Etykiety

4.28.2010

"Rzymskie wakacje" (1953)



"Księżniczka Anna (Audrey Hepburn) podróżuje po Europie. Od zawsze towarzyszy jej sztab doradców, guwernantek i lokajów. W Rzymie znużona życiem według sztywnych reguł, Anna ucieka służbie, by zasmakować normalności. Spotyka dziennikarza, Joe Bradleya (Gregory Peck), który oferuje jej gościnę w swym skromnym mieszkaniu."

W końcu, udało mi się obejrzeć kolejny film z mojej kolekcji. Już myślałam, że nigdy nie znajdę na to czasu, a jednak:)Lekka i przyjemna historia o młodej księżniczce, która postanawia uciec z zamku, aby przeżyć przygodę życia. Na swej drodze napotyka młodego mężczyznę, który oszołomiony (początkowo uważa ją za pijaną)decyduje się jej pomóc. Anna ma okazję poznać Rzym i zasmakować normalnego życia. Nie powiem, żeby była to komedia romantyczna. Wątek miłosny nie jest tu aż tak bardzo rozbudowany i nie jestem do końca przekonana czy w ogóle taki był. Wszystkie filmy z tą aktorką są dla mnie ogromną przyjemnością, jednakże zdecydowanie wolę ją w kolorze (film jest czarno-biały). Mam też mieszane uczucia, jeśli chodzi o zakończenie filmu, bo chyba nie jest happy endem.

Po niesamowicie ciężkim tygodniu przyszedł czas na odrobinę relaksu. Już prawie zapomniałam, jak to jest wstać i nie brać się od razu do nauki, obowiązków, pracy. Z racji tego,że dziś mam wolne, przedpołudnie minęło mi na lekturze i filmie. Dopiero teraz zabieram się do nauki. Także śmiało mogę rzecz, że regeneracja ma, przebiegła pomyślnie. 9 maja mam urodziny i z tego powodu pozwoliłam sobie na "małe" zamówienie książkowe. Jak wiecie, to grzech i hańba nie zamówić niczego, kiedy w księgarni jest słynna już promocja 3 za 2:) Zamówiłam następujące pozycje:
1."Każdy dom potrzebuje balkonu" Frank Rina
2."Droga" McCartthy Cormac
3."Pani Dalloway" Virginia Woolf
4."Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" Larsson Stieg
5."Cud w medycynie"
6."Lato przed zmierzchem" Doris Lessing

Stosik zapowiada się fascynująco, nieprawdaż?

4.24.2010

Podsumowanie tygodnia



Tydzień minął mi jak z bicza strzelił. W wtorek byłam w Teatrze Wielkim w Łodzi na premierze opery "Dama pikowa". Muszę przyznać,że bardzo mi się podobało,mimo iż wcześniej zapierałam się , że opery nie są dla mnie:) W niedalekiej przyszłości planuję wybrać się na "Carmen" i "My fair lady".
Wczoraj był dzień szczególny dla wszystkich książkowych maniaków. Z tego powodu prezentuje stosik:) Usprawiedliwiam się tym,że na prawdę dość dawno sobie niczego nie kupiłam. Już się nie mogę doczekać, kiedy to wszystko pochłonę:).
Niestety już kończę ten post, albowiem mam taki ciężki okres na uczelni,że czas mnie pogania:( Byle do piątku i majówki:) Pozdrawiam Was ciepło

4.19.2010

"Tlen" (2009)



