Etykiety

1.31.2011

"Kto się boi Virginii Woolf?" (1966)



"George, profesor historii i jego żona Martha po wielu latach małżeństwa mają do siebie pretensję niemal o wszystko. Ich związek to czysta farsa. Po kolejnym przyjęciu w ich domu zjawia się kolega z pracy George'a ze swoją młodą żoną. To będzie bardzo długi wieczór. Rewelacyjny popis aktorski czwórki aktorów, z których do historii kina przeszła rola Elizabeth Taylor. "

Ten film trzeba koniecznie zobaczyć! Nie wiem czemu, ale byłam pewna, że będę miała do czynienia z kolejnym, beztroskim i słodkim filmem z lat 60-tych. Ojjjj byłam w ogromnym błędzie. Film jest idealny do wystawiania na scenie teatralnej, ponieważ, za wyjątkiem kilku ujęć, akcja toczy się w salonie małżeństwa. Co jest tutaj osią? Słowa, gesty, kłótnie, wyrzuty, żale....W ciągu jednej nocy wychodzi na jaw wiele sekretów i mrocznych tajemnic. Bohaterowie, od słowa do słowa coraz bardziej pogrążają się w paranoję, wywlekając na wierzch wszystko co do tej pory ukrywali. W filmie nie doświadczymy muzyki, pojawia się jedynie pod koniec w bardzo subtelny sposób. Skąd się wziął tytuł? To nawiązanie do dziecięcej piosenki "Who's Afraid of the Big Bad Woolf?", która tutaj też wydobywa się z ust bohaterów... w troszkę innym charakterze.
Musicie to obejrzeć!:)

1.27.2011

"Dom Augusty" Axelsson Majgull



"Dom Augusty był pełen opowieści. To one chroniły ją przed światem zewnętrznym, pozwalały zapomnieć o dzieciństwie w sierocińcu i niechcianej córce Oldze. Dom strzegł tajemnicy Alicji, wnuczki Augusty, umożliwił szesnastoletniej dziewczynie ukrycie ciąży. Dom stał się również schronieniem Andżeliki, najmłodszej i najsmutniejszej kobiety w rodzinie.

Proza Majgull Axelsson jest bezkompromisowa i niepokojąca. Autorka przeplata brutalną rzeczywistość z magią i liryzmem. "Dom Augusty" to świetnie napisana, mądra opowieść o miłości, tłumionych tęsknotach, przemijaniu i śmierci."

To było moje pierwsze spotkanie z tą autorką. Muszę przyznać, że to wystarczyło, abym zapałała chęcią do przeczytania wszystkiego co napisała. Fabuła rozsypana jest jak sól po całej książce. Przeskakujemy od opisu życia jednej bohaterki do kolejnej, których wspólnym elementem łączącym jest dom Augusty. Książka budzi niepokój, zastanawia, daje do myślenia, czasami obrzydza. Słowem (a nawet dwoma) - wzbudza emocje!
W "Domu Augusty" pozostajemy 3 kobiety: Augustę, Alicję i Andżelikę. Każda z nich należy do innego pokolenia. Z pozoru całkiem zwykle postaci. Pierwsza należy do najniższej klasy społecznej, druga jest wykształcona i stawia wszystko na karierę a trzecia wchodzi w trudny okres dojrzewania. W miarę jak zagłębiamy się w ich historię, odkrywamy jak mroczne i bolesne skrywają tajemnice. Nie tylko postać Augusty spaja je wszystkie. Jest to również poczucie samotności, tak dotkliwe i trudne do zniesienia. Zastanawiam się jakie jest przesłanie tej książki. Czy jest możliwe, aby negatywne emocje, smutek i tragiczny koniec były cechami dziedzicznymi? Czy to prawda, że los pierwszej niejako powtórzyły następne?
Rewelacyjna książka!!! POLECAM!


ps: Nadal sesja... do połowy lutego niestety.
ps2: niedługo postaram się napisać parę słów o filmie "Kto się boi Viriginii Voolf?" z 1965 roku. Miałyście okazję oglądać?

