Etykiety

1.02.2011

"Przeminęło z wiatrem" 1939

Witam Was w nowym roku. Zaczynam go filmowo, bo ostatnio miałam przyjemność zmierzyć się z solidną dawką starych filmów, które recenzowała będę codziennie aż do środy.



"Najbardziej znana produkcja hollywoodzka w historii kina, nagrodzona ośmioma Oscarami. Historia namiętnej, ale tragicznej miłości łączącej rozkapryszoną Scarlett O'Harę (Vivien Leigh) z Rhettem Butlerem (Clark Gable), osadzona w okresie wojny domowej w USA. Młoda kobieta potrafi poradzić sobie ze wszystkimi przeciwnościami losu, jakie mogą ją spotkać podczas wojennej zawieruchy, nie potrafi jednak utrzymać miłości mężczyzny, którego pragnie najbardziej na świecie."



Podczas prawie 4 godzinnej emisji filmu zdążyłam się zdenerwować, popłakać i uśmiać. Tak, towarzyszył mi rozmaity wachlarz nastrojów. Zdecydowanie zaliczam film do jednych z najlepszych obejrzanych przeze mnie w minionym roku. Treść chyba zna każdy, więc nie będę go streszczać. Może troszkę koniec filmu zwalił mnie z nóg... Byłam zachwycona wszystkimi pięknymi strojami Scarlett. Nie ukrywam, że z chęcią sama, od czasu do czasu, wskoczyłabym w te suknie. Na mojej półeczce już czekają 3 tomy książki wydanej w latach 80-tych (zapłaciłam za nie głupie 10zł i to była bardzo dobra decyzja) aby zatopiła w nich mój obłędny wzrok. Polecam bez dwóch zdań.


Jutro recenzja musicalu "Siedem narzeczonych dla siedmiu braci" z roku 1954. Miłego wieczoru Wam życzę i ściskam gorąco:)

13 komentarzy:

  1. dziwne, ale nie oglądałam, a wiem już od dawna, że muszę to zrobić koniecznie! zapraszam do mnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też lubię Przeminęło ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam ten film ! Za każdym razem, kiedy go oglądam odżywają uczucia, które towarzyszyły mi w trakcie czytania lektury :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. ahhhhh klasyka, rozczula mnie na maksa :)))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Rzeczywiście, "Przeminęło z wiatrem" jest imponujące. Pierwszy raz obejrzałam ten film jako mała dziewczynka i zrobił na mnie ogromne wrażenie. Przeczytaj koniecznie książkę, bo też jest wspaniała.

    Widzę, że oglądasz dużo starych filmów. Bardzo chwalebnie. :) Niewielu dzisiaj takich, którzy sięgają do tych perełek sprzed lat, zwykle mówi się tylko o najnowszych kinowych hitach. Co do Marilyn Monroe - ja osobiście lubię postaci, które gra. Ktoś by pewnie stwierdził "słodkie idiotki", ale mnie urzekają te rozkoszne, nierozgarnięte sierotki. Uwielbiam "Pół żartem, pół serio", "Słomianego wdowca" i "Jak poślubić milionera" :) Chociaż, przyznaję, dla mnie też Audrey jest mimo wszystko numerem 1.

    Poza tym wielki uśmiechem skwitowałam informację, że lubisz "Kochane kłopoty". Świetny serial. (Nawiasem mówiąc, Lorelai i Rory też miały niezłego bzika na punkcie starych filmów, prawda?)

    Czy to już będzie zbyt wiele słodzenia, jeśli napiszę jeszcze, że podoba mi się sposób, w jaki piszesz o książkach i filmach? Tak leciutko, tak zgrabnie. Coś czuję, że będę tu często zaglądać.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolmanko, ja kocham Przeminęło z Wiatrem, nigdy książki nie czytałam, ale płytę z filmem mam i puszczamy sobie razem z mamą :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kolmanko, pamiętam, jak dziś, kiedy obejrzałam pierwszy raz "Przeminęło z wiatrem". Byłam wtedy jakoś tak w końcowych klasach podstawówki, a mama dostała z pracy bilety do kina. I poszłam ja! Sama! Ależ to było doznanie!!! Pierwsze sceny Scarlett podnoszącej twarz spod kapelusza, rozmawiającej z braćmi Tarletonami (chyba?) na zawsze zapadły w moją pamięć. Do dziś obejrzałam to chyba ze sto razy :))) i za każdym razem tak samo mi się podoba. Książkę kiedyś przeczytałam, ale jak to zwykle bywa, dużo jest inaczej ( choć w tym przypadku, to i tak mi nie przeszkadza).

    A "Siedem narzeczonych dla siedmiu braci" też kiedyś oglądałam i też mi się podobało, bo ja to w ogóle mam jakiegoś bzika na takie filmy. Rety, jak bym miała TCM, to bym chyba non stop oglądała telewizję :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Folle skoro nie oglądałaś to nie czekaj zbyt długo:)
    Naia czuje, że się rumienie. Dziękuje za taką opinię i mam nadzieję, że będziesz tu stałym gościem:)
    Magrat, moja mama niestety nie ma czasu na oglądanie ze mną filmów. Zazwyczaj marudzi mi po 15 minutach albo gada o czymś innym...
    Maniaczytania ja właśnie oglądałam te filmy na TCM. Miałam to wątpliwe szczęście chorować w święta i byłam u rodziców, więc skorzystałam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem nawet dlaczego, ale miałam 11-12 lat, kiedy oglądałam ten film wiele razy. Aż dziwię się sama chyba to byłą magia tych szerokich jak abażur- sukienek. Kocham tę klasykę. W dorosłym życiu też oglądałam wiele razy i pewnie wrócę jeszcze nie raz...marzę, by kiedyś przeczytać książkę- ponoć lepsza niż film jest..

    OdpowiedzUsuń
  10. lubię ten film, ale przyznaję, że do książki nie mogę się zebrać

    OdpowiedzUsuń
  11. wstyd przyznać, ale nie widziałam jeszcze tego filmu...na emeryturze pewnie znajdę czas na nadrobienie zaległości ;)
    p.s. ładnie się u ciebie zrobiło, tak fioletowo :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mag to już czas najwyższy!:) Zmieniłam szatę bloga, żeby dodać mu trochę wiosennego optymizmu:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ooo tak suknie Scarlett robią wrażenie ;) Też się nimi zachwycałam, a już najbardziej tą zrobioną z zielonej zasłony, pomysł niesamowity ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...