Etykiety

8.15.2013

"Bieganie dla początkujących i zaawansowanych" Grzegorz Rogóż


Ostatni miesiąc był dla mnie wyjątkowo owocny w bieganie. Dotychczas biegałam na bardzo krótkie dystanse, a palące słońce jeszcze bardziej mnie do tego zniechęcały. Mój mąż zaczął przebąkiwać coś o maratonie, a ja ze swoimi przebieżkami po parku mogłam jedynie pokibicować mu na mecie. Wtedy też w ręce wpadła mi książka "Bieganie dla początkujących i zaawansowanych" autorstwa Grzegorza Rogóża. Od razu zaznaczam, że jest to książka dedykowana osobom pragnącym w przyszłości przebiec półmaraton lub maraton. Ja nadal  nie zdecydowałam się na podjęcie tak ryzykownego założenia, jednak przeczytałam uważnie całą książkę, porobiłam notatki i wprowadziłam w swoje treningi drobne zmiany.

mapaszlaku.pl

Autor poświęca pierwsze rozdziały na omówienie racjonalnych i emocjonalnych aspektów biegania. Sporą uwagę skupia na rywalizacji, która dla mnie zdecydowanie nie jest motywująca. Jednak dość ciekawie wypowiada się na temat samodyscypliny i tego jak ją utrzymać. Cytuje nawet słowa "Prawdziwy rozwój wydarza się poza strefą komfortu". Trudno się z tym nie zgodzić. Często podczas biegania nachodzi mnie myśl "nie dam rady" lub " nie pobiegnę dziś x kilometrów". Mimo, że padam ze zmęczenia staram się biec. W wolniejszym tempie, czasem maszerując, ale zawsze udaje mi się dokończyć zaplanowaną trasę. Satysfakcja po zakończonym biegu jest ogromna.

Kolejny rozdział poświęcony jest kosztom biegania - ubraniom, akcesoriom, leczeniu kontuzji, urządzeniom pomiarowym, opłatom za maratony oraz książkom i prasie poświęconym bieganiu. Jestem zwolenniczką posiadania biegowej pary butów oraz nawigacji liczącej nam pokonane kilometry (korzystam z aplikacji dostępnej w telefonie, o czym w dalszej części recenzji). Kompletnie nie widzę różnicy w tym czy założę na siebie markowe ciuchy przepuszczające powietrze czy zwykłą bluzkę i spodnie dresowe, w których ćwiczę. Raczej nie zdecydowałabym się na kupno stroju sportowego za 300 złotych w sklepie firmowym. W moim przypadku odpadają też bidony na wodę (biegam z małą butelką wody w ręku) i inne urządzenia, które mają ułatwić bieg. Nie popadam w przesadę. Tak jak autor książki, dużo czasu poświęcam czytaniu o bieganiu. Oprócz książek poświęconych tej tematyce, kupuje pismo "Runners World", które jest nie tylko kopalnią wiedzy o bieganiu ale i źródłem inspiracji.

Dieta biegacza omówiona jest w rozdziale 3 i jest jednym z moich ulubionych rozdziałów w tej książce. Autor podkreśla jak ważne jest paliwo dla ciała i czego powinno się unikać jak ognia. Rozdział ten jest uniwersalnym przesłaniem nie tylko dla biegaczy, ale i dla wszystkich ludzi. Omawia on chociażby problematykę sięgania po izotoniki (które na naszym rynku różnią się składem, dlatego za każdym razem należy uważnie czytać etykiety) czy wodę mineralną (odwodnieniu i przewodnieniu organizmu). Skupia się także na pokarmach stałych i pułapkach, które czyhają na nas w produktach light (np. z dodatkiem aspartamu) oraz na tym czy stosowanie suplementów diety to faktycznie taki świetne remedium na całe zło.


Duża część książki poświęcona jest wyborowi sprzętu. Tutaj nieprzecenione są rady dotyczące kupna butów. Nie jest to bowiem taka prosta sprawa. Trzeba pamiętać o pronacji/ supinacji, amortyzacji, dystansach jakie chcemy w nich pokonać, naszej masie, nawierzchni po jakiej biegamy itd. Jest to zakup na kilka sezonów (chociaż autor zaznacza, że warto mieć dwie pary butów do biegania) i nie należy do najtańszych. Dlatego zakup powinien być szczegółowo przemyślany. Co do nawigacji i pulsometrów autor wypowiada się o nich w samym superlatywach, ale ja zdecydowanie polecam aplikację na telefon komórkowy. Jestem początkującym biegaczem i dla mnie takie rozwiązanie jest najlepsze. Korzystam z aplikacji RunKeeper, którą można pobrać bezpłatnie na telefon z Androidem lub WindowsPhone.


