Piszę, żeby się pochwalić prezentem od ukochanej mamy:) Jako, że ma koleżankę, która prowadzi second-hand, poprosiła ją, aby zostawiła dla mnie książki:) Mama przytargała mi do domu masę czytadeł. Oczywiście nie wszystkie mi odpowiadają, ale nie będę wybrzydzać, bo miała bardzo dobre intencje:) Dała mi je i powiedziała z dumą " patrz! po angielsku!":) Czyż ona nie jest kochana?
A tak poza tym, siedzę i piekę czekoladowe ciasto dla narzeczonego:) Mam małe problemy bo strzeliły mi korki i troszkę boję się o przyszłe życie wypieku. Planowałam dziś wybrać się do kina na wspaniały dokument podróżniczy. Niestety przed seansem weszliśmy do naszej ulubionej palarni kawy i film ustąpił miejsca kawusi o smaku mango, wanilii, wisienki , laskom wanilii, cukrowi trzcinowemu i zwykłej czarnej. No cóż, czasem tak bywa:) Może kiedy indziej uda mi się pokonać pokusę:) Pozdrawiam
Dobrze mieć taką mamę :)
OdpowiedzUsuńKobieto, Ty przestań pisać o tych smakołykach (zarówno robionych w domu, jak i spożywanych w lokalach wszelakich), bo ślinka mi cieknie! ;)
Życie wypieku było wyjątkowo smakowite, lecz krótkie;)
OdpowiedzUsuńFajnie, można pozazdrościć :)
OdpowiedzUsuńgratuluję Mamy:D
OdpowiedzUsuńlubisz czytać po angielsku? przychodzi Ci to z łatwością, czy czytasz ze słownikiem, żeby poćwiczyć angielski?
raczej przychodzi mi to łatwo, jednakże czasem sięgam po słownik:)
OdpowiedzUsuń