
Czytanie tej książki zajęło mi dobre 3 tygodnie. Ta, po części autobiograficzna książka, napisana jest w bardzo skomplikowany i chaotyczny sposób. Zlepki myśli, pojawiające się nagle (i równie szybko znikające) dziwne postaci, sprawiają, że przebrnięcie przez całość jest sporym wyzwaniem i wymaga cierpliwości. Nie twierdzę, że nie warto, bo w "Abaddonie" znaleźć można błyskotliwe i trafne spostrzeżenia na temat ludzkości i życia. Jest to jednak "wyprawa" tylko dla wybranych i kochających wymagające lektury.
Ernesto Sabato opisuje w książce rolę artysty, w tym przypadku pisarza, w społeczeństwie ogarniętym chaosem i paniką. Ma to formę luźnego notatnika bądź dzienniczka. Niestety często "bez ładu i składu". Jak już zrozumiałam jakiś fragment i oswoiłam się z akcją, tematyką i bohaterami, to za chwilę autor wprowadzał nowych bohaterów, nowe zdarzenie i nowe okoliczności. Sam pisarz z wykształcenia jest fizykiem jądrowym. Wyobrażam go sobie jako drugiego Einsteina, którego nikt nie rozumie a mimo wszystko wiele osób go podziwia. Czasami odnosiłam wrażenie, że Sabato napisał to sam dla siebie;)
Polubiłam serię "50 na 50" i jak dotąd, skompletowałam wszystkie egzemplarze. Z całą pewnością ta pozycja wydaje mi się najtrudniejsza i najżmudniejsza w odbiorze. Powieść jest tak bardzo skomplikowana, że momentami okropnie się męczyłam. Trzeba być wielbicielem tego typu powieści, ja chyba nie jestem.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Znak.
Każdy ma inny odbiór tego typu ksiażek :-)
OdpowiedzUsuńKsiążka rzeczywiście wydaje się trudna w odbiorze. Mam pytanie: ten cytat pochodzi z tego tytułu? Bo chciałabym go zanotować :)
OdpowiedzUsuńAneta, tak, to zdanie pochodzi z książki:)
OdpowiedzUsuń