Przeważnie myśląc o takich ośrodkach, mamy przed oczami starszych pacjentów u kresu ich dni. W książce „Hospicjum” poznajemy młodego mężczyznę – Artura . Można śmiało powiedzieć, że początkowo jego życie usłane jest różami. Pochodzi z rodziny prawniczej i słowo „ubóstwo” jest mu obce. Poznaje przepiękną dziewczynę, która wkrótce potem zostanie jego żoną i obdarza go potomkiem. Studia kończy z wysokim wynikiem i wyróżnieniem, a szybko potem znajduje dobrze płatną pracę. Żyje jak przysłowiowy pączek w maśle.
Wszystko pęka jak bańka mydlana, kiedy Artur dowiaduje się o swojej chorobie. Diagnoza jest jednoznaczna – nowotwór. Jego sielankowe życie zamienia się w koszmar. Mężczyzna pozostaje sam na sam z rakiem. Liczy na pomoc i opiekę ze strony najbliższych. Niestety bardzo mocno się rozczarowuje. Rodzina szybko odwraca się od niego (zresztą nigdy nie był z nimi w przyjaznych stosunkach). Traci wszystko, na czym mu zależało. Trafia do hospicjum, otoczony obcymi ludźmi, którzy okażą się dla niego czymś więcej, niż sam przypuszczał.
O czym jest książka? O życiu i umieraniu. O utraconych nadziejach, rozczarowaniu i gorzkim smaku przegranej. O dobroci, ale i podłości ludzkiej. „Hospicjum” odpowiada na bardzo ważne pytania natury egzystencjalnej dotyczące każdego z nas.
Zamysł autora był świetny. Niestety nie poradził sobie z ciężarem tematu. Dialogi są banalne, przesłodzone i jakieś sztuczne. Bohaterowie wydawali mi się nierealni – są albo złymi charakterami albo dobrymi aż do przesady. Nie ma takich ludzi. Niepotrzebne są wątki poboczne, w ogóle nie związane z fabułą. Opisy otoczenia rozwlekają się w nieskończoność. Sam Sienkiewicz spisując okoliczności przyrody w „Potopie”, nie dorasta autorowi do pięt. Męczyłam się przeokropnie. Doceniam pomysł i domyślam się co autor chciał nam przekazać, no ale niestety, nie wyszło.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
O widzisz. A miałam ją jakiś czas temu w planach. Teraz się chyba wstrzymam. Dzięki za cynk;)
OdpowiedzUsuńJak chcesz to zaryzykuj. Mnie tam nie zachwyciła za bardzo:)
OdpowiedzUsuńJa się obawiam że ta książka może nie przerosnąć psychicznie. Nie chcę czytać o śmierci i cierpieniu...nie teraz...:-(
OdpowiedzUsuńhmm, a zapowiadało się tak dobrze...
OdpowiedzUsuńA po opisie miałam nadzieję, że książka będzie ciekawa, a jak widzę nie warto po nią sięgać. A szkoda bo pomysł jest ciekawy.
OdpowiedzUsuńBardzo trudna i ciężka tematyka. Rzadko kto chce czytać o umieraniu. Jednak nie możemy przemilczać tego tematu, trzeba się z nim oswoić, dlatego jak będę miał okazję z ciekawości przeczytam te pozycje.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się ta pozycja niesamowicie interesująca ale i drastcznie ciężka..
OdpowiedzUsuńCzytałam niedawno (recenzja na moim blogu). Zgadzam się z Twoimi spostrzeżeniami. Temat trudny i rzadki w literaturze, ale został przedstawiony w strasznie niestrawny sposób. Najbardziej irytujące dla mnie były jednak zdrobnienia imion bohaterów. Koszmar po prostu :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDodam, że książka ma ponad 500 stron i wydrukowana jest bardzo drobną czcionką.
OdpowiedzUsuńa, to już drobna czcionka przekreśla tą książkę, nie na moje słabe oczy...
OdpowiedzUsuńTakie miejsca są potrzebne, ale w moim odczuciu są smutne... co dnia ktoś odchodzi... i chyba to napawa mnie smutkiem najbardziej, że to są też małe dzieci, które nie zaznały jeszcze życia...
OdpowiedzUsuńKsiążkę na pewno przeczytam.
bluedress też moja oczy do sokolich nie należą, -6 dioptrii;/
OdpowiedzUsuńpandorcia są bardzo smutne i przejmujące, a już jeśli chodzi o dzieci to powiedziałabym nawet, że bardzo niesprawiedliwe. Niestety życie nie jest czasami takie, jakie byśmy chcieli aby było:(