Etykiety

10.19.2010

"Mistrz i Małgorzata" M. Bułhakow



"Pierwotna publikacja "Mistrza i Małgorzaty" ("Moskwa" nr 11/1966 i 1/1967) miała charakter skrócony. Procedura skróconej publikacji czasopiśmienniczej utworu przeznaczonego do późniejszego wydania książkowego jest w ZSRR stosowana powszechnie. Publikacje takie opatrywane są często przypisem "żurnalnyj wariant". W przypadku powieści Bułhakowa adnotacji takiej nie było. Skróty objęły łącznie kilkadziesiąt stron. W całości wypadł z tekstu rozdział 15: "Sen Nikanora Iwanowicza" oraz pierwsza część rozdziału 28: "Ostatnie przygody Korowiowa i Behemota", czyli tzw. scena w Torgsinie. Ponadto usunięto szereg pojedynczych akapitów, zdań i wyrazów. W większości wypadków można się w tych cięciach dopatrzeć kryteriów cenzury politycznej bądź obyczajowej; czasami usunięcia sprawiają wrażenie mechanicznych. Podobno w grę wchodziło także zwykłe zmniejszenie objętości utworu. Co prawda dwie części, w których został ogłoszony, są i tak nierówne: pierwsza obejmuje 120 stron miesięcznika, druga zaledwie 88.
Pierwsze rosyjskie wydanie książkowe ukazało się w roku 1967 w Paryżu (YMCA Press). Jednocześnie w Bernie pojawiło się oddzielne wydanie usuniętych fragmentów tekstu (Schez Verlag). W roku 1968 wydawnictwo "Posiew" we Frankfurcie nad Menem wydało tekst pełny, w którym fragmenty usunięte zostały oznaczone kursywą.
Trzy pierwsze wydania polskie (I: 1969; II: 1970, "Czytelnik", seria Nike; III: 1973, Biblioteka Klasyki Polskiej i Obcej) były z konieczności oparte na wersji skróconej. Tłumacze polscy, Irena Lewandowska i Witold Dąbrowski, przygotowali jednak wersję pełną. Kiedy w roku 1973 pełny tekst "Mistrza i Małgorzaty" ukazał się wraz z "Białą Gwardią" i "Powieścią teatralną" w moskiewskim wydawnictwie "Chudożestwiennaja litieratura" ("Romany") - droga do polskiego pełnego wydania stanęła otworem. Ukazało się ono, jako czwarte z kolei, w roku 1981, w nowej szacie graficznej, z kolorową obwolutą i zostało powtórzone w roku 1983. Tłumacze starali się, w drodze konfrontacji tekstów wydania frankfurckiego i moskiewskiego (występują między nimi nieznaczne różnice), ustalić możliwie najpełniejszy kanon tekstowy. W przyszłości może on zapewne podlegać drobnym korektom i uściśleniom, ponieważ kolejne wydania radzieckie wprowadziły nieznaczne zmiany, m.in. interpunkcyjne - będące efektem dokładnych studiów nad rękopiśmiennym tekstem autorskim oraz poprawek wniesionych pod dyktando pisarza przez Helenę Bułhakową. Nie należy jednak raczej oczekiwać zmian zasadniczych i z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć kanon tekstowy za w zasadzie ustalony.
Tekst niniejszy opiera się na piątym polskim, a drugim pełnym wydaniu "Mistrza i Małgorzaty" ("Czytelnik", 1983) z poprawkami i uzupełnieniami wniesionymi przez tłumaczkę, Irenę Lewandowską.
W tomiku zamieszczono dziesięć rysunków Nadii Ruszewej. Nadia Ruszewa urodziła się w Moskwie w r. 1952 i przeżyła lat siedemnaście. Miała w sobie krew tuwińską i rosyjską, pochodziła z rodziny o wielopokoleniowych i różnorodnych zainteresowaniach artystycznych. Zaczęła rysować, gdy miała lat pięć; rychło stwierdzono jej ogromne zdolności. Doświadczenia życiowego na miarę wyobraźni jeszcze nie posiadała, weszła więc w świat lektur i fantazji. Rysowała dzieła Puszkina, Twaina, Szekspira, Tołstoja, Dostojewskiego, Saint-Exupéry'ego, wizje kosmonautyczne, balety dziecięce, karnawałowe pochody uczłowieczonych zwierząt - z niezwykłym wyczuciem formy, stylu, klimatu. Spieszyła się bardzo jakby wiedząc, że ma niewiele czasu. Zmarła w r. 1969 na wylew krwi do mózgu. Zostawiła po sobie około 10 tysięcy rysunków, z których część eksponowano przy różnych okazjach. "Mistrza i Małgorzatę" rysowała wielokrotnie już pod koniec życia."