"Trudna do opowiedzenia fabuła opiera się na kilkakrotnie powtarzanej historii miłości bohatera (Saszy) do pięknej, rudowłosej dziewczyny (również Saszy, w przekładzie dokonanym na rzecz teatru przez Agnieszkę Lubomirę Piotrowską byli to Aleksander i Aleksandra).
Dziewczyny, która jest dla niego jak tytułowy tlen. Bohater, mieszkający gdzieś na zapadłej rosyjskiej wsi, tak pragnie tej miłości, że bez skrupułów zabija żonę. Jednak o ile w dramacie Wyrypajewa krytycy dopatrywali się głębokiego przesłania, wręcz moralitetu, to reżyserska interpretacja tego tekstu ma być – według samego reżysera – przede wszystkim działaniem na emocje widza. Bohaterowie (Karolina Gruszka i Aleksiej Filimonow, ona z ciemnymi włosami, w okularach z czarnymi oprawkami; on – łysy, w stroju dresiarza) opowiadają historię Saszy i Saszy melorecytując i rapując w studio nagraniowym dziesięć songów – piosenek. W tle ich opowieści w niezwykłym tempie przewijają się kolejne obrazy i fragmenty historii bohaterów (Karolina Gruszka tym razem z rudymi włosami, Aleksiej Filimonow z romantycznie rozwianą czupryną). Powstał więc odważny, bezkompromisowy, eksperymentujący film oparty na obrazach układanych zgodnie z zasadą podświadomych skojarzeń oraz na estetycznym szaleństwie, wykorzystywaniu możliwie wielu poetyk. Bliższy teledyskowi (melorecytacja aktorów) niż filmowi fabularnemu, częściowo animowany, stylizowany na interaktywną stronę internetową, ale w warstwie treści silnie metafizyczny, wprost nawiązujący do dekalogu. Historia Saszy w hipnotyczny sposób wciąga widza rytm kolejnych, przewijających się jak w kalejdoskopie, obrazów. Dziesięć piosenek/tracków/wierszy złożonych w rodzaj ekranowego setu przygotowanego przez DJ-a, którym jest sam reżyser".

Oglądałam ten film w piątek, ponieważ mój ukochany koniecznie chciał obejrzeć coś rosyjskiego. Co, jak na filologa jest oczywiste. Zatrzymywał mi film co minutę i był moim tłumaczem. Najlepszym jakiego słuchałam. Film składa się jakby z 10 teledysków, z których każda opowiada o związku dziwnego chłopaka i rozpustnej dziewczyny.Inne przymiotniki mi do nich nie pasują:) Sama fabuła jest średnia i raczej głębszych treści mi nie przywiało. Jednakże, sam pomysł realizacji takiego rodzaju filmu jest czymś niecodziennym i niespotykanym. Ciekawe i pomysłowe dialogi a do tego świetna muzyka. Momentami jest zabawna - teledysk suszonych grzybów:) Koniecznie musicie to zobaczyć hehe. Dopełnieniem jest oczywiście piękne brzmienie języka rosyjskiego, który niebawem będę znała tak dobrze jak ojczysty. Ha!

4.10.2010

10 kwietnia 2010....

Brak mi słów, a gardło ściska niewidzialna dłoń. Kiedy rano oglądałam obchody 70 rocznicy ludobójstwa w Katyniu, zdenerwowany i widocznie poruszony dziennikarz podał informację, że samolot prezydencki miał wypadek....
Nie jestem miłośniczką polityki i kompletnie się na tym nie znam. Nie odróżniam od siebie klubów politycznych, ani nie potrafię powiedzieć, kto do jakiej partii należy. Jednakże tragedia ta poruszyła mnie do głębi i nie potrafię powstrzymać łez. Zginęli ludzie, którzy kochali swój kraj i jemu służyli. Ludzie, którzy pozostawili bliskich w bólu i niedowierzaniu. Nadal nie mogę w to uwierzyć. Jesteśmy świadkami historycznego i szokującego dnia w dziejach naszego narodu. Podobnie czułam się dokładnie 5 lat temu, jak umierał Jan Paweł II. Mimo, że nie należę do osób wierzących, jego odejście zabolało mnie równie mocno. Jednakże w tamtym przypadku łatwiej mi było się z tym pogodzić, ponieważ papież był bardzo chory i chyba każdy liczył się z najgorszym. Dziś zadecydował okrutny los. To przerażające jak bardzo ludzkie życie jest kruche. Dziś żyjemy, a jutro nas nie ma.