1.21.2011

"Wojna i pokój" 1956



"Epopeja rosyjskiego życia w epoce napoleońskiej, opisująca takie bitwy jak Austerlitz, Borodino, Berezynę, polowania, wyścigi trojek, hulanki oficerskie i pojedynki. Wydarzenia te są tłem dla dziejów Nataszy Rostowej [Audrey Hepburn] - pięknej arystokratki przeżywającej niezwykle dramatyczne perypetie sercowe."

Przyznam szczerze, że oglądanie filmu trwającego 200 minut było dla mnie nie lada wyzwaniem. Tym bardziej, że filmy z historycznym wątkiem w tle zawsze sprawiają, że zasypiam po 15 minutach. Gdyby nie moja ukochana Audrey tak by się stało. Nie wiem jak ta aktorka to robiła, ale w każdym jej filmie jest urocza, słodka... po prostu zachwyca. Bardzo żałuje, że to właśnie "Wojna i pokój", a nie "Anna Karenina" jest tą pozycją książkową, którą zdecydowano się zrealizować z Audrey w roli głównej. W roli Anny, Hepburn spisałaby się znakomicie, jestem pewna. A fabuła? Czasami film bardzo mi się dłużył, przeciągał, niektóre wątki poruszane były nadaremnie. Jeśli ktoś uwielbia takie filmy bądź Audrey - polecam:)

Zastój na blogu spowodowany był nadmiarem nauki. Sami wiecie - zbliża się sesja. Jutro postaram się wrzucić swoją recenzję książki "Dom Augusty". Jest to zdecydowanie jedna z lepszych powieści w moim życiu...

1.07.2011

"Ożeniłem się z czarownicą" (1942)



"W 1672 roku, purytański sędzia Jonathan Wooley skazuje na stos czarownicę Jennifer i jej ojca Daniela. W 300 lat później wiedźma powraca, by zemścić się na potomku sędziego. Jest nim Wallace Wooley, kandydat na senatora. W noc poprzedzającą jego ślub z Estellą, Jennifer podaje mu napój mający sprawić, że mężczyzna zakocha się w niej. Niestety przez przypadek wypija go sama."

Inaczej wyobrażałam sobie ten film. Chyba zbyt dobrze znam film "Czarownica" z Nicole Kidman. Oba te filmy niewiele mają jednak wspólnego. Ich fabuła jest zupełnie inna, lecz równie zabawna. Idealna komedia na taką brzydką pogodę - jak dziś. Aktorka grająca czarownicę idealnie wczuwa się w swoją rolę. Zyskując ludzkie ciało postanawia pomścić potomka sędziego, który przed laty skazał ją i jej rodzinę na stos. Chytry spisek wymyka się jednak spod kontroli czarownicy. Po projekcji filmu wykryłam u siebie dość mocny ból mięśni brzucha, wywołany wybuchami śmiechu. Polecam.

ps: wczoraj zaczęłam oglądać "Wojnę i Pokój" z Audrey Hepburn (dostałam na nowy rok od narzeczonego). Film trwa 200 minut, więc oglądam go "na raty". Jak tylko dokończę, zdam relację:)

1.06.2011

"Czarnoksiężnik z krainy Oz" 1939



"Pewnego dnia, Toto - pies Dorotki (Judy Garland) gryzie w nogę podłą panią Gulch (Margaret Hamilton). Kobieta z zemsty chce uśpić Toto. Dorotka postanawia ratować przyjaciela i razem uciekają do domu. Jednak po drodze spotyka profesora Marvela (Frank Morgan), który namawia ją do powrotu. Gdy Dorotka jest już w domu, potężne tornado przenosi ją do czarodziejskiej krainy Oz. Okazuje się, że dom spadł na Czarownicę ze Wschodu. Jej siostra poprzysięga zemstę. Dorotka musi jak najszybciej dotrzeć do Szmaragdowego Miasta, stolicy krainy Oz i błagać władcę, wielkiego czarnoksiężnika o pomoc. Wzorcowa ekranizacja powieści dla dzieci ze wspaniałą Judy Garland i piosenką "Somewhere Over the Rainbow"".



