Etykiety

8.25.2011

Tytułem wstępu i o "Buszującym w zbożu" J.Salingera


Raz danego słowa powinno się dotrzymać;) Zapowiedziany mój udział w tym blogu należałoby wreszcie wcielić w życie. Chociaż, nie jest tak do końca, że nigdy tu nie pisałem. Owszem, pisałem - ale trochę w ukryciu. Poprawiałem też spacje i przecinki, powstawiane - rzecz jasna - nie tam, gdzie trzeba.

Jak wspomniała moja szanowna małżonka, będę pisał o książkach, gotowaniu i domowej produkcji alkoholu, chyba, że jeszcze coś innego przyjdzie mi do głowy.

Dziś będzie krótko, bo wiadomo - nieśmiałe początki.

Czytałem niedawno doskonałą książkę: "Buszujący w zbożu" J. Salingera. Czytałem o dobre 5 lat za późno. 5 lat temu nie byłem jeszcze pełnoletni, tak jak główny bohater - Holden Caulfield i można było jeszcze uratować we mnie coś z dzieciaka. To ostatnie to oczywiście żart, bo jak potwierdzi Kolmanka, dalej zdarza mi się być dziecinnym...
Wracając jednak do Holdena, to ciekawe co się z nim dalej stało, czy wreszcie dorósł (musieliby go chyba zmusić), czy może pozostał taki, jaki był (bardziej prawdopodobne). A był on typem wiecznego dziecka, ale nie takiego jak Piotruś Pan, co to lata po pokoju w rajtuzach, tylko dzieciaka odważnie sprzeciwiającego się światu.
Holden szydził z różnych ludzkich przywar i robił to świetnie! Od pierwszych linijek książki zapałałem wielką sympatią do tego koleżki i chyba to właśnie stanowi o sukcesie i popularności tej powieści - wyrazista i dająca się lubić główna postać.
Jakiś czas temu w wyborczych "Książkach" był tekst o lekturach w polskiej szkole, bodajże gimnazjum. Autor proponował "Buszującego w zbożu", a ja głosuję za. Zagłosuję nawet za kilka osób, jak to robili niegdyś niektórzy nasi posłowie. Czy doczekam się takiej zmiany i gimnazjaliści przeczytają kilka bluzgów i w wyobraźni zobaczą kilka obscenicznych obrazków (jakby nie mieli tego na co dzień poza szkołą), co i tak nie zmieni pozytywnego wpływu całej książki, czy dalej będą karmieni mickiewiczowskimi józiami i róziami, to nie zmieni to mojego postanowienia, że będę wciskał tę powieść każdemu nastolatkowi, jaki się napatoczy.
Niech gówniarz przeczyta wreszcie coś zabawnego i na swój sposób mądrego;)

A Ty, drogi czytający, również sięgnij po "Buszującego w zbożu" nawet jeżeli masz ze sto lat, na dobrą książkę nigdy za późno.

Howk!

9 komentarzy:

  1. slyszałam wiele dobrego o tej książce, a co do kanonu lektur w Polsce, to moim zdaniem dramat...

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja pierwszy raz słyszę o ,,Buszującym zbożu'', jednak sądząc po twej reakcji warto poznać tę książkę, więc chętnie przeczytam i podam dalej, niech młodzież coś ma mądrego od życia.
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książkę czytałam jakiś czas temu, ale na pewno to powtórzę za jakiś czas. Mnie ta książka oczarowała:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Są książki których się nie zapomina mimo upływu czasu. Ja o "Buszującym w zbożu" tylko słyszałem, niestety książki nie czytałem. A to poważne zaniedbanie. Wierzę, że ta lektura pozostawi w mojej głowie niezatarty ślad.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem gimnazjalistką wiec - przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam i w sumie byłam zadowolona, no ale tak samo jak wspomniałeś byłam młodsza. Chociaż, ta książka jest chyba uniwersalna a Holden naprawdę w zabawny sposób potrafił przedstawić beznadziejność swojego życia. Jeszcze do tej książki wrócę i też wepchnęłabym ją w kanon lektur, ale żeby za Mickiewicza? :P

    OdpowiedzUsuń
  7. ooo, witam Pana :) A ja książkę czytałam. Pierwszy raz, jak przeżywałam okres buntu. Wpadłam w klimaty hipisowskie, a tam ta pozycja należała do lektur obowiązkowych.Niedawno zrobiłam sobie powtórkę z rozrywki i chyba jakoś już mnie tak nie zachwyciła, choć nadal uważam,że to literatura wysokich lotów. Też czytałam ten artykuł. Też uważam,że książka powinna być w kanonie lektur, ale do józiów i róziów też nic nie mam, ale niech to w liceum czytają, nie w gimnazjum

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam wszystkich i dzięki za zainteresowanie.

    @Meg: Mam nadzieję, że zwracasz się do mnie per panie tylko z powodu zdziwienia faktem, że mężczyzna też czyta i pisze;) Co do Mickiewicza to faktycznie, Dziady cz.1 przerabia się w liceum, nie gimnazjum, ale wiecie, o co mi chodziło.

    A jeśli chodzi o książki z dzieciństwa, to wiadomo, że Chatka Puchatka czytana -naście lat później "już nie wzrusza jak kiedyś" ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Drogi mężu, szkoda, że nie wspomniałeś kto Ci tą książkę sprezentował w pewien letni, sobotni poranek?:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...