Etykiety

6.22.2010

"Dzidzia" Sylwia Chutnik



"Kolejna książka laureatki Paszportu "Polityki". Jest rok 1944. W podwarszawskich Gołąbkach Stefania Mutter denuncjuje Niemcom dwie Polki, skazując je na śmierć. Pół wieku później wnuczka Stefanii, Danuta, rodzi Dzidzię: zdeformowaną fizycznie i upośledzoną dziewczynkę. Dzidzia jest… "zemstą Historii" i utrapieniem. Może zostanie świętą w miejscowym kościele? Wstrząsająca, kontrowersyjna opowieść o naszym narodowym charakterze, kompleksach i głupocie. Klimat makabrycznego snu."

Po raz pierwszy zetknęłam się z książką Sylwii Chutnik. Wiem, że większość z Was ma już za sobą "Kieszonkowy atlas kobiet". Książkę czytało mi się niesamowicie! Nie ma przesady, kiedy mówi się o "Dzidzi" jak o makabrycznym śnie. Wszystko tutaj było nierealne, brudne, ubogie, ohydne, pierwotne ale i w pewnym sensie pociągające, wstrząsające i kontrowersyjne. Dostrzegamy tutaj nową wizję matki Polki, kobiety, która za wszelką cenę pragnie odzyskać utraconą córkę. Matka czasami działa ułomnie i bez większego zastanowienia. A tytułowa "Dzidzia"? To kaleka bez rąk i nóg, z zaburzonym aparatem mowy i upośledzeniem umysłowym, mającym jako jedyną pociechę kalejdoskop wbudowany w oko i strzelające iskrami zęby. Co tu dużo mówić..jej życie jest okrutne i brutalne, obdrapane i pozbawione większego sensu. Dni dziewczynki mijają na obserwacji ściany, słuchaniu radia oraz śledzeniu wzrokiem rodzicielki. Książka jest mocna! Tak można podsumować ją jednym słowem. Jestem pewna, że nie każdemu może przypaść do gustu. Chcecie próbkę? Oto ona:

"Płytę puszcza nam co chwila DJ Niepełnosprawna Dziewczynka, co wieczór sobie dyskotekę uskutecznia. Do tańca przygrywa, aż się nogi rwą. Nie jej oczywiście, tylko innym ludziom. Ulicom, miastom, polom zaoranym, pomnikom tak gra i może jeszcze cmentarzom. Właśnie miksuje tylko jeden kawałek, tylko jeden przebój chce wylansować na nieustającej playliście. Jest jak didżejka durnej radiostacji gadająca z niezdrowym pobudzeniem: i witamy was, kochani w naszej audycji "Stara baba gada, stara baba męczy", i od razu dla was, kochani, konkursik z esemeskami, wysyłajcie pod numer 1939-1944 odpowiedzi na pytanie "Czy powinno się zabijać tych, co nam psują dobry nastrój?". Mowa oczywiście o męczących staruchach, które pieprzą co chwilę o nieