"Mimo że od wydarzeń przedstawionych w poprzedniej książce upłynęło prawie półtora roku, w Ballinacroagh, nadmorskim miasteczku w Irlandii, na siostry Aminpur nadal patrzy się z nieufnością. Trzy Iranki, które uciekły z kraju tuż przed wybuchem rewolucji, wciąż uważane są za obce, a ich orientalną restaurację niektórzy uznają za miejsce rozpusty.
W życiu sióstr przychodzi czas na zmiany. Mardżan zakochuje się w angielskim pisarzu, szesnastoletnia Lejla przeżywa okres buntu i marzy o dorosłości, a Bahar zaczyna interesować się duchowością chrześcijańską i coraz poważniej myśli o konwersji. Jakby tego było mało, pewnego dnia zaprzyjaźniona z siostrami włoska imigrantka znajduje w zatoce półżywą dziewczynę. Dziewczyna jest w szoku, nic nie mówi – i wszystko wskazuje na to, że próbowała usunąć ciążę...
Marsha Mehran doskonale oddaje atmosferę miasteczka na peryferiach i z humorem odmalowuje prowincjonalną społeczność – z nieznośnymi plotkarami, dyżurnymi dziwakami, fryzjerką-feministką i księdzem, który... zakłada rozgłośnię radiową. "
Książka od pierwszej strony do ostatniej ma swój niepowtarzalny klimat rodem z filmu "Czekolada". Praktycznie czuje się unoszące się w powietrzu smaki, barwy, aromaty potraw i wypieków trzech sióstr. Historia opowiedziana przez Marsha Mehran może nie trzyma w napięciu, ale na pewno wciąga i czyta się ją z dziką przyjemnością. Być może to dziwne,ale trzymając ją w rękach czułam spokój. Akcja rozgrywa się w małym, uroczym miasteczku-Ballinacroagh. Niemal widzimy zielone krajobrazy chłodnej Irlandii oraz wdychamy jej rześkie powietrze. Z pewnością mogę polecić tę książkę. Każda z historii sióstr jest inna. Jedna ciekawsza od drugiej. Życie kobiet ukazane jest z perspektyw różnych grup wiekowych, od nastolatki po dojrzałą kobietę-Estellę. To co mnie w niej dodatkowo urzekło to przepisy kulinarne na końcu książki. Już jutro ugotuje tahczin. Jeśli coś z tego wyjdzie, zamieszcze przepis:)
Jestem bardzo ciekawa czy sie uda i jak będzie smakować.:)
OdpowiedzUsuńgłupie to, co napiszę, ale nie podoba mi się tytuł. odrzuca mnie po prostu od tej książki i nie mogę się w żaden sposób zmusić do przeczytania jej...
OdpowiedzUsuń:)
Ja też jestem bardzo ciekawa :) A nie miałaś problemu ze zdobyciem wszystkich składników?
OdpowiedzUsuńhehe tytuł faktycznie specyficzny;)Też jestem ciekawa czy wyjdzie mi to danie. W moim mieście jest market Piotr i Paweł, dlatego większość składników dostane tam. A potrzebne są: ryż basmati, oliwa, pierś z kurczaka, cebula, szafran, kurkuma, szpinak, jajka, jogurt, sól, pieprz, migdały i miód.:)
OdpowiedzUsuńJeszcze lepszym tytułem było by: Woda różana i kiełbasa z dymem na wodzie:D
OdpowiedzUsuńFilipku zasługujesz na brawa:D
OdpowiedzUsuń