełną wiedzę o podstawowej naturze ciała, koniecznie jest dokładne poznanie tego, czym są humory, składniki organiczne, jakie są ich rodzaje, charakterystyka, funkcje, uwarunkowania oraz wzajemne związki.”

Kolejne rozdziały wprawiają w osłupienie. Zapoznajemy się z zupełnie innym spojrzeniem na kobietę ciężarną, przyczyn poczęcia i spisu zasad, jakimi powinny kierować się przyszłe matki, aby ich poród przebieg bez problemów. Oprócz typowych, ogólnie panujących reguł jak zakaz spożywania alkoholu, unikanie stresu czy też niemożność dźwigania, autor wyjaśnia, iż spożywanie drobiu usztywnia kości miednicy, a co za tym idzie może to utrudniać poród. Czogjal Namkhai Norbu tłumaczy także czytelnikowi jak rozpoznać płeć malucha, jakie są oznaki zbliżającego się porodu i jak się do niego przygotować.

„Jeżeli ma się urodzić dziewczynka, w większości przypadków wyraźne oznaki są następujące: brzuch matki jest większy z lewej strony, ma ona odczucie fizycznej ociężałości, lubi tańczyć, śpiewać i nosić ozdoby, chce przebywać w towarzystwie mężczyzn...”

Życie istoty ludzkiej jest opisywane przez Tybetańczyków jako współistnienie trzech bram – ciała, głosu i umysłu. Jest to najdłuższy i najbardziej szczegółowy rozdział książki. Dowiedzieć można się o tym jak żyć długo i cieszyć się dobrym zdrowiem, jak utrzymać w świetnej kondycji naszą świadomość. Jaki wpływ ma dieta na nasze życie i dlaczego rośliny strączkowe i zboża leczą zaburzenia humorów prowadzące do chorób? Czym jest dla człowieka woda i pod jakimi postaciami się kryje? Okazuje się, że to nie tylko sztywny, znany jeszcze z podstawówki podział na parę, ciało stałe i ciecz. Korzyści lecznicze można czerpać nawet z deszczówki. Kolejne stronice objaśniają znaczenie pór roku, rolę nabiału lub chociażby warzyw i owoców w codziennym życiu mieszkańca naszej planety. Ostatni rozdział poświęcony jest trudnemu tematowi jakim jest śmierć. Jak poradzić sobie z odejściem najbliższych osób i czym w ogóle jest śmierć. Według medycyny tybetańskiej istnieją pewne fazy śmierci i umierający człowiek przechodzi przez wiele stanów. Jest to dość przygnębiający dział, ale zarazem zdumiewający. Mówi także o przygotowaniach bliskich na nadejście tego momentu.

Książkę wybrałam głównie dlatego, bo od zawsze interesowało mnie postrzeganie i rozumienie pojęcia „medycyna” w różnych kulturach. To w jaki sposób ludzie postrzegają cud życia i nieuchronny moment śmierci. To co dla mnie było absurdalnie i nieco dziwaczne, jak chociażby istnieje humorów i znaczenia flegmy w naszym jestestwie, dla wyznawców medycyny tybetańskiej jest jak najbardziej poważną sprawą. Religia chrześcijańska dla wyznawców buddyzmu czy islamu może być przecież także pełna absurdu i niezrozumiałych dla nich prawd.

Książka jest przede wszystkim ciekawostką z antropologicznego punktu widzenia. To zdumiewające jak różne potrafią być poglądy na poród, ważność sześciu głównych smaków czy też przechodzenia do innego świata. Nie zamierzam przyjąć sobie zasad tej medycyny do serca. Uważam jednak, że warto poznawać świat i poglądy wyznawców innych stylów życia, religii, mieszkańców nieco innej rzeczywistości.

Polecam ją głównie dla pasjonatów nauki jaką jest nie tylko medycyna ale i wiedza o człowieku, biologia, ginekologia czy ziołolecznictwo. Mnie jako studentkę medycznej uczelni, takie tematy fascynowały od zawsze i były ogromnym polem do uruchomienia mojej wyobraźni.

Za lekturę dziękuję portalowi Sztukater.pl oraz Wydawnictwu A.

20 rocznica śmierci Freddiego


Tak to już 20 lat! Nie ukrywam, że jestem wielką i wierną fanką twórczości Queen i samego Freddiego. Kocham jego głos a oglądanie DVD z koncertów (Wembley 86') to dla mnie przeżycie nieomal metafizyczne. Mało kto wie jak ciężkie życie miał Freddie zanim stał się sławny. Mało kto wie także o tym, że mimo, iż był homoseksualistą, miłością jego życia była kobieta, której zapisał w spadku znaczną część majątku.
Polecam Wam lekturę jego biografii. Można się po nią zgłaszać na maila zamieszczonego w moim profilu.
A poniżej zamieszczam bardzo znany utwór Queen. Słowa napisał sam lider zespołu wiedząc już o nieuchronnie nadchodzącej śmierci. Słowa aż ściskają za gardło.

