To normalne, bo duże zmiany Cię czekają, więc stres jest adekwatną reakcją. Nie martw się, wszystko będzie dobrze :) Ja tak się stresowałam przed ślubem, że sporo schudłam...
Macie racje, to chyba normalne. Czy duże zmiany to nie wiem. Jestem z narzeczonym 7 lat, mieszkamy razem już 4 lata:) Po prostu boje się takich drobnych kwestii jak: czy sie nie wywale, czy goście będą się dobrze bawić, czy nic się nie stanie, z kim zostawić psa w ten dzień..itp
Stres zupełnie naturalny - mówię z pozycji od-trzech-lat mężatki ;) Na pewno się nie wywrócisz - ja jako czołowa niezdara się nie potknęłam ;) Goście na pewno się wybawią i wszystko pójdzie jak z płatka :) Zrób sobie listę, jeśli jeszcze nie masz i powolutku skreślaj zrobione rzeczy ;)
Niedopisanie o wywrócenie właśnie boje się najbardziej, albo, że mi sukienka się porwie podczas tańca:D Alino też mam nadzieję, że 23 lipca mój świat się nie skończy:)
Oj jak fajnie! Ja to bym mogła doświadczać tego stresiku przyjemnego raz na tydzień. Chociaż szczerze mówiąc prawie w ogóle się nie stresowaliśmy. Traktowaliśmy to dość luźno:) A nie był jeden taki moment, jak mi poszły rajstopy przy zakładaniu:) Na szczęście miałam drugie w zapasie:) ehhh jak fajnie macie!:)
Będzie dobrze- pij melisę ;)
OdpowiedzUsuńMiałam podobnie, radość i stres naprzemiennie, karuzela emocjonalna ;)
OdpowiedzUsuńDasz radę :)
Wychodzisz za mąż ? No to będzie trzeba pamiętać o złożeniu życzeń wszystkiego dobrego na nowej drodze życia za 18 dni ^^
OdpowiedzUsuńFaktycznie troszkę stresu występuje, ale potem już jest tylko lepiej... Obiecuję :) Wszystkiego dobrego i trzymaj się dzielnie :)
OdpowiedzUsuńTo normalne, bo duże zmiany Cię czekają, więc stres jest adekwatną reakcją. Nie martw się, wszystko będzie dobrze :) Ja tak się stresowałam przed ślubem, że sporo schudłam...
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby wszystko się udało:). Będzie dobrze a stres to normalna sprawa:)). Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńMacie racje, to chyba normalne. Czy duże zmiany to nie wiem. Jestem z narzeczonym 7 lat, mieszkamy razem już 4 lata:) Po prostu boje się takich drobnych kwestii jak: czy sie nie wywale, czy goście będą się dobrze bawić, czy nic się nie stanie, z kim zostawić psa w ten dzień..itp
OdpowiedzUsuńStres zupełnie naturalny - mówię z pozycji od-trzech-lat mężatki ;) Na pewno się nie wywrócisz - ja jako czołowa niezdara się nie potknęłam ;) Goście na pewno się wybawią i wszystko pójdzie jak z płatka :) Zrób sobie listę, jeśli jeszcze nie masz i powolutku skreślaj zrobione rzeczy ;)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się. Ślub to nie koniec świata. Tak mi się przynajmniej zdaje :D.
OdpowiedzUsuńNiedopisanie o wywrócenie właśnie boje się najbardziej, albo, że mi sukienka się porwie podczas tańca:D
OdpowiedzUsuńAlino też mam nadzieję, że 23 lipca mój świat się nie skończy:)
Oj jak fajnie! Ja to bym mogła doświadczać tego stresiku przyjemnego raz na tydzień. Chociaż szczerze mówiąc prawie w ogóle się nie stresowaliśmy. Traktowaliśmy to dość luźno:) A nie był jeden taki moment, jak mi poszły rajstopy przy zakładaniu:) Na szczęście miałam drugie w zapasie:) ehhh jak fajnie macie!:)
OdpowiedzUsuńPapryczka, mam nadzieję, że z 2 dni po weselu, jak już dojdę do siebie, to powiem tak samo;)
OdpowiedzUsuń