Kocham tę książkę!!! Mogłabym ją czytać raz po raz i nigdy by mi się nie znudziła. Fabuły chyba nie muszę nikomu przedstawiać, ponieważ każdy z nas ją czytał, a jeśli nie, to słyszał o niej. Tajemniczy i diabelsko inteligentny Woland drwiący z ludzkich słabości. Przebiegły i cwany Korowiow... no i oczywiście mój ulubiony - czarny kocur Behemot(mój Behemocik, równie diabelny i przerażający na załączonym zdjęciu). Tak na prawdę ciężko powiedzieć jaki Bułhakow stworzył gatunek literacki. Komedia, dramat, romans, fantastyka... chyba każdego po trochu. Mamy tu bowiem do czynienia z kpiną, błędnym kołem ludzkich losów oraz ludzką głupotą. W powieści nie brakuje rozlewu krwi, brutalności i niespodziewanej śmierci. Napotkamy tu także historię związku tytułowych bohaterów,którzy dla swej miłości ubili targu z diabłem. Latające na miotle (i na wieprzach) kobiety, czary, ludzie bez cienia, chłepczący wódkę kot i umiejętności teleportacji stanowią zwariowany świat, doprowadzający do obłędu bohaterów "Mistrza i Małgorzaty". Szczerze polecam, taka lektura nie zdarza się codziennie. Oglądam również (każdego dnia po 1 odcinku)serialu o takim samym tytule. Produkcja Rosja, rok 2005. Również zachęcam.

14 komentarzy:

  1. Och tak, książka cudowna. Spojrzenie kota - szatańskie. Czasem nawet ciężko cokolwiek powiedzieć. Po prostu. To książka, która może zachwycać albo nudzić. Mnie zachwyciła. Jak i większość osób, które znam, a czytały ^^.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też uwielbiam tą książkę :) aż się dziwie że są jeszcze osoby, które jej nie znają ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja ukochana, uwielbiana i znajdująca się zawsze na pierwszym miejscu wśród ulubionych książek!!! "Mistrz i Małgorzta"- niezastąpiona:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też miałam kiedyś czarnego kota i chciałam go nazwać Behemot (na cześć niezrównanego Behemota z "Mistrza i Małgorzaty"), ale spotkało się to z burzliwym sprzeciwem mojego brata, więc ostatecznie kot został Gałcynem-Miałcynem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Alino, mój Behemot zawsze tak wygląda:)
    Edith, Paula (moja imienniczko) wszyscy powinni kochać MiM!
    Namiocie, super imię dla kota:D śmiałam się z 10 minut hihih

    OdpowiedzUsuń
  6. Serial jest rewelacyjny:) Jeśli ktoś będzie miał okazję zobaczyć też spektakl, w teatrze w Olsztynie, również polecam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest książka-arcydzieło! Też uwielbiam do niej wracać. To zadziwiające, że niektóre książki czytasz setki razy, a za każdym razem Cię wciągają i odkrywasz w nich zupełnie nowe sensy :)
    mag

    OdpowiedzUsuń
  8. Trochę mi wstyd, że jeszcze nie czytałam, a na świadectwie zawsze widniała szóstka z polskiego. Że nie wspomnę o filologicznym licencjacie ;) No ale nic, obiecałam, że nadrobię, to nadrobię!

    OdpowiedzUsuń
  9. Przyłączam się do peanów pochwalnych. Kiedyś (to musiało być z 10 lat temu) Polityka zrobiła plebiscyt na najlepszą książkę XX wieku. Arcydzieło Bułhakowa zajęło pierwsze miejsce. Chyba nikogo to tutaj nie zdziwi ;)
    pozdrawiam wszystkie miłośniczki pierwszorzędnej literatury!

    OdpowiedzUsuń
  10. Prowincjonalna nauczycielko ja teraz wybieram się na muscial "Mistrz i Małgorzata" w Łodzi.
    Mag, red_noir macie racje. Takiej literatury nigdy dość
    Futbolowa biegiem do księgarni!:)

    OdpowiedzUsuń
  11. o tak, ja też kocham tę książkę, czytałam już wielokrotnie i na pewno wrócę jeszcze nie jeden raz.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dominiko, ja pierwszy raz czytałam ją w liceum i nawet byłam na sztuce w teatrze. Potem jakiś czas o niej zapomniałam. Do momentu narodzenia się nam czarnego kocurka ze zdjęć. On od razu przypomniał mi książkowego Behemota i postanowiłam wrócić do lektury "Mistrza i Małgorzaty":)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie będę oryginalna - moja ukochana książka zawsze i wszędzie. Powoli zabieram się do piątego zimowego czytania;)) Serial też świetny.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Inez gratuluje piątego podejścia. Założę się, że za każdym razem odkrywałaś coś nowego. Coś, co nie było tak oczywiste, kiedy czytałaś o tym wcześniej...:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...