Wspaniały musical dla najmłodszych i chyba nie tylko:) Treść umieszczona powyżej. Niesamowite było to, że jest to jeden z pierwszych filmów w technikolorze. Z pewnością był to kamień milowy w historii kinematografii. Spodobał mi się ten pomysł, aby realny świat Dorotki przedstawić w kolorze sepia, a w momencie przejścia "na drugą stronę tęczy" obraz zdaje się uwodzić kolorami jak ze snów. Nie mogę się doczekać kiedy pokaże ten film moim przyszłym pociechom. Dla mnie było to ogromne przeżycie oglądać tak stary film, a co dopiero dla nich:)
Film został uhonorowany 2 Oscarami za przepiękną muzykę, dowód powyżej. Miłego słuchania.

1.04.2011

"To wspaniałe życie" (1946)



"Młody mężczyzna George Bailey zniechęcony kolejnymi niepowodzeniami, stracił wiarę w sens życia. Gdy postanowił popełnić samobójstwo, niespodziewanie otrzymał pomoc. Pojawił się jego Anioł Stróż, który musiał dokonać rozmaitych czynów, by zdesperowanemu młodzieńcowi na nowo ukazać uroki życia... "

I dlaczego nie puszczają takich filmów na święta, tylko w kółko jakieś badziewia?! Ja się pytam!:)
George jest osobą uczciwą, dobroduszną i żyje w zgodzie ze swoim sumieniem. Jest szczęśliwy w małżeństwie z Mary, z którą ma gromadkę przeuroczych dzieciaków. Zdaje jednak sobie sprawę, że ludzie wokół niego mają inną filozofię życiową, nie są mu życzliwi i ciągle rzucają mu kłody po nogi. Zdesperowany targnie się na swoje życie. Całe szczęście bez skutku, bowiem na ziemie przybywa anioł, pragnący pokazać mu, jaki byłby świat, gdyby nie doszło do jego narodzin.
Bardzo ciepły, wzruszający film, zostawia na sercu ślad i na długo pozostanie w mojej pamięci. Jest to kolejna produkcja na której można się popłakać i pośmiać zarazem. Udało mi się obejrzeć klasyk na kanale TCM w święta. Polecam:)

Jutro recenzja cudownego "Czarnoksiężnika z krainy Oz" z 1939 roku.

1.03.2011

"Siedem narzeczonych dla siedmiu braci" (1954)


"Pewnego dnia siedmiu drwali postanawia znaleźć dla siebie żony. Nieokrzesani mężczyźni nie mogą poradzić sobie z tradycyjnymi oświadczynami, dlatego decydują się porwać z pobliskiego miasteczka upatrzone wcześniej kandydatki. Niespodziewanie z pomocą kawalerom przychodzi zimowa aura... "


Uśmiałam się po pachy. Wyobraźcie sobie taką sytuację. Wielki jak dąb chłop, mieszkający z 6 braćmi,zauważa, że jego dom obrasta kurzem i brudem, nie ma co jeść a jakość odzienia pozostawia wiele do życzenia. Wyrusza więc na łowy. W miasteczku napotyka niczego nie świadomą dziewczynę i żeni się z nią od ręki. Dziewczyna jest wniebowzięta, ponieważ zakochuje się w nim od pierwszego wejrzenia. W drodze do domu wyśpiewuje ballady o miłości, zbiera polne kwiaty.
Kiedy jednak na miejscu zastaje braci małżonka i dochodzi do niej w co została wplątana, zaczyna stawiać warunki. Daje im niezłą szkołę (chociaż wiadomo, w tamtych czasach role kobiet ograniczały się tylko do jednego -opieki nad domem i mężem). Uczy mężczyzn jak zdobyć serce kobiet i wyrusza z nimi na pobliski festyn...
Resztę musicie zobaczyć sami. Byłam pod ogromnym wrażeniem tańca, który zamieszczam poniżej.




