Etykiety

11.30.2009

"Nazywam się Czerwień" Orhan Pamuk


"Orhan Pamuk (ur. w 1952 roku) - jeden z najwybitniejszych pisarzy europejskich, pochodzi z Turcji. Laureat literackiej Nagrody Nobla 2006. Zdobywca wielu światowych nagród literackich oraz prestiżowej Pokojowej Nagrody Księgarzy Niemieckich. Jego książki, przetłumaczone na ponad czterdzieści języków, osiągnęły nakład ponad dwóch milionów egzemplarzy.
W szesnastowiecznym Stambule grupa najwyśmienitszych artystów ma zrealizować zlecenie sułtana: stworzyć utrzymaną w nowoczesnym zachodnim stylu księgę upamiętniającą jego wielkość i chwałę. Księgę mają zdobić barwne miniatury. Ale sztuka figuratywna jest zakazana w religii muzułmańskiej. Zlecenie i jego wykonawcy są zatem w poważnym niebezpieczeństwie. Należy utrzymać je jak najdłużej utrzymać w tajemnicy. Jeden z zatrudnionych mistrzów zostaje zamordowany…"

Książkę czytałam dość długo, ale nie ze względu na nudną treść. Co to, to nie:) Jest to moje pierwsze spotkanie z Pamukiem i na pewno nie ostatnie. Autor zauroczył mnie oryginalnością, ciekawym stylem pisania i narracją prowadzoną w kilku osobach. Historia interesująca, aczkolwiek uważam , że autor troszkę ją przedłużał. Trochę męczyły mnie opowiastki o miniaturzystach, sztuce rysunku, tradycji i religii arabskiej. Całości, barwę nadaje wątek kryminalny i miłosny. Wczułam się w sytuacje bohaterki książki- Sekure,która była jedną z najtragiczniejszych, jak dla mnie, postaci i zarazem ulubioną. Jej problemy miłosne, tęsknota za zaginionym mężem, strach przed jego bratem, troska o dwoje, małych synów oraz cierpienie po zamordowanym ojcu, były dla mnie najciekawszym wątkiem w całej książce. Jeżeli mam ją polecać komukolwiek, to osobom wytrwałym (ok 600 stron) i lubiących poznawać obyczaje i kulturę Wschodu - to ona dominuje w powieści.

11.28.2009

Chwila słabości...


No bardzo niedobrze chodzić do szkoły językowej położonej nieopodal swojej ulubionej księgarni...
Jak widzicie poszalałam i pewnie za parę dni spożywać będę chleb z masłem, ale już od dawna książka ma dla mnie znacznie większa wartość niż jedzenie:) Zakupy zostały dokonane w 10 minut i wprawiły w zdumienie przemiłą ekspedientkę. Znowu poczułam potrzebę niejakiego wyżycia się za zbyt dużą ilość nauki.
Trochę już mi się tęskni za domem rodzinnym. Nie byłam ponad miesiąc, a świadomość, że u mnie w pokoju trwają remonty i powstaje nowa półka na książki, jeszcze wzmacnia ten efekt. Chyba będę musiała uzbroić się w cierpliwość.
A teraz już wracam do pogłębiania swojej wiedzy na temat molekularnych przyczyn chorób, opisywania patentu na biotechnologię, nauki rosyjskiego i hiszpańskiego, czytania Pamuka i z 12 zaległych numerów "Bluszcza":)

11.23.2009

24 listopada dla fanów Freddiego...


24 listopada 1991 roku , po wielu ciężkich latach zmagania się z chorobą, odchodzi najznakomitszy z muzyków, ludzi i postaci show-biznesu. Pod koniec życia osłabiony do granic możliwości, prawie niewidomy wokalista decyduje się na odstawienie leków ratujących życie i postanawia odejść z godnością. Wydaje mi się , że bardzo niewiele osób wie, kim naprawdę był ten człowiek. Jak dużo w życiu przeszedł. Na scenie emanował energią a poza nią krył się z nieśmiałością , z miłością do kobiety, z którą nie mógł być , z błędami popełnionymi w młodości, ze świadomością zbliżającego się końca. W ostatnich dniach życia stworzył utwór " Mother love", który miał stać się testamentem Freddiego. Chociaż powszechnie za taki uważany jest utwór "The show must go on", wydany po śmierci artysty. Polecam Wam wzruszającą biografię mistrza pt" Biografia definitywna" ( zgłaszajcie się po nią do mnie:)), znajdziecie w niej takiego Freddiego jakiego większość z Was nie zna- spokojnego, nieszczęśliwego, zrozpaczonego, samotnego ale mimo to chcącego cieszyć się każdym dniem, pełnego nadziei i wiary na...cud.
"Empty spaces - what are we living for
Abandoned places - I guess we know the score
On and on, does anybody know what we are looking for...
Another hero, another mindless crime
Behind the curtain, in the pantomime
Hold the line, does anybody want to take it anymore
The show must go on,
The show must go on
Inside my heart is breaking
My make-up may be flaking
But my smile still stays on.
Whatever happens, I'll leave it all to chance
Another heartache, another failed romance
On and on, does anybody know what we are living for?
I guess I'm learning, I must be warmer now
I'll soon be turning, round the corner now
Outside the dawn is breaking
But inside in the dark I'm aching to be free
The show must go on
The show must go on
Inside my heart is breaking
My make-up may be flaking
But my smile still stays on
My soul is painted like the wings of butterflies
Fairytales of yesterday will grow but never die
I can fly - my friends
The show must go on
The show must go on
I'll face it with a grin
I'm never giving in
On - with the show -
I'll top the bill, I'll overkill
I have to find the will to carry on
On with the -
On with the show -
The show must go on..."

