7.18.2012
Fistaszki zebrane 1961-1962
Komiks "Fistaszki zebrane" podbija serca czytelników na całym świecie od lat 50-tych. Były one publikowane w gazetach codziennych w Stanach Zjednoczonych. W Polsce kolekcja tych komiksów dopiero się rozszerza i rokrocznie wydawane są 2-3 tomy. Obecnie na naszym rynku jest ich 6, podczas gdy w oryginale skompletowano je w 25 tomach. Miną zatem długie lata, zanim uzbieram swoją kolekcję.
W komiksie obserwujemy kolejny rok życia naszych bohaterów. Podpatrujemy ich w lecie, podczas jesiennych zmagań z wiatrem i opadającymi liśćmi, podczas świąt Bożego Narodzenia i wiosennych zauroczeń. Mimo, że są przecież małymi dziećmi, już miewają chwile kryzysu nastroju, momenty niepewności istnienia oraz wielkich życiowych przemyśleń. Ta "mała dorosłość" sprawia, że komiks stał się klasykiem i zarazem obrazem psychologicznym społeczeństwa lat 60-tych ubiegłego stulecia. Lekturę "Fistaszków" inaczej odbiorą młodzi czytelnicy, a zupełnie inny wydźwięk będzie ona miała dla tych starszych "smakoszy gatunku".
To co bardzo urzeka mnie i wzrusza w tym komiksie to połączenie dziecięcej naiwności z chęcią bycia dorosłym i stawiania czoła pierwszym, zupełnie niewinnym problemom ludzkiej egzystencji. Dzieci - bohaterowie komiksu - mają w sobie ten rodzaj wrażliwości, który jest na ogól niedostępny dla dorosłego człowieka. Potrafią nadal dziwić się spadającym z drzew liściom, wierzyć w magiczne dynie i beztrosko deliberować patrząc w rozgwieżdżone niebo. W komiksie pojawiają się również bohaterowie odtrąceni przez równolatków. Mowa tu oczywiście o Charliem Brownie. Mały chłopiec mimo radosnego usposobienia i przyjaznego nastawienia do innych dzieci, traktowany jest jako ten, z którym nikt nie chce się zadawać. Cierpienie i pech, jaki spotyka chłopca rozczula i sprawia, że jest to jedna z moich ulubionych postaci.
No i sama postać Snoopiego. Psa o niespotykanym charakterze. Oddanego tylko i wyłącznie sobie. Myślącego wyłącznie o własnych wygodach i żyjącego w świecie wyobraźni, w której jest nieomal narodowym bohaterem. To idealny przykład psa, który jest najlepszym przyjacielem jedzenia i pewnego zimowego bałwanka.
Lektura "Fistaszków" za każdym razem jest dla mnie odskocznią od codzienności. Chyba mogę zaryzykować stwierdzenie, że przypomina mi czas dzieciństwa i wtedy wszystko nabiera innego znaczenia. Książka wydana jest w twardej oprawie i liczy ponad 300 stron. Jest to 300 stron znakomitej zabawy, przyprawiającej o wzruszenie i ataki śmiechu. Nie mogę doczekać się kolejnego tomu przygód Snoopiego i "jego" dzieciaków.
Za lekturę dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Uwielbiam Fistaszki! Jestem szczęśliwą właścicielką czterech pierwszych tomów, które obejmują lata 1950-1958 i każdy z nich jest dla mnie mistrzowski :)
OdpowiedzUsuńPrawda, że uzależniają? :)
OdpowiedzUsuńUzależniają na tyle, że muszę je sobie dawkować, żeby jednego tomu nie połknąć w jeden dzień :)
UsuńMam swoją małą kolekcję Fistaszków :)
OdpowiedzUsuńlubię fistaszki, ale czy tego typu orzeszek będzie na moje zęby...?
OdpowiedzUsuń