Jutro recenzja filmu "To wspaniałe życie" z roku 1946:)

"Tsugumi" Yoshimoto Banana



"Po doskonale przyjętej przez polskich czytelników "Kuchni" Państwowy Instytut Wydawniczy prezentuje drugą powieść Banany Yoshimoto. Tsugumi to opowieść o przyjaźni dwóch dziewcząt, narratorki Marii i jej kuzynki Tsugumi, niepełnosprawnej, charyzmatycznej, rozpieszczonej, okrutnej i niezwykle pięknej. Wielbiciele oszczędnej w środkach prozy Yoshimoto znajdą w tej urzekającej książeczce wszystko to, co uczyniło z Japonki międzynarodową gwiazdę pierwszej wielkości: humor, delikatność i świetnie opowiedzianą historię. "

Ah! To westchnienie świadczy o tym, że mój ukochany Murakami ma konkurencje w postaci tej cudownej pisarki. Historia Tsugumi opowiedziana przez Marii - jej kuzynkę. Dziewczyna od małego wydaje się być inna niż wszystkie dzieci i to nie ze względu na wady jej organizmu. Jest odważna, pyskata, złośliwa. Jednak pod tą całą skorupą ukrywa się niesamowicie wrażliwa, cierpiąca kobieta. To książka o sile przyjaźni, o miłości, o trosce o drugiego człowieka. Wydaje mi się, że w każdym z nas siedzi mała część Tsugumi. Zabrzmi to nieco dziwnie, ale czytając powieść, doskonale odnalazłam się w świecie tytułowej bohaterki. Polecam Wam. W tych książkach jest jakaś magia, o której ja pisać nie potrafię. Sami musicie jej doświadczyć.

1.02.2011

"Przeminęło z wiatrem" 1939

Witam Was w nowym roku. Zaczynam go filmowo, bo ostatnio miałam przyjemność zmierzyć się z solidną dawką starych filmów, które recenzowała będę codziennie aż do środy.



"Najbardziej znana produkcja hollywoodzka w historii kina, nagrodzona ośmioma Oscarami. Historia namiętnej, ale tragicznej miłości łączącej rozkapryszoną Scarlett O'Harę (Vivien Leigh) z Rhettem Butlerem (Clark Gable), osadzona w okresie wojny domowej w USA. Młoda kobieta potrafi poradzić sobie ze wszystkimi przeciwnościami losu, jakie mogą ją spotkać podczas wojennej zawieruchy, nie potrafi jednak utrzymać miłości mężczyzny, którego pragnie najbardziej na świecie."



Podczas prawie 4 godzinnej emisji filmu zdążyłam się zdenerwować, popłakać i uśmiać. Tak, towarzyszył mi rozmaity wachlarz nastrojów. Zdecydowanie zaliczam film do jednych z najlepszych obejrzanych przeze mnie w minionym roku. Treść chyba zna każdy, więc nie będę go streszczać. Może troszkę koniec filmu zwalił mnie z nóg... Byłam zachwycona wszystkimi pięknymi strojami Scarlett. Nie ukrywam, że z chęcią sama, od czasu do czasu, wskoczyłabym w te suknie. Na mojej półeczce już czekają 3 tomy książki wydanej w latach 80-tych (zapłaciłam za nie głupie 10zł i to była bardzo dobra decyzja) aby zatopiła w nich mój obłędny wzrok. Polecam bez dwóch zdań.


Jutro recenzja musicalu "Siedem narzeczonych dla siedmiu braci" z roku 1954. Miłego wieczoru Wam życzę i ściskam gorąco:)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...