Rzadko sięgam po literaturę skandynawską. Jednak po zapoznaniu się z twórczością Hanne Ørstavik, jestem pewna, że sięgnę po jej kolejne dzieła. Co pierwsze rzuca się w oczy, to dziwna okładka. Narzeczony przypatrując się jej powiedział, że rzadko spotyka się z taką przebrzydłą. Tak na prawdę, każdy z jej elementów jest bardzo istotny w całej powieści i oddaje jej klimat.
O czym jest książka? Według mnie o samotności. Poznajemy w niej ośmioletniego Jona i jego matkę. Oboje żyją w zupełnie innych światach, innych rzeczywistościach. Dziecko zdaje się błądzić w swoich myślach, jest zagubione, brakuje mu bliskości matki i jej zainteresowania. Pewnego zimowego dnia, w przeddzień swoich urodzin, wychodzi z domu w zimną, ciemną noc.
A matka? Miałam wrażenie, że ona w ogóle nie pamięta o tym, że ma syna i jest za niego odpowiedzialna. Także udaje się w wędrówkę, lecz nie w poszukiwaniu syna. Zapoznaje mężczyznę i razem spędzają wieczór i noc w pobliskich barach. Relacje między nimi także wydają się być chłodne i zdystansowane.
Książka ma niesamowita. Jej klimat ( w końcu rodem ze Skandynawii) mrozi krew w żyłach. Czytać ją musicie uważnie, bo nie ma widocznego podziału pomiędzy opisem przeżyć Jona a matki. Zdecydowanie wstrząsająca pozycja i nie na każde nerwy.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Smak Słowa.
Zdecydowanie coś dla mnie:). Uwielbiam skandynawskie klimaty a dodatkowo fabuła mnie zaintrygowała. Dopisuję do listy:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Koniecznie przeczytaj;) Przy Twoim oszałamiającym tempie czytania, zajmie Ci to z 30 minut:) A warto.
OdpowiedzUsuńSkandynawia jest piękna i fascynująca, więc lektury z tego kraju mnie kuszą. Sama okładka może nie jest zła, ale to połączenie śnieżnego ujęcia z tortem na pierwszym planie jest takie niepasujące, ale piszesz, że adekwatne do treści, więc trudno mi oceniać.
OdpowiedzUsuńAneto, jak lubisz literaturę z tych rejonów świata to koniecznie przeczytaj;)
OdpowiedzUsuń