Etykiety

10.24.2010

"Życie owadów" Wiktor Pielewin



"Pomysłowa, pełna alegorii, fantastyki i filozoficznych dociekań historia, rozgrywająca się w świecie, w którym wszystko jest ze sobą powiązane.
Samuel Sacker, amerykański biznesmen, przyjeżdża do nadmorskiego hotelu na spotkanie ze swymi dwoma rosyjskimi partnerami. Po chwili wszyscy trzej, już jako komary, wyruszają na poszukiwanie hemoglobiny i glukozy. Widzimy dwa żuki gnojaki, ojca i syna, które dyskutują o zagadkach wszechświata, kobietę imieniem Marina, a zarazem muchę, która haruje w spółdzielni przypominającej ul, inżyniera Sieriożę - jednocześnie cykadę, z racji długich wąsów często mylonego z karaluchem, i wiele innych postaci, których losy krzyżują się w najbardziej zdumiewający sposób. Ten niesamowity świat i zaludniający go bohaterowie są znakomitą, niepokojącą metaforą ekonomicznego upadku i społecznego chaosu w dzisiejszej Rosji."

Znowu będzie mi ciężko jednoznacznie ocenić książkę. Tematyka - owadzia. Zbiór opowiadań częściowo zazębiających się, ułożonych w logicznej kolejności. Bohaterzy reprezentują różne rodzaje owadów, (żuki, muchy, mrówki, komary) a co za tym idzie osobowości i charaktery. Pielewin personifikuje je i nadaje ludzkie cechy. Poznajemy buntujące się młode mrówki, mądre żuki, podstępne komary. Mamy do czynienia z ludzką tragedią, śmiercią bliskiej osoby, drobnymi oszustwami, porywami sercowymi czy też rozmyśleniami nad sensem ziemskiej egzystencji. Z każdym problemem boryka się inny owad. Czym ich świat różni się od naszego? Niczym. Pielewin trafnie podkreśla niedociągnięcia społeczeństwa, ukazuje nam absurdy codzienności, z ironią rozprawia nad ludzkimi zachowaniami, żałuje głupoty i wyśmiewa rzeczywistość.
Jedyne co czasami mi przeszkadzało to poplątane zdarzenia i fakty. Momentami nie nadążałam za autorem i gubiłam się w fabule. Po części to pewnie moja wina. "Życie owadów" powinno się czytać w podobny sposób jak dzieła Virginii Woolf - dokładnie, bez pośpiechu, z uwagą. Z pewnością jeszcze do niej wrócę, ponieważ niewątpliwie daje do myślenia i zmusza do głębszej refleksji. Jestem pewna, że książka ta należy do kategorii tych, do których się wraca.

7 komentarzy:

  1. Brzmi interesująco i... inaczej. Patrzę z ukosa, nie chcąc się z miejsca na nią napalić, ale...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, no patrzę na mój stosik i mi słabo, a tu jeszcze taki zachęcający opis..ech, a o molach książkowych coś w tej książce jest? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podpisuję się pod wypowiedzią Mag... Ach ten mój ogromny stosik .... ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Alino, Mag, Meme zachęcam. Książki może nie oceniam 10/10, ale myślę, że warto się z nią zapoznać:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale, że owady? Brzmi naprawdę fascynująco, ale te owady jednak mnie trochę rozbrajają ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Podobało mi się moje własne pomieszanie podczas lektury, gdy nie mogłam się zorientować czy bohater to jeszcze owad czy już człowiek np. gdy komary zaczynały ssać ludzką krew, a później okazywało się, że to człowiek przyssał się do drugiego człowieka:)
    Pielewin stawia wiele egzystencjalnych pytań ukrytych pod maską fantastyki, ale mimo wszystko wolę chyba mniej paraboliczne utwory...

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Futbolowa mnie owady rozbroiły:)
    Inez masz rację, pomieszanie czasem sprawiało, że cofałam się w tekście, nie mogąc zrozumieć jak szybko przebiegła metamorfoza:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...