"Dystyngowany starzejący się pisarz JC poznaje sąsiadkę Anyę, filipińską piękność, i pod wpływem impulsu nakłania ją, by przepisywała notatki do jego esejów. Początkowo obojętna wobec mechanicznej pracy sekretarki Anya powoli zanurza się w świat poglądów pisarza i zaczyna z nim polemizować. Rozważania o moralności polityków, hańbie wojny w Iraku, pedofilii czy matematyce i muzyce zderza z własnymi przekonaniami prostej, zaradnej dziewczyny. W tej dyskusji uczestniczy Alan, partner życiowy Anyi, cyniczny finansista nowej epoki, reprezentujący wszystkie wartości, którymi JC pogardza. Jednocześnie między pisarzem i dziewczyną powstaje przesycona erotyzmem, skomplikowana więź.
"Zapiski ze złego roku" to rozpisana na trzy głosy, niepozbawiona humoru polemika między staroświeckim umiłowaniem szczerości a bezlitosnym pragmatyzmem wolnego rynku. Obecne w powieści motywy autobiograficzne powodują, że głos Coetzee'ego brzmi czysto i porażająco szczerze. Jego bohater, zawieszony między pożądaniem i niemocą, honorem i śmiesznością, przeprowadza bilans swoich stanowczych przekonań, a zarazem doświadcza ostatniej wielkiej miłości życia."
Ciekawym zabiegiem jest forma książki. Nie jest to jednostajna powieść, lecz jak przekonuje wydawca - dyskusja na trzy głosy. Pierwszy głos, to głos samego Coetzzego na temat polityki, uczuć, muzyki czy społeczeństwa. Jego zapiski są szalenie ciekawe i wynikają z lat obserwacji i doświadczenia. W drugiej części poznajemy młodą kobietę imieniem Anya. Zostaje ona zatrudniona jako maszynistka i niewątpliwie wprowadza zamieszanie w życiu dojrzałego pisarza. Jej świat wydaje mi się prosty i naiwny. Kiedy czytałam jej relację, miałam wrażenie, że kobieta nie ma pomysłu na własne życie i nie do końca wie, czego od niego oczekuje. Jest zagubiona, lecz próbuje udowodnić samej sobie, że olbrzymia pewnością siebie pobije świat. Trzeci głos to wspomienia pisarza dotyczące całej sytuacji. Opowiada nam o tworzeniu notatek i współpracy z kusicielką. Z jego perspektywy zdarzenia wyglądają nieco inaczej. Mężczyzna jest świadom uroku kobiety, ale i jej próżności. Mimo to, szanuje ją i w pewnym sensie podziwia. Łatwo porównać można różnice pomiędzy zapiskami pisarza oraz Anyi. Doświadczenie i nieodpowiedzialność, pokora i roztrzepanie, równowaga i całkowita dysharmonia.
Książkę oceniam wysoko. Jedynym minusem było kłopotliwe przerzucanie kartek. Strona bowiem, podzielona jest na 3 części i ciężko nadążać za wszystkimi naraz.
Chętnie sięgnę po tę powieść. Jak dotąd przeczytałam tylko "Hańbę", pod której wrażeniem pozostaję do dzisiaj. Jeśli jej nie czytałaś - polecam. To książka, jaką naprawdę warto przeczytać.
OdpowiedzUsuńOd "Hańby" zaczęłam przygodę z tym pisrazem:). Bardzo mi się podobała , chociaż główny bohater łatwego życia nie miał:(
OdpowiedzUsuńOj widzę, że ambitne masz te ostatnie lektury. Ja zaś utknęłam nad taką szmirą, że aż mnie palce świerzbią do napisania recenzji. Szkoda, że niedokończony Murakami leży gdzieś w kartonie...
OdpowiedzUsuńMagrat, ja po tych ambitnych lekturach, mam ochotę wskoczyć w świat Kalicińskiej albo Picoult. Czytając książki z tzw "wyższej półki" coraz częściej chodzę smętna i zdołowana. Czas na coś relaksującego:)
OdpowiedzUsuńCoetzee zupełnie na mnie nie działa , nie wiem co Was w nim pociąga ,przeczytałam "Hańbę " i " Młodość " druga gorsza od pierwszej , obydwie przygnębiające , ponure i smętne , nie wiem czy jeszcze sięgnę po coś spod jego pióra , pewnie dla mnie za ambitny w końcu Noblista .
OdpowiedzUsuńZycie samo jest takie trudne , wolę przeczytać coś co mnie zrelaksuje ,i nie chodzi tu o popularne kobiece autorki ale to coś musi mieć smugę światła , zalążek nadziei .... coś co ogrzeje moją i tak smętną duszę .