ps: nienawidzę swojej uczelni. Uroczyście mogę ogłosić, iż Uniwersytet Medyczny w Łodzi jest uczelnią ateistyczną i anarchistyczną. Nie chodzi mi o to, żeby mieć wolne dni od zajęć i żerować na żałobach narodowych. Uważam jednak, że są sytuacje, kiedy odwołanie zajęć jest oczywiste i wynika głownie z szacunku, chęci przeżywania tak podniosłych chwil, zadumy. Wszystkie inne uczelnie wyższe w moim mieście ogłosiły dni 10-12 kwietnia za wolne od zajęć z powodu żałoby. U mnie natomiast dni rektorskie (wolne od zajęć) ogłaszane są z błahych powodów typu konferencje studentów.
Na swej uczelni zajęcia miałam nawet w Wielki Piątek, zaoczni studenci mają je dzisiaj i jutro, a dzienni uczczą je w poniedziałek minutą ciszy, a po minucie..hop kroić ciała i uczyć się o tym jak pomagać ludzkości. Albowiem najważniejszy jest człowiek;/

4.07.2010

"Madame" Antoni Libera



"Powieść uhonorowana Główną Nagrodą w konkursie Wydawnictwa Znak (1998), wyróżniona Nagrodą im. Andrzeja Kijowskiego (1999) i wybrana spośród 123 utworów zgłoszonych z całego świata do finałowej siódemki IMPAC Dublin Literary Award (2002). Przełożona dotychczas na 15 języków.
Antoni Libera (ur. 1949) ukończył studia na Uniwersytecie Warszawskim. Od lat zajmuje się twórczością Samuela Becketta, przekładając ją na polski i wystawiając w teatrze w kraju i za granicą.
Jego pierwsza powieść jest ironicznym "portretem artysty z czasów młodości" na tle peerelowskiej rzeczywistości schyłku lat sześćdziesiątych. Narrator opowiada o swoich "latach nauki" i o fascynacji starszą od niego, piękną, tajemniczą kobietą. Jest to zarazem opowieść o potrzebie marzenia, o wierze w siłę Słowa i o naturze mitu".

Dawno nie czytałam tak dobrej powieści. Narrator i główny bohater zarazem, jest młodym, niesamowicie inteligentnym człowiekiem, przechodzącym okres zafascynowania nauczycielką języka francuskiego. Młodzieniec podejmuje zdecydowane kroki, aby zbliżyć się do obiektu westchnień i dowiedzieć się o niej wszystkiego (czasami mnie przerażał). Śledzi prawie każdy jej ruch, bywa tam, gdzie i ona. Przeprowadza wywiad środowiskowy wśród dawnych znajomych ze studiów. Jego zauroczenie jest jednak bardzo niewinne, niepodszyte erotyzmem. On sam zresztą znaczni różni się od rówieśników. Rzeczy, które bawią i interesują młodzież w jego wieku, jego samego irytują i frustrują.
Miło czytało się o marzeniach, ideałach i planach młodego człowieka - ewidentnie romantyka. Być może nie chodziłam do liceum w czasach PRL-u, ponieważ skończyłam je zaledwie 3 lata temu, ale dla starszych czytelników książka zapewne stanowi nie lada gratkę. Powieść odzwierciedla bowiem polską rzeczywistość lat 60-70 tych. Uważam, że książka jest godna polecenia. Jej fabuła jest niesamowicie wciągająca i nie banalna. Momentami zaśmiewałam się też do łez. Może tylko liczyłam na nieco inne zakończenie. Nie będę zdradzała czy "Madame" zakończyła się happy endem, czy też pozostawia pewne niedopowiedzenia. Przekonajcie się sami.

