Etykiety

3.27.2010

Notatki deszczowym porankiem...


I znowu muszę ponarzekać:) Ostatnio mam mało czasu na czytanie, chociaż obecnie czytana przeze mnie "Madame", bardzo mi się podoba. Na uczelni miałam dość intensywny okres, ponieważ nadrabiałam zaległości z choroby. Na szczęście już wszystko pozaliczane i pozostało mi się skupić na pracy licencjackiej. Nie wiem, czy to przesilenie wiosenne, ale od niedawna cały czas chodzę zmęczona. Dzisiaj wstałam o 4 i nie mogłam dalej spać. W ciągu dnia wydaje mi się, że zasnę na pierwszej, lepszej ławce albo w sklepie, stojąc w kolejce. Po południu śpię, a i owszem, bo to aby w okolicach 21 już czuć senność. Czemu? Nie wiem. Miejmy nadzieje, że samo minie.

A tak poza tym moim dziwnym schorzeniem, nie mam co narzekać. Nauka japońskiego i hiszpańskiego rozkręciła się w pełni. Raz w tygodniu mam korepetycje. Trochę wstyd, ale korepetytorkami są dziewczyny w moim wieku hehe:)Ostatnio myślę nad weekendowymi szkoleniami biznesowymi. Mam sporą szansę się na nie dostać, tylko sama nie wiem jak znajdę na to czas. Szkolenia mają odbywać się w soboty i niedziele od 9-16. A ja od 11:30 mam angielski w szkole językowej. Sama nie wiem jak to rozwiązać.

Pogoda ostatnio bardzo mnie inspiruje!!! Od poniedziałku codziennie chadzam sobie z narzeczonym do parku karmić kaczki, które pływają w stawie. Siadamy na ławce i oddajemy się słońcu.Największa uwagę zwracam na psy. Biegają po parku, wskakują za patykiem do stawu, radośnie szczekają i ganiają za wiewiórkami. Wszędzie już wszystko budzi się do życia.

A teraz już zmykam, bo zaraz niedługo zaczynam angielski. Może macie jakiś złote rady na pobudzenie? A może to kwestia motywacji i nastawienia? A jak to lenistwo?:)

3.17.2010

My Fair Lady (1964)



"Ekscentryczny filolog, profesor Higgins, zakłada się, że z prostej dziewczyny sprzedającej kwiaty, Elizy Doolittle, przez nauczenie jej dobrego mówienia, zrobi damę. Po serii zabawnych porażek udaje mu się to rzeczywiście. Eliza jest podziwiana jako prawdziwa lady. Wynika to, oczywiście, z jej własnego czaru, którego tylko Higgins zdaje się nie zauważać. Dopiero, gdy pojawia się groźba małżeństwa z dandysem Freddym, Higgins uświadamia sobie, że to właśnie Eliza jest kobietą jego życia. "

To już 5 film obejrzany w tym roku zgodnie z moim postanowieniem. Musical jest wspaniały!!! Mimo, iż trwa prawie 3 godziny, nie daje się nudzić nawet przez chwilę. Genialna gra aktorska i oczywiście sama Aurdrey przezabawna i przeurocza, jak zwykle zresztą. Film opowiada o młodej - 21 letniej - ubogiej kwiaciarce imieniem Eliza. Dziewczyna nie ukończyła żadnych szkół, dlatego też jej wiedza, maniery i język pozostawiają wiele do życzenia. Przez przypadek odkrywa ją bogaty i zarozumiały profesor fonetyki. Zakłada się ze swym serdecznym przyjacielem, że w krótkim czasie przemieni Elizę w księżniczkę. Po drodze śmiechu jest co nie miara, bowiem panienka wykazuje silny opór i daje dojść do głosu swoim "ulicznym" manierom. W ostateczność udaje im się odnieść sukces. Eliza jednak zdaje sobie sprawę, że była tylko marionetką w rękach , znudzonych życiem mężczyzn. Postanawia głośno wyrazić swoją opinię i uczucia. Niestety napotyka niezrozumienie i drwinę. Jak to się skończy? Musicie koniecznie obejrzeć, żeby się przekonać. Mnie finał całej historii nie bardzo przypadł do gustu. Liczyłam na jakieś ciekawsze rozwiązanie zagmatwanej sprawy:)

3.11.2010

"Prowadź swój pług przez kości umarłych" Olga Tokarczuk



"Thriller moralny, który do ostatniej strony trzyma w napięciu.
Akcja rozgrywa się w Kotlinie Kłodzkiej. Główną bohaterką jest Janina Duszejko – kiedyś inżynier mostów, dziś wiejska nauczycielka angielskiego, geografii i dozorczyni domów letniskowych. Jej pasją jest astrologia, a wielką miłością wszelkie zwierzęta. Gdy dzieje im się krzywda, Janina staje w ich obronie i upomina się o szacunek dla nich. Jak łatwo przewidzieć, nikt nie przejmuje się kobietą, która uważa, że świat jest odbiciem tego, co zapisane w gwiazdach, a w wolnych chwilach czyta Williama Blake’a.
W okolicy zaczynają umierać kłusownicy i krzywdziciele zwierząt. Seria zgonów rośnie. Janina ma teorię na temat motywu i sprawcy tych zbrodni, ale policja ignoruje ją, traktując jak nieszkodliwą dziwaczkę. Jednak Janina wie więcej, bo czyta w gwiazdach jak w otwartej księdze…


Olga Tokarczuk – jedna z najpopularniejszych i najpoczytniejszych polskich pisarek, laureatka wielu prestiżowych nagród, w tym nagrody Nike 2008 (za "Biegunów"). Ponad 170 tys. egzemplarzy jej książek sprzedanych przez Wydawnictwo Literackie, w tym ponad 74 tys. poprzedniej powieści "Bieguni"! Należy do najczęściej tłumaczonych polskich pisarzy. Prawa do tłumaczenia jej książek, których sprzedażą zajmuje się Wydawnictwo Literackie, zostały sprzedane już do ponad dwudziestu krajów."

