Etykiety

10.18.2011

"Blondyn i Blondynka" Magdalena Kulus

Jestem pod tak ogromnym wrażeniem tej książki, że ciężko mi zebrać myśli i wyrazić to, co wywołała we mnie ta lektura. Magda, autorka i bohaterka książki boryka się z poważną chorobą. Cierpi na rdzeniowy zanik mięśni. Od lat porusza się na wózku i proste, codzienne czynności stanowią dla niej nie lada wyczyn. Jej życie napiera tempa dzięki Igorowi (Blondynowi), biszkoptowemu czworonogowi, który staje się dla niej psem asystującym. Dziewczyna od 2007 roku prowadzi swój blog internetowy, którzy doczekał się wydania papierowego (a właściwie fragmenty bloga).

Tyle słowem wstępu. Teraz czas na moją opinię. Bardzo polubiłam Magdę, jej siłę, optymizm, wiarę w ludzi (ja chyba już jej nie mam), humor, niespożytą energię i radość życia. Jest niesamowita. Wie jak żyć i wyciskać z tego to, co najlepsze, jak z cytryny. Ma oddanych przyjaciół, kochającą rodzinę, pisze doktorat, czynnie udziela się w życiu kulturalnym swojego miasta, a także działa na rzecz innych chorych w fundacji SMAk życia. Piszę z ogromnym poczuciem humoru i dystansem. Zdecydowanie na uwagę zasługuje jej relacja z rodzicami. Oj zazdroszczę jej tak kochających, wyrozumiałych i mądrych rodziców. Dowcipy i miłe docinki jej taty na długo pozostaną w mojej pamięci i ich wspomnienie nie raz, niespodziewanie wywoła u mnie wybuchy śmiechu. Magda uwielbia długie pogawędki ze znajomymi, książki i spacery ze swoim Blondynem. A jaki jest Blondyn? To nad wyraz mądry i troskliwy psiak. Pomaga Magdzie w poruszaniu się po mieście, w ubieraniu się, przynosi jej drobiazgi, otwiera i zamyka drzwi i wiele wiele innych. Oboje pałają do siebie ogromnym uczuciem, które bije z każdej strony książki. Jako pies oczywiście ma jedną cechę. Jest obżartuszkiem, co udowadnia na każdym kroku. Do łez rozbawił mnie fragment, gdzie staje nawet do komunii na mszy, licząc na to, że ksiądz wsadzi mu coś do pyska:)

Magda nie narzeka. Nie lituje się nad sobą. Wymaga od siebie bardzo wiele i na prawdę wiele z siebie daje. Czytając jej zapiski, momentami było mi wstyd za siebie. Czemu? Ile razy zdarza mi się marudzić, lenić, narzekać (oj tak narzekać) zamiast po prostu... działać. To chyba taka cecha narodowa. Ta lektura otwiera oczy na kilka, najistotniejszych spraw. Podziwiam Magdę i uwielbiam jej psa. Od dziś zostałam wierną czytelniczką jej boga i mocno kibicuje jej w walce z chorobą.


Za egzemplarz bardzo dziękuję Wydawnictwu Sol.

3 komentarze:

  1. Bardzo bym chciała przeczytać tę książkę. Może mi się kiedyś uda. Wiele osób jest pod wielkim urokiem głównej bohaterki i także bym chciała poczuć tak jak ty, te emocje, które w tej książce występują.

    OdpowiedzUsuń
  2. Baaardzo Ci dziękuję za ten post. Podczytałam sobie bloga Blondyny i już go dopisuję do ulubionych :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mag bardzo się cieszę, że tak Ci się spodobał!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...