Etykiety

11.19.2012

"Najnowsze przygody Mikołajka" Barbara Grzegorzewska



Mikołajek to mój kolega od dzieciństwa. Będąc jeszcze w podstawówce zaczytywałam się w malutkich, pięknie ilustrowanych tomikach z krótkimi przygodami małego chłopca i jego kolegów. Po wielu latach, kiedy wydawnictwo Znak wydało kolejno 3 tomy opowiadań, zakupiłam je na gwiazdkę i tym samym Święta Bożego Narodzenia nabrały dodatkowej, dziecięcej magii. Dodatkowym atutem cyklu były tradycyjne ilustracje Sempe. Kiedy usłyszałam, że wydawnictwo Znak ponownie wydaje książkę z  historyjkami o Mikołajku, wiedziałam, że muszę się z nią zapoznać.

 Niestety, książka ma chyba więcej wad niż zalet i z ciężkim sercem stwierdzam, że "Najnowsze przygody Mikołajka" nie przypominają już klimatem pierwowzorów. Zacznijmy od największej moim zdaniem wady jaką niewątpliwe jest grafika! Sempe jest nieodzownie związany z Mikołajkiem i nie mogłam wyjść ze zdumienia, kiedy powoli przewracałam kartka po kartce. Później dowiedziałam się, że grafika została zaczerpnięta z serialu o Mikołajku, który był niedawno transmitowany przez jedną ze stacji publicznych. Ja rozumiem, że dążymy do unowocześnienia wszystkiego, co tylko możliwe. Jednak istnieją filmy,obrazy, książki i muzyka, które powinny zostać nietknięte przez ludzi, ogarniętych chęcią postępu. Ilustracje w poprzednich książkach przygód o francuskim chłopcu są jedyne w swoim rodzaju i nie dadzą się zastąpić niczym innym.

Należy też zaznaczyć, że opowiastki nie wyszły spod pióra jego autora. Są one napisane na podstawie poprzednich tomów oraz animowanego serialu.

Nie można jednak ocenić całej książki negatywnie. Przyznam, że nie mogąc patrzeć na okropną grafikę, a tym samym czytać tej książki, musiałam poradzić sobie z jej lekturą zupełnie inaczej. Z pomocą przyszedł oczywiście mąż oraz Jerzy Stuhr, który czytał fragmenty książki na antenie radiowej Trójki. Kiedy zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie Mikołajka, takiego jak poznałam jako mała dziewczynka, opowiastki okazały się całkiem znośne i momentami zabawne. Autorce udało się uchwycić specyficzny humor i wyraźne wykonała kawał dobrej pracy. Poza tą nieszczęsną grafiką, książka nadal bawi, zadziwia i wprawia w pozytywne zaskoczenie.

Zastanawiam się, czy wydawnictwo zamierza wypuścić na rynek audiobooka, czytanego przez tego wspaniałego aktora. Książka w takiej wersji  jak najbardziej stanowi smakowity kąsek. Gdybym miała polecić komukolwiek lekturę tej książki, to z pewnością byłby to osoby, które nie znały oryginalnej wersji Mikołajka lub tym, którzy zamierzają ja czytać swoim pociechom na dobranoc.

Oceńcie sami:




Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Znak Emotikon

2 komentarze:

  1. Mikołajek jedyny i prawdziwy to tylko ten ilustrowany przez Sempego i napisany przez Goscinnego. wszystko inne to podróbki, których nie toleruję- no bo co w końcu kurczę blade!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mag, nawet nie wiesz jak mnie serce boli i krwawi, jak patrzę na tę okładkę. A koledzy z Francji, mieszkający w tym samym akademiku aż złapali się za głowę!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...