Etykiety

1.28.2013

Angielski Testy leksykalne dla średnio zaawansowanych


Uwielbiam uczyć się leksyki. Nigdy nie miałam większego kłopotu z nauką słówek, kolokacjami,  słowotwórstwem i błyskawicznym wynajdywaniem synonimów. Wszystkie podręczniki i książki do nauki leksyki sprawiają mi niemałą radość. Co innego gramatyka, ale dzisiaj nie o niej.

Po długotrwałej nauce z fiszek, postanowiłam nieco odsapnąć i powrócić na chwilę do tradycyjnej metody nauki z książki. Po dość długim czasie korzystania z kursów on-line i prostokątnych karteczek, była to dla mnie miła odmiana. I chyba o to chodzi w nauce języków obcych. Częsta zmiana technik nauki, materiałów, sposobów nauki, a nawet miejsc, w których się uczymy, korzystnie wpływa na naszą wydajność. Naukę trzeba urozmaicać, dzięki temu nie staje się nudna i monotonna.

Książka, którą przetestowałam tym razem, to niepozorna (około 130 stron), acz bogata w materiały pozycja sprawdzająca naszą leksykę. W środku znajdziemy testy utrwalające znajomość słownictwa na poziomie średnio-zaawansowanym. Tematyka jest dość szeroka. Od historii i polityki, poprzez życie codziennie, kończąc na zagadnieniach związanych z mediami i prasą. Jak wyglądają przykładowe zadania?  Jedne polegają na wyszukaniu z długiego tekstu (przypominającego notkę prasową, krótką informację popularno-naukową) słówek, które odpowiadają definicją podanym poniżej. Jeszcze inne ćwiczenia są typowymi wykreślankami lub uzupełniankami. Na końcu książki oczywiście znajduje się klucz do zadań. Jak widzicie, podręcznik zapewnia szereg rozmaitych testów, które w bardzo tradycyjny sposób "wkładają" i porządkują naszą wiedzę.

Osoby, które dopiero zaczynają naukę na poziomie B1, będą potrzebowały podczas rozwiązywania ćwiczeń słownika. No i tutaj kłania się następna pułapka. Starajcie się nie korzystać z internetowych słowników. Wiem, że trwa to szybciej, jednak nie jest tak bardzo efektywne, jak ręczne sprawdzenie w słowniku. Osobiście posiadam dwa ogromne Oxfordzkie słowniki angielsko-angielskie bazujące na definicjach i jest to dla mnie straszną frajdą, kiedy mogę przebrnąć przez setki stron w poszukiwaniu enigmatycznego słówka. Tym sposobem lepiej zapamiętuje jego znaczenie, bo włożyłam w to znacznie więcej pracy niż typowe "kopiuj-wklej". I to tego Was zachęcam.

A tak już na zakończenie. Korzysta ktoś jeszcze z tradycyjnych, książkowych słowników?

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Edgard.

2 komentarze:

  1. Jak zdarzy się, że czytam książkę po angielsku to biorę słownik, bo najzwyczajniej w świecie nie chce mi się włączać komputera. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam słownik w komórce. Jak jestem w domu u rodziców, gdzie mam swoje opasłe słowniki, to z nich korzystam. W moich mieszkaniu w Łodzi jednak nie mam zbyt wiele materiałów do nauki języków. Zwyczajnie były za ciężkie, żeby je przewozić:(

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...