
O tej słynnej sadze rodzinnej słyszał już chyba każdy książkoholik. Ja dość późno zabrałam się za lekturę i przyznam, że zajęło mi to sporo czasu. Na ogół ten typ literatury idealnie trafia w mój gust. Lubię czytać o przeplatających się losach poszczególnych postaci i ich przodków. Często bowiem bywa tak, że kolejne pokolenia popełniają błędy swoich poprzedników i ich historie są do siebie uderzająco podobne. Tym razem jednak saga o Gutowie chyba nie podbiła mojego serca. Być może za dużo od niej oczekiwałam, czytając w kółko same pochwały i wielce przychylne recenzje.
Historia zaczyna się od zadziwiającego archeologicznego odkrycia w Gutowie, malutkim, acz uroczym miasteczku gdzieś w Polsce. To właśnie tutaj mieści się słynna cukiernia, do której od lat zaglądają wszyscy mieszkańcy Gutowa w poszukiwaniu słodkich, kulinarnych uniesień. Córka właściciela, młoda studentka, zafascynowana tajemnicą jaką owiana jest historia mumii i pierścienia, postanawia na własna rękę poszukać jej pochodzenia. Staje się to tym bardziej fascynujące, gdy dowiaduje się, że pierścień znaleziony przy mumii nierozerwalnie wiąże się z historią jej rodu.
Losy Igi, jej ojca i trudnej drogi w poszukiwaniu korzeni, przeplatają się z opisem losów ich przodków. I właśnie te opisy sprawiają, że książka staje się dość przyjemna w odbiorze. Dziewiętnastowieczny dworek, dystyngowane damy, egzaltacje, zdrady, niespełnione miłości i intrygi. Apodyktyczne matki i ich zagubione życiowo córki, wiążące się z nieodpowiednimi partnerami, bardziej z poczucia obowiązku i dumny, niż z miłości. Cały ten świat przedstawiony jest jako jeden, wielki dramat. Wieczne rozterki, ucieczka, wybór mniejszego zła, oszustwa, niespełnione i nierealne miłości, lament i płacz. Nie przypominam sobie jakiś większych fragmentów, z których optymizm i radość bije po oczach.
Bardzo ciężko jest mi ocenić całość. Książkę bowiem czytało mi się bardzo dobrze i zdecydowanie spełnia swoje zadanie, jeśli mowa o relaksie i oderwaniu od codzienności. Czy mam ochotę na kolejne części? Niekoniecznie. Jeśli kiedyś wpadną mi w ręce i będę miała odpowiedni nastrój, może zdecyduje się na lekturę. Mam dziwne wrażenie, że w ostatnich dwóch latach powstało tak wiele książek o podobnej tematyce, które miałam okazję czytać, że "Cukiernia pod Amorem" nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Być może gdybym od niej zaczęła swoją przygodę z rodzinnymi sagami, sprawa wyglądała by inaczej. Tytuł sugerował mi, iż będę miała okazję do poznania wielu słodkich przepisów na wypieki. Uwielbiam piec i była to dla mnie duża motywacja. Nic bardziej mylnego. Książka nie ma niewiele (prawie nic) wspólnego z moimi wyobrażeniami.
Jednakże całościowo oceniam książkę pozytywnie. Jest to z pewnością powieść, którą można polecić kobietom w różnym wieku i o każdej porze roku i dnia. Dla miłośników sag rodzinnych z pewnością jest to pozycja obowiązkowa i warta uwagi.
Za lekturę dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia.