Połowa dnia za mną. Zrealizowaliśmy już muzeum kinematografii, a nawet znaleźliśmy tam kota i trochę z nim pobawiliśmy. Muszę przyznać, że mamy do nich szczęście. Gdzie nie idziemy tam się jakiś przypałęta (poniżej fotka, przepraszam za jakość, zdjęcie robione było aparatem). Czas zabrać się za realizację planu na drugą część dnia. A jak Wam mija dzień?
o ja cieeee Gilmore Girls!!! :))
OdpowiedzUsuńbluedress oglądam wszystkie sezony po kolei już po raz 3. Kocham ten serial i towarzyszy mi chyba codziennie:)
OdpowiedzUsuńGilmore Girls też bardzo lubię i też często do niego wracam. A kot słodki. Z łódzkich muzealnych kotów kojarzę tylko dwa: jeden wygrzewał się w oranżerii w Pałacu Herbsta, a drugi (druga) mieszka w dyżurce w Muzeum Włókiennictwa. Uwielbiam koty...
OdpowiedzUsuńMój plan to (niestety) nauka do egzaminu i (stety) spotkanie ze znajomymi z okazji urodzin.
Ja też kocham "Kochane kłopoty". Jakieś 3 lata temu spędziłam urlop na oglądaniu wszystkich odcinków dzień w dzień :P.
OdpowiedzUsuńja ostatnio oglądałam po włosku i Lorelai powiedziała do Luka 'Sposami Luk' czyli 'ożeń się ze mną' i niestety nie wiem co było dalej, bo cholera nie ma mi kto cyfry podłączyć...://///
OdpowiedzUsuńteż jestem na 4 sezonie Kochanych Kłopotów:)
OdpowiedzUsuńYsabell, byłam już w muzeum włókiennictwa, ale kota nie dane mi było widzieć:) Trzymam mocno kciuki za egzamin!
OdpowiedzUsuńMaya, begrgamasco - nie ma nic lepszego od Lorelai i Rory:)
bluedress, po włosku? Ja mam nakupowane podręczniki i tam sobie leżą i czekają na lepsze czasy:P
taaa bo ja mieszkałam w Italii jakis czas i czasem z sentymentu oglądam włoską tv :)
OdpowiedzUsuńoj zazdroszczę:)
OdpowiedzUsuń