ps: czas na to, aby po ostatnich przeżyciach powrócić do normalności.Zaczyna się dla mnie dość ciężki okres, który uwieńczony będzie obroną pracy licencjackiej. Jednak zanim do tego dojdzie, będę musiała się nieźle napracować. Pocieszam się wakacjami na wsi, wyjazdami w różne miejsca Polski oraz długimi wycieczkami rowerowymi z narzeczonym. Aha, i przypomniało mi się , że niedługo Światowy Dzień Książki. Nie wiem, czy uda mi się coś odłożyć, bo zawsze mam "pilniejsze" wydatki:)

4.03.2010

Sobotnie przemyślenia




Nie jestem fanką Wielkanocy. Traktuje je raczej jako okazję do spotkania z rodziną, spędzenia wspólnie paru chwil i porozmawiania. Wiem, że dla wielu, święto to ma większe znaczenie.Dlatego pragnę życzyć Wam Wesołych Świąt:)

Tydzień upłynął mi pod znakiem bardzo przykrego zdarzenia, po którym, do tej pory, bardzo trudno mi się otrząsnąć. Zmarła babcia mojego narzeczonego. Nie ukrywam,że przez ponad 5 lat zdążyłam poznać ją bardzo dobrze a nawet traktować jako własną babcię. Sytuacja ta, zdecydowanie mnie przerosła. Dni oczekiwania i przygotowania do pogrzebu były dla mnie i ukochanego męką. Liczne wspomnienia, zaskoczenie, strach, a przede wszystkim ogromny ból. To było dziwne, widzieć rzeczy, jeszcze niedawno przez nią dotykane: okulary, laska, gazeta czy czapka. Ceremonia pochówku odbyła się 1 kwietnia. Nie będę opisywała szczegółów, są dla mnie zbyt bolesne. Po chwilach rozpaczy, przychodzi jednak czas pogodzenia się z zaistniałą sytuacją. Tak na prawdę, nie ma innego wyjścia. To dziwne, że rzeczy ważne dla człowieka typu opuszczone zajęcia, kolokwia do zaliczenia czy pasje,w takich chwilach wydają się trywialne i pozbawione sensu. Wszystko powoli wraca do normy i mam nadzieję, że i mnie to się uda.

4.02.2010

"Deszczowa piosenka" 1952



"Stany Zjednoczone, koniec ery filmu niemego.
Producenci jednej z większych wytwórni filmowych mają duże problemy z udźwiękowieniem swoich nowych filmów, gdyż ich wielka gwiazda, Lina Lemont, ma głos, który...przypomina skrzypiące drzwi. Mimo lekcji wymowy Lina nie "brzmi" dobrze - ani na ekranie, ani w życiu prywatnym....
Jej partner, słynny amant, Don Lockwood poznaje bardzo interesującą młodziutką aktorkę, Kathy Selden, która zarabia śpiewając na przyjęciach.
Pomimo początkowej niechęci ta dwójka zaprzyjaźnia się i w końcu zakochuje w sobie...
Pozostaje już tylko jeden problem: głos Liny, który trzeba zastąpić cudzym...
Ten zabawny musical już stał się klasykiem, przede wszystkim dzięki tytułowej piosence "Singin' in the rain", nieskrępowanie wyrażającej radość życia."

Film obejrzałam pod wpływem pogody. Mówi się, że "Deszczowa piosenka" jest musicalem wszech czasów. Nie trudno się z tym zgodzić. Dopracowany w najmniejszym szczególe, zachwycający układami tanecznymi i muzyką. Mimo, iż dzisiaj nie miałam najlepszego humoru do robienia czegokolwiek, zmusiłam się do oglądania tego filmu. I nie żałuje. Słowa i melodia tytułowej piosenki napawają optymizmem i chęcią do życia. Z tego, co wyczytałam, film zdobył dwie nominacje do Oscara, otrzymał Złotego Globa oraz 8 nagród Amerykańskiego Instytutu Filmowego. Pozdrawiam Was gorąco i serdecznie.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...