Aplikacja jest kompatybilna z profilem internetowym i za każdym razem gdy skończymy bieg, na monitorze komputera widzimy nasz dystans, czas biegu, średnie czasy biegu, spalone kalorie, prędkość podczas każdego kilometra, ilość wzniesień oraz dokładną mapkę biegu. Po lewej stronie wkleiłam Wam przykładowy print screen. Ten akurat przedstawia mój dzisiejszy bieg. Daje Wam gwarancje, że dla początkujących biegaczy te informacje w zupełności wystarczą.

Jeden z ważniejszych rozdziałów w książce poświęcony jest nauce biegania. Odpowiednia technika to połowa sukcesu. Autor podkreśla kluczowe znaczenie rozgrzewek przed biegiem. Przyznaje, że robię podstawowy błąd, o którym wspomina Grzegorz Rogóż - wybiegam w dzikim szale z klatki i pędzę niczym wiatr. Okazuje się, że podniesienie temperatury ciała o 1 stopień zwiększa naszą wydajność nawet o 13%. W tym rozdziale mowa także o niesprzyjających warunkach atmosferycznych, z którymi musi zetknąć się każdy biegacz, nawierzchniach z jakimi się spotyka, organizacji czasu (bieganie nie może być ważniejsze niż praca i rodzina) oraz o sportach, jakie można uprawiać jako uzupełnienie. Ja się zdecydowanie przeciążam, bo ćwiczę bardzo dużo, co później przekłada się na słabe wyniki biegania. Jeszcze nie postanowiłam, z czego zrezygnuję, aby odczuwać mniejsze zmęczenie.

Kolejna cześć książki mówi o przygotowaniach do maratonu, startach w zawodach, mobilizacji i rywalizacji. To jeszcze przede mną i nie mam pojęcia, jak odnajdę się w maratonowej rzeczywistości. Póki co, najdłuższym pokonanym przeze mnie dystansem był dystans 8 km, który przebiegłam z językiem do pasa. Autor jednak pisze jak wytrzymać na długich dystansach i jak się do nich przygotować. Wszystko omówione jest bardzo szczegółowo, łącznie z tym co robić na dwie doby i na dobę przed wielkim startem. Zaplanowanie treningów i ścisłe trzymanie się planu to kluczowa zasada. W książce pokazane są także przykładowe plany ćwiczeń i treningów. Dla mnie póki co są troszkę przerażające (czytaj 15 km bieg swobodny).

Ostanie rozdziały książki poświęcone są przeszkodom zdrowotnym, uzależnieniu od biegania (jego bolesnym i przerażającym aspektom) oraz harmonii i umiarze w treningach. Nie da się ukryć, książka jest rewelacyjna. Bardzo szczegółowa i drobiazgowa. Autor ma ogromne doświadczenie jako biegacz i chętnie dzieli się nim ze swoimi czytelnikami. Co więcej, lektura jest idealna zarówno dla osób początkujących (takich jak ja) i zaawansowanych, marzących o maratonach.

Moje efekty przeczytania książki? W niecały miesiąc udało mi się łącznie przebiec 41 kilometrów. Mam coraz szybsze tempo i więcej motywacji, aby zakładać swoje biegowe dresy. Trenuje około trzy-cztery razy w tygodniu. Zaczynam od 3 kilometrów w poniedziałki, a kończę (póki co) na 6-8 km w niedzielę. Z tygodnia na tydzień zwiększam dystans, aż dojdę (mam nadzieję) do 12 km. Czas pokażę, czy dam radę.


walmachine.pl

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Samo Sedno

5 komentarzy:

  1. książka wydaje się ciekawa, szczególnie chętnie dowiedziałbym się czegoś więcej na temat nauki bieganie, bo z techniką u mnie jest problem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam o tej książce :) Faktycznie przydałaby mi się ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka wygląda na naprawdę świetną, może się kiedyś w coś takiego zaopatrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Robię, co mogę w kwestii biegania, ale... Może z taką książką będzie lżej? Naiwne? Po książce Sadowskiej "I jak tu nie biegać!" czułam się zmotywowana- a to już dużo! :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Robię, co mogę w kwestii biegania, ale... Może z taką książką będzie lżej? Naiwne? Po książce Sadowskiej "I jak tu nie biegać!" czułam się zmotywowana- a to już dużo! :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...