Etykiety

9.17.2011

"Kalkwerk" Thomas Bernhard

To zdecydowanie jedna z trudniejszych książek z jakimi przyszło mi się ostatnio zmierzyć. Odbiega ona od powieściowych schematów tak dalece, że jej czytanie było prawdziwym wysiłkiem psychicznym i fizycznym.

Pierwszą rzeczą, zwracającą uwagę czytelnika, jest forma powieści. Narracja przekazana jest w trzeciej osobie, a właściwie, w wielu trzecich osobach. Nie ma tu żadnych dialogów, ani opisów bezosobowego obserwatora, jest w zasadzie tylko monolog głównego bohatera, relacjonowany z perspektywy wielu osób, które miały te wypowiedzi słyszeć. Jest to bardzo ciekawy chwyt literacki, mający na celu nie tyle udziwacznienie tekstu, co absolutne skupienie uwagi czytelnika na punkcie widzenia głównego bohatera. Można wręcz powiedzieć, że czytelnika wtłacza się w wąską perspektywę głównej postaci - Konrada.

Kim on jest i co spowodowało, że tak wiele osób się nim interesuje? Mogę zdradzić Wam od razu, że zabił swoją żonę, zresztą autor również nie robi z tego tajemnicy i informuje o tym czytelnika zaraz na początku książki. Zabójstwo Konradowej nie jest bowiem sprawą dla detektywa, a raczej dla psychiatry.

Konrad jest bowiem maniakiem. Opanowany od lat jedną jedyną ideą - napisać monumentalny traktat filozoficzno-fizjologiczny "O słuchu" - całe życie swoje i żony podporządkowuje tylko temu celowi. Dlatego przeprowadzają się do odludnej posiadłości Kalkwerk, gdzie żona stanowi dla niego obiekt eksperymentów na słuchu, rujnujących jej i tak wątłe siły.

Mamy więc zbrodnię i sprawcę, a znalezienie motywu nie nastręcza trudności. Czy jednak sprawa jest aż tak prosta? Poznając świat z perspektywy zwichniętego umysłu Konrada, dowiadujemy się więcej o dziwnych relacjach w jakich tkwił z żoną, o jego stosunku do otaczającego świata, o wytężonej pracy, jaką prowadził nad swoim studium. Patrzenie na to wszystko z perspektywy zbliżającego się do obłędu sprawcy jest na prawdę ciekawym doświadczeniem.

Jest to znakomita psychologiczna książka, którą czyta się jednak niezwykle topornie. Dlatego jednocześnie polecam ją i ostrzegam przed nią.


Za lekturę dziękuję Wydawnictwu Officyna.

7 komentarzy:

  1. Ja sam nie wiem. Ostatnio wolę czytać lekkie pozycje :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze żebym nie zapomniała to genialne miejsce wybraliście na podróż poślubną. Praga piękna, uwielbiam te miasto więc życzę świetnej wycieczki :)
    Teraz co do "Kalkwerka" na tą książkę ostrzę pazury już długi czas. Jednak cenowo mnie nie zachęca ponad 3 dychy za ok. 250 stron.. , a jak piszesz książka dość trudna.

    Pozdrawiam, ale recenzją mnie zachęciłaś ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojojoj. :) Wydaje się być wartościową książką. Myślę że sięgnę po nią za jakiś czas ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. Interesująca recenzja ciekawej książki. Jak będzie okazja przeczytam ją

    OdpowiedzUsuń
  5. Twórczość Bernharda znam tylko z dramatów, ale zgodzę się, że nie należy do lekkich i przyjemnych.

    Z tego co pamiętam to jesteś z Łodzi, więc polecam spektakl Bernharda "Przed odejściem w stan spoczynku" wystawiany przez teatr Jaracza. Wstrząsający, ale świetny i genialni aktorzy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dosiak tak wiem! Już od kilku miesięcy mam ochotę na ten spektakl. Uwielbiam teatr Jaracza!

    OdpowiedzUsuń
  7. W takim razie koniecznie podziel się wrażeniami, jak uda Ci się go zobaczyć :) Po kilki miesiącach ciągle mam go żywo w pamięci :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...