11.14.2012
"Sztuka wojny" Sun Tzu, Sun Pin
Ta książka zdążyła obrosnąć legendą. Wspominana w setkach artykułów, filmach, serialach, stała się pozycją kultową i jedną z książek, które przeczytać należy. W książce znajdują się przemyślenia, rady, przestrogi chińskich myślicieli, przywódców wojskowych, które o dziwo, znajdują odzwierciedlenie w życiu codziennym. Czym jest nasze życie, jak nie codzienną wojną? Wojną z czasem, wojną z nieżyczliwymi ludźmi, wojną o władzę i majątek, wojną o miłość i szacunek? Niestety czasami bywa tak, że przegrywamy tę walkę lub wymachujemy białą flagą.
Książka jest podzielona na dwie części: Sztuka wojny oraz Strategie wojskowe. Tak naprawdę druga część jest jakby przełożeniem wiedzy z pierwszej na język wojskowy. Czytelnik zaczyna dostrzegać pewne powiązania strategii walk na polu bitwy z codziennymi bataliami i dochodzi do bardzo prostego wniosku. W życiu należy być rozważnym, odważnym lecz także roztropnym strategiem, który swoją postawą zyskuje szacunek całej armii (czyli społeczeństwa).
Prawdy zawarte w książce są na ogół dość dobrze znane. Nie były dla mnie aż tak dużym zaskoczeniem. Niektóre strategie dały mi jednak sporo do myślenia i często wracam do wybranych fragmentów. Autorzy opisują wroga jako łamigłówkę, zagadkę, której rozwiązanie może doprowadzić nas do sukcesu. I tutaj zaczynają się dla mnie schody. A co jeśli są momenty, w których sama dla siebie jestem wrogiem? Jak sama sobie stawiam kłody pod nogi, wymyślam wymówki i zwyczajnie się lenię. Jak w takim razie mam rozwikłać zagadkę, która czai się w moim mózgu? Jak mam pokonać swojego największego wroga, czyli samą siebie? I to bez odczuwania agresji? Nadal nie wiem.
Książkę czyta się dość ciężko. Przepełniona jest bowiem słownictwem typowo militarnym. Nawiązuje do zamierzchłych wojen, sylwetek strategów i filozofii. Jednak po wytrwałej lekturze (która trwała ponad miesiąc) w mojej głowie narodziło się mnóstwo nadal nierozwikłanych pytań, które nie rzadko spędzają mi sen z powiek. Wartościowa i kultowa książka, o której nie da się tak łatwo zapomnieć.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Sensus
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wielokrotnie słyszałam o tej książce i byłam ciekawa jej fenomenu - chociaż nie jestem pewna, czy bym przez nią przebrnęła...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Przyznaje, że trudno przez nią przebrnąć!
UsuńKsiążka, jak już wspomniałaś, trudna w odbiorze, właśnie ze względu na słownictwo militarne, z którym nie każdy jest obeznany. Jednak warto ją przeczytać, z pewnością wnioski wyciągnięte na jej podstawie przydadzą się w rozwiązywaniu problemów.
OdpowiedzUsuńPokonywać siebie nie warto, lepiej pomyśleć o lepszej samodyscyplinie i wdrożenie jej w życie codzienne :) Pozdrawiam!
Cenne spostrzeżenia! :)
UsuńMam "Sztukę wojny dla kobiet", ale nie mogę strawić tej książki, a trawię od klasy maturalnej. Mam wrażenie, że dorobię się niestrawności. Mimo to zachęciła mnie ona, by poznać właśnie oryginał :).
OdpowiedzUsuńBo tamta to... nie warto wspominać ;).
A tych samych autorów czy po prostu bazującą na oryginale?
Usuń