11.23.2011

"Zapach spalonych kwiatów" Melissa De La Cruz


Z Melissą De La Cruz spotykam się po raz pierwszy. Słyszałam niejednokrotnie, że jej powieści podbijają listy najchętniej czytanych książek z gatunku fantasy. Chciałam się przekonać czy nie jest to tylko chwyt marketingowy. Już na wstępie mogę Was zapewnić, że nie jest.

Akcja powieści toczy się w czasach współczesnych gdzieś w North Hampton „na samym skraju Atlantyku”. Czytelnik poznaje trzy niezwykłe kobiety, które łączy nie tylko więź rodzina ale i fakt, że są czarownicami uprawiającymi białą magię.

Joanna, matka dwóch pozostałych czarownic, jest spokojną i wiodącą dość nudne życie kobietą. Całymi dnami zajmuje się domostwem i drży z niepokoju o swoje dziwaczne nieco córki. Ingrid jest doskonałym stereotypem starej panny. Pracuje w miejscowej bibliotece i jej życie mija głównie na układaniu książek na półkach czy też nakładaniu kar pieniężnych na wystraszonych czytelników biblioteki. Życie osobiste Ingrid dawno obrosło pajęczyną. Freya natomiast to wulkan energii, kobieta szalona i wyzwolona, uwodzicielska i bez zahamowań. Pracuje jako barmanka w dobrze prosperującym barze i serwuje drinki, które przyprawiają klientów o zawrót głowy i budzą w nich najgłębiej ukryte żądze.

Kobiety nie wzbudzają podejrzeń u sąsiadów i znajomych. Nikt nawet nie przypuszcza ile liczą sobie lat.

„Joanna, podobnie jak jej córki, nie była ani stara ani młoda. A jednak wygląd każdej z nich w pewnym stopniu wiązał się z ich indywidualnymi zdolnościami. Freya, pierwsza oznaka miłości, w zależności od potrzeb, mogła liczyć sobie od szesnastu do dwudziestu trzech lat, podczas gdy Ingrid, strażniczka domowego ogniska, wyglądała i zachowywała się jak dwudziestosiedmio- lub trzydziestopięciolatka. Joanna natomiast, jako że mądrość przychodziła z doświadczeniem, miała rysy kobiety po sześćdziesiątce – nawet jeśli w głębi serca czuła się jak podlotek”.

Ich codzienne życie burzy jedno zdarzenie. Na swoim przyjęciu zaręczynowym Freya poznaje przystojnego Killiana – brata jej przyszłego męża. Między dwojgiem dochodzi do szalonego i pełnego namiętności stosunku. Freya nie rozumie swoich emocji i zachowania, czuje, że to uczucie przejmuje kontrolę nad jej umysłem i ciałem. Oddawali się grzesznej przyjemności, gdy obok trwała zabawa i „cukrowe róże nagle, w środku przyjęcia, stanęły w płomieniach”. Od tego incydentu zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Kilian staje się dla dziewczyny obsesją i największą udręką. Jako, że jej narzeczony ciągle jest w rozjazdach, zdrada przychodzi jej nadspodziewanie łatwo. Nie potrafi nad sobą zapanować.

Po kilku dniach Joanna znajduje na plaży trzy martwe ptaki, a Ingrid odkrywa w sobie powołanie do niesienia pomocy innym poprzez magię. W miasteczku zaczyna dochodzić do serii dziwnych i nie dających się wytłumaczyć incydentów: szalenie tajemniczy wirus, okoliczne wody zatruwa maziowata ciecz, kobiety stają się bezpłodne a ludzie giną bez śladu. Czy ma to jakiś związek z głównymi bohaterkami powieści? Jakie zaskoczenia i problemy przyniosą konsekwencje podejmowanych przez nie decyzji? Tego zdradzić niestety nie mogę.

Książkę Zapach spalonych kwiatów chłonie się jak gąbka wodę. W początkowej fazie lektury bardzo polubiłam i nieco zżyłam się z czarownicami. Ich zachowanie i emocje są prawdziwe, nie przerysowane z postaci innych znanych czarownic ze świata literatury i filmu. Powieść wciąga swoją fabułą i wartko posuwającą się akcją. Przez całą lekturę towarzyszy nam aura magii, zaczarowanych różdżek, zaklęć, eliksirów miłości i elementów fantastyki.

Nigdy nie byłam entuzjastką tego gatunku literackiego, jednak po tej lekturze patrzę na niego już troszeczkę inaczej. Chyba mogę zaryzykować stwierdzenie, że Zapach spalonych kwiatów to nie tylko fantastyka, ale także dramat, romans, kryminał i mrożący krew w żyłach horror. Dodatkowym elementem przykuwającym wzrok jest okładka. Piękna, „dopieszczona” i wielce wymowna. Polecam Wam powieść na długie, ciemne wieczory, koniecznie w towarzystwie gorącej herbaty i szeregu płonących świec.

Do książki można zajrzeć na stronie Wydawnictwa Znak - klik


Za egzemplarz bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...