Mimo wielu sprzecznych opinii na temat tej książki, dochodzę do wniosku,że jest to jedna z lepszych i oryginalniejszych książek tej autorki. Bohaterką książki jest Janina Duszejko - starsza pani, bezgranicznie kochająca zwierzęta. Mogę śmiało rzecz, że poniekąd wchodziłam w jej postać. Doskonale rozumiem jej poglądy i w pełni je popieram. Jestem ogromną miłośniczką zwierząt i byłabym w stanie posunąć się daleko broniąc ich praw. Może zabrzmi to okrutnie, ale czasami wolę ich towarzystwo niż towarzystwo ludzi. Tokarczuk użyła w książce wielu drastycznych opisów oraz manifestacji pani Duszejko. Mowa w nich była o zabijaniu i zjadaniu zwierząt. Dosłownie o robieni galanterii z brzuchów zwierząt, z ich skóry, o drastycznej agonii uwięzionych w wnykach saren. W takich momentach, ciarki przechodziły mi po plecach. Porusza również temat głupoty, braku wrażliwości i egoizmu. Tokarczuk zdecydowanie zmusza do refleksji nad własnym życiem i życiem bezbronnych istot. Zadaje pytanie o hierarchię istnienia, o szacunek dla drugiego istnienia. Poza tym , był to doskonały thriller, którego zakończenia się nie spodziewałam i który trzymał mnie w napięciu przez cały czas trwania powieści.

3.10.2010

"Funny Face" (1957)



"Jako niepozorna sprzedawczyni z księgarni, wykreowana na gwiazdę magazynu mody, Audrey Hepburn prezentuje swoje talenty wokalne i taneczne, które wcześniej szlifowała na londyńskich deskach w "How Long Has This Been Going On?" i "Basal Metabolism". Fred Astaire, jako jej odkrywca-fotograf, roztacza swój wyjątkowy czar i podbija nasze serca tańcząc z Hepburn w rytmie "He Loves and She Loves", śpiewając "Let’s Kiss And Make Up" oraz zachwycającą piosenkę tytułową "I Love Your Funny Face"."

Dobiłam do 4 filmu w moim projekcie "Stare filmy". Cóż mogę o nim powiedzieć? Wiem, że zapewne dla wielu widzów wyda się on infantylny i naiwny, ale dla mnie był o prostu uroczy i niepowtarzalny. Uwielbiam Audrey za postacie przez nią grane. Ogromnie przyjemnie było patrzeć na jej fantastyczny i niebanalny taniec w kafejce. "Zabawna buzia" powstała właśnie po to, żeby bawić i rozweselać. Mimo, że leżę cały tydzień w łóżku naszpikowana antybiotykami, po obejrzeniu filmu miałam ochotę wstać i tańczyć. Polecam Wam gorąco jeśli tylko macie ochotę na uśmiech, czystą radość i przyjemny relaks:)

ps:chyba po obejrzeniu filmu nabrałam ochoty do życia i wyłoniłam się zza zasłony chusteczek,pastylek, pigułek i maści rozgrzewającej. Może zabrzmi to strasznie, ale od piątku nie zrobiłam nic! Nic! NIC! Tłumaczyłam sobie, że skoro zostałam na tydzień w domu to może przy okazji czegoś się pouczę , poczytam, posprzątam....a guzik! Umierałam dzień w dzień , wijąc się w gorączce i miałam już ochotę uciąć zatkany nos. Dzisiaj doszłam do wniosku, że to już jest wojna! Wstałam z łóżka i ubrana w szlafrok walczę z chorobą, próbując sprzątać, czytać, piec. Może się wystraszy i sama wreszcie ucieknie? Zagram jej na nosie, o to!:)

3.05.2010

Chusteczkowo....



Piszę do Was z miejsca,w którym utknęłam na najbliższe parę dni. Z łóżka. Zaczęło się od powiększonych węzłów chłonnych na.. głowie! Potem doszła temperatura i okropny ból gardła. Nie czuje smaków ani zapachów. Nie mogę spać i wszystko mnie boli. I szczerze mówiąc, mam już dość. Podejrzewam niestety świnkę, bo nie przechodziłam tej choroby w dzieciństwie. A miałam tak miło spędzić weekend: w kinie, na zakupach książkowych, u koleżanek na imprezie... a tu bach. Jeszcze dzisiaj pisałam beznadziejny egzamin. Nie ma jak to dać pytania z wykładu, którego nie było;/
To by było na tyle narzekania.
Mimo wszystko, spotkało mnie parę dobrych rzeczy w tym tygodniu. Nawiedziłam, bowiem dwie biblioteki. Jedną osiedlową,z której wyniosłam "Czarny ogród","Opowiadania Gogola" oraz "Wojnę Klary". Oraz "Bułę" ( biblioteka uniwersytetu Łódzkiego), w której to ma swoje konto narzeczony. Jako, że jestem spoza tej uczelni, powiedziano mi, że każde moje wypożyczenie będzie mnie kosztować uwaga...100zł;/Nie, to nie żarty;/ Korzystam na szczęścia z konta Filipa. Buszowałam sobie wśród regałów i faktycznie mają wiele ciekawych nowości, w ogóle nie wypożyczonych. Ja nie wiem, czy studenci już w ogóle nie czytają?
Planuje dzisiaj obejrzeć sobie jakiś stary film i dokończyć w końcu Tokarczuk:) Pozdrawiam Was gorąco i życzę zdrowia, którego mi zabrakło.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...