11.19.2009

Nowi lokatorzy:)


Dzisiaj był jeden z tych dni, w których potrzeba podniesienia się na duchu jest ważniejsza niż wszystko inne. Dlatego dobre parę chwil spędziłam na buszowaniu w księgarni, w poszukiwaniu nowych "dzieci". Do domu wróciłam z narzeczonym i wesołą gromadką 3 pociech:) Upatrzyłam sobie kilka kolejnych niewiniątek, ale niestety, ich czas jeszcze nie nadszedł. Ten tydzień ogólnie zwalił mnie z nóg...i nadal skutecznie to robi. Jutro nareszcie zaczynam badania do swojej pracy licencjackiej:) Zajmować się będę astmą oskrzelową , a dokładnie, stężeniem metabolitów kwasu arachidonowego u pacjentów z różnymi wariantami polimorficznymi genu PLA2G4A:) Ooo!:) Także kładę się do łóżka i już o 6 rano zmuszona będę wstać aby podbijać świat nauki:) Trzymajcie się ciepło:)

11.13.2009

Listopadowe plany

Przeglądałam książkowe nowości tego miesiąca i zdecydowanie w oko wpadły mi poniższe pozycje (portfel już mi zgrzyta zębami).Ryu Murakami "Dzieci ze schowka"

"Wybitna powieść psychologiczno-obyczajowa współczesnego japońskiego pisarza. Historia przyjaźni dwóch chłopców z domu dziecka, Kiku i Hashi, porzuconych przez matki w niemowlęctwie w dworcowym schowku. U progu dorosłości wyruszają do Tokio, nieprzyjaznego ludziom molocha, by szukać swego miejsca w życiu. Jeden zostaje piosenkarzem, drugi chce wszystko zniszczyć... Pełna zaskakujących scen i dziwacznych postaci rzecz o lękach dzisiejszego świata, łącząca czarny humor, absurd i makabreskę."

Wasilij Aksionow " Moskwa-kwa-kwa"
"Groteskowa powieść wybitnego rosyjskiego pisarza-dysydenta z życia moskiewskiej elity w ostatnim roku „panowania” Stalina. Do luksusowego wieżowca wprowadza się słynny poeta Kirył Smielczakow. Ma najlepszego protektora: samego Stalina, z którym nocami popija koniak przez... telefon. Poeta zakochuje się w pięknej Glice, studentce i „tęczowej dziewicy socjalizmu”, a Wódz, owładnięty paranoją spisku i najazdu na Kreml marszałka Tito, zleca mu specjalna misję... Niepowtarzalny styl, wykorzystujący język komunistycznej propagandy."

Lesley Downer " Madame Sadayakko"
"Nie sposób wyobrazić sobie burzy, którą wywołała Sadayakko w trakcie tournee po Stanach Zjednoczonych i Europie w 1899 roku. Świat po raz pierwszy ujrzał prawdziwą gejszę - a co więcej, najbardziej ubóstwianą gejszę Japonii, tak piękną, że ówczesny premier wydał majątek, żeby pozbawić ją dziewictwa."


Od rana siedzę i skutecznie odhaczam kolejne punkty w swoim grafiku, słuchając przy tym mojego najukochańszego, boskiego i ze wszech miar najlepszego Freddiego M(niedługo kolejna rocznica jego śmierci). Ostatnie dni były mało przyjemne dla mnie i mojego Filipa, bowiem jego babcia już 3 raz w tym roku doznała udaru mózgu. Wiadomo, że w takich chwilach za wesoło nie jest nikomu. Babcia ma już 88 lat, a i tak całkiem nieźle się trzyma i jak tylko się z nią spotykamy, tryska humorem.
Może pomyślicie ,że mi strzeliło, ale zapisałam się na kurs japońskiego. Myślę , że to ogromny wpływ twórczości Murakamiego. Klimat jego książek, jak same wiecie, jest....no nie do opisania. Nie wiem jak pociągnę te 4 języki, ale sama tego chciałam, więc nie ma na co narzekać i wiecznie marudzić:P Zmykam robić domową pizzę dla ukochanego:)

11.11.2009

"2012"

"Akcja filmu zaczyna się w 2009 r. Naukowcy odkrywają na Słońcu silne i gwałtowne burze słoneczne, które mogą mieć katastroficzne skutki dla Ziemi. Rok później zostaje zwołany szczyt państw G8 w Hiszpanii w celu omówienia sposobu przeciwdziałania skutkom zbliżającej się klęski, czego efektem będzie budowa ogromnych statków, na których w chwili kataklizmu znajdą schronienie poszczególne osoby, mające odbudować populację ludzi po katastrofie. Jednocześnie, w regionie Tybetu, rozpoczęto budowę zabezpieczających zapór i tam. Nadchodzi rok 2012, a wraz z nim fale tsunami, huragany, ciągłe trzęsienia Ziemi, przez co skorupa ziemska zaczyna ulegać destabilizacji. Zostaje teraz zadane pytanie, czy ktokolwiek mógłby przygotować 6 miliardów ludzi do zapowiadanej katastrofy? "

Dzisiaj odbyła się premiera od dawna oczekiwanego filmu - "2012". Na film wybrałam się z
narzeczonym, licząc na wspaniałe efekty specjalne... i nie zawiodłam się. Uwielbiam filmy katastroficzne, gdzie na naszych oczach toczy się walka o przetrwanie cywilizacji. Obraz momentami przeraża i wprawia w osłupienie. Zapadanie się ziemi, erupcje wulkanów, zalewanie kontynentów przez kilometrowe fale, występujące z oceanów. Fabuła, jak przystało na tego typu film, przewidywalna. Rozbita rodzina jednoczy się w obliczu apokalipsy, z ziemi nie zostaje nic oprócz wody a odsetek ludności, która ocalała wynosi z 0,0001%( w tym nasi główni bohaterowie, rzecz jasna:P). Film nie tylko widowiskowy, ale i zmuszający do refleksji, bo jak wiemy, nie jest to temat zupełnie fikcyjny. Walka dobra za złem, chciwości i miłości do ludzi, rola pieniądza i pozycji dowódców państw, polityków. Warto obejrzeć, ale tylko na dużym ekranie:)

11.09.2009

Zabiegana a jednak szczęśliwa

Oj ładne to zaległości robię sobie na moim blog, zresztą na własne życzenie. Nad Pamukiem siedzę codziennie, poświęcając temu fantastycznemu autorowi pół godzinki mojego życia. Poza tym życie mija na codziennych sprawach jak studiowanie, gotowanie, sprzątanie, zakupy itp. Jak widzicie powieści o swoim życiu nie napiszę:) Jednak czuje , że przez wakacje coś się we mnie zmieniło. Mam jakoś więcej zapału do wszystkiego, realizuje swoje plany( nie wypominajcie mi tego bloga:P) i nie szukam już usprawiedliwienia dla własnego lenistwa;] Szkoda tylko, ze doba ma tylko 24 godziny a nie np 34. Przez ostatnie 2 tygodnie w moim jestestwie niewiele się zmieniło. Obejrzałam parę ciekawych filmów takich jak np:"Kill Bill". Wiem, że to dziwne, że do tej pory nie obejrzałam. Kupiłam obie części z myślą , że przecież " tego nigdy nie puszczają w telewizji". Wróciłam dumna do domu, włączyłam tv i dowiedziałam się , że na Polsacie emitują dwie części. Zachwycona nie byłam:) U kota Zenusia nic ciekawego, nadal biedy kicha i prycha. Jest to zdecydowanie kot z charakterem, daje o sobie znać na każdym kroku i domaga się pieszczot. U Emusi vel Niuni( dla niewtajemniczonych to mój pies) raczej się nie przelewa:) Mama wymyśliła dla niej nowe kaftaniki, które potencjalnie powinny służyć jako śpioszki dla niemowląt. Nie zamieszczę zdjęcia z szacunku dla psa:)
W ostatnią sobotę uległam. Moja wizyta w ŚK skończyła się tym:

Dostałam też nowy katalog, a tam same pokusy. Obowiązuje od 16stego, więc mam jeszcze czas do namysłu. Na dziś kończę, jednak postaram się odwiedzać Wasze blogi i aktualizować swój w miarę często.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...