Podejrzewam, że
dla wielu osób, szczególnie młodych i nieinteresujących się
piłką nożną, tytuł może być enigmatyczny. Chodzi w nim
oczywiście o Kazimierza Deynę, polskiego piłkarza, jednego z
najlepszych futbolistów tamtych czasów nie tylko w Europie, ale i
na świecie. Był to człowiek wyjątkowy, dlatego jego legenda jest
wciąż żywa i może warto teraz, „na otarcie łez” po
odpadnięciu polskiej reprezentacji z EURO 2012, przypomnieć sobie
lub dowiedzieć się, że były lata kiedy Polska grała o najwyższe
laury, zapewniając kibicom emocje na światowym poziomie.
Biografia Kazia,
jak pisze o nim autor, jest niesamowicie wciągająca, barwna i
ciepła (choć nie bezkrytyczna), a wszystko dzięki temu, że Stefan
Szczepłek, dziennikarz sportowy i znawca futbolu, był przyjacielem
Deyny i pisze o piłkarzu właśnie jak o kimś bliskim.
Oprócz faktów,
domysłów i anegdot z życia Kaki (nie mylić z Brazylijczykiem
Kaką, który w chwili śmierci Deyny miał 7 lat), książka ma
drugiego bohatera – Legię Warszawę. Tę z czasów, kiedy grali w
niej Lucjan Brychczy, Jacek Gmoch, Robert Gadocha i sam Kazmierz
Deyna i kiedy sięgali oni po tytuły Mistrzów Polski, Puchary
Polski i dochodzili do półfinału i ćwierćfinału Pucharu Europy
(odpowiednio w 1970 i 1971). Czy warto przypominać, że od tamtej
pory żaden polski klub nie zaszedł już tak wysoko w europejskich
rozgrywkach?

A prywatnie?
Kazimierz Deyna był ponoć indywidualistą, typem samotnika, nie
szukał rozgłosu i sławy, nie cierpiał udzielać wywiadów, ale
miał też słabość do kobiet (odwzajemnioną), przez co zdarzało
się, że przepadał na kilka dni. Jednak wszyscy, którzy znali go
osobiście zgodnie twierdzą, że choć był zamknięty to był
również sympatyczny i uczynny. W całości oddany futbolowi.
Ze smutkiem czyta
się o końcu jego kariery i końcu życia zarazem. Pochodząc z
kraju komunistycznego miał niemal uniemożliwiony wyjazd do klubu
zachodniego, choć w swoim czasie bili się o niego najlepsi. Kiedy w
końcu udało mu się wyjechać do Anglii był już u schyłku
kariery, nie odnajdował się w angielskim stylu gry i koledzy z
Manchesteru City również nie rozumieli jego taktyki. Po wyjeździe
do USA (na piłkarską emeryturę, jak się to często określa),
choć przez jakiś jeszcze czas odnosił sukcesy, to jednak problemy
osobiste zaczęły przeważać (kryzys małżeństwa, alkohol,
hazard...), co znalazło swój tragiczny finał 01.09.1989 r.
Piłkarz o
wspaniałym talencie, kapitan reprezentacji, który dyrygował grą
całego zespołu, na boisku opanowany (1 czerwona kartka w całej
karierze) przegrał jednak w życiu prywatnym.
Wracając do samej
książki, warto odnotować, że jest bardzo ładnie i ciekawie
wydana. Tekst wzbogacają fotografie z epoki, o której jest mowa,
reprinty biletów, wycinków z gazet, koszulek i wielu innych
piłkarskich gadżetów.
W stylu Stefana
Szczepłeka czuje się lekkość i fachowość, od razu można
poznać, że czytamy relację naocznego świadka opisywanych
wydarzeń. Nie sądziłam, że książka o piłkarzu, klubach,
meczach itd. może być taka wciągająca. Co więcej, po
przeczytaniu jej przez męża, powędruje do taty, a dalej pewnie
trafi do kilku innych kibiców w różnym wieku z mojej rodziny.
Za możliwość recenzji dziękuję Wydawnictwu Marginesy.
Polecali tę książkę w Trójce,ale ja jakoś nieszczególnie się do niej palę. Choć lubię biografie
OdpowiedzUsuńja już nie mogę się doczekać momentu, kiedy będę miała tę książkę w rękach :D
OdpowiedzUsuńZ wielką chęcią przeczytałabym tą pozycję, ponieważ piłka nożna jest moją wielką pasją, zaraz za (oczywiście) czytaniem i sztuką ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się twój blog. Masz szeroki wachlarz zainteresowań. przed chwilą wpadłem na Twoją recenzję książki o św. Hildegardzie z Bingen (widać, ze jesteś racjonalistką i każdy przejaw mistycyzmu traktujesz jak magię - to tylko takie spostrzeżenie, a nie zarzut ;), a teraz widzę tekst o naszym wielkim piłkarzu, który zginął tragicznie w wypadku samochodowym. Szkoda. Deyna podobno chciał założyć w Polsce szkółkę piłkarską.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Cieszę się, że blog przypadł do gustu. Zapraszam zatem częściej :)
Usuń