Etykiety

7.18.2012

"Prawdziwe morderstwa" Charlaine Harris


Kiedy przeczytałam, że autorka książki stworzyła postać Sookie Stackhouse - bohaterki jednego z moich ulubionych seriali - od razu zapragnęłam poznać Aurorę, której losy odpisane zostały w pierwszym tomie jej przygód "Prawdziwe morderstwa". Jak sam tytuł sugeruje, mamy do czynienia z kryminalną przygodą trzymającą w napięciu do ostatniej strony. Czy podczas lektury czułam dreszcz emocji? Niestety, nie.

Aurora jest 28-letnią bibliotekarką, trochę szarą myszką w okularach, która po godzinach swej pracy działa w klubie Prawdziwe Morderstwa. Klub zrzesza kilku pasjonatów kryminałów i mrożących krew w żyłach historii najbrutalniejszych i najbardziej zagadkowych morderstw. Należy do niej garstka, dobrze znających się ludzi, w różnym przedziale wiekowym. Każdy członek specjalizuje się w innej tematyce i na spotkaniach zawzięcie dyskutują o słynnych zbrodniach. Jednak przed jednym z nich dochodzi do krwawego morderstwa, a jedynymi podejrzanymi są członkowie klubu. Morderstwo przypomina bowiem jedno ze słynnych zabójstw, dobrze znanym ze spotkań Prawdziwych Morderstw. Kolejne dni przynoszą kolejne ofiary, a ich sposób ich śmierci do złudzenia przypominają te słynne. Aurora postanawia dociec prawdy z pomocą przystojnego policjanta. Oczywiście między dwojgiem rodzi się uczucie, co chyba nie stanowi dla nikogo zaskoczenia.

Głównej bohaterki nie sposób nie lubić. Zdecydowanie wzbudza sympatię czytelnika. Poza tropieniem mordercy, jej życie wypełnia dylemat wyboru pomiędzy dwoma szarmanckimi mężczyznami.  Stanowi to wątek poboczny książki.  Przyznam jednak, że mniej ciekawy niż samo śledztwo.

Książka napisana jest składnym językiem i lekkim piórem. Należy do tego typu literatury, które czyta się w 2-3 godzinki i nie pozostawia śladu w naszej pamięci. Cała zagadka owszem jest tajemnicza, a zakończenie mocno dziwi, jednakże nie bardziej jak współczesne, sztampowe kryminały. Książka będzie idealna na wakacyjne wieczory, w ramach relaksu i odstresowania się. Jednak nie podbiła mojego serca, na tyle, na ile myślałam. Po tylu zachwytach na portalach internetowych i blogach, wyrobiłam sobie o niej zbyt pochlebne zdanie. Niepotrzebnie. Ot, przeciętna intryga, którą można przeczytać. Na plus zasługuje ciekawa okładka. Właśnie tak wyobrażałam sobie główną bohaterkę i miasteczko, w którym rozgrywał się dramat.



Za możliwość przeczytania tej książki bardzo serdecznie dziękuję wortalowi webook.pl, na którym również ukazała się moja recenzja.

6 komentarzy:

  1. Mam ją w planach, ciekawa recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czaję się na książki tej autorki od dawna, mniej więcej wiem czego się mogę spodziewać, więc nie powinnam się rozczarować brakiem napięcia. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dosiak jakieś tam napięcie to jest, ale nie porywające:)

      Usuń
  3. Kończę czytać i napiszę tylko tyle, iż podzielam twoje zdanie co do tej książki w zupełności. Ciekawy kryminał, lecz szału nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  4. Daj spokój, od dawna wiadomo, że te kryminały Harris to jakaś porażka. Seria o Lily Bard jest fatalna, ta o Sookie jeszcze jakoś "ujdzie", choć tylko wtedy, gdy przymknie się oko na niedociągnięcia. Lepiej chyba zostać przy serialu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam książek tej autorki, a wiem ze cykl o Sookie zbiera dużo niepochlebnych opinii, ta pozycja mnie jednak zainteresowała i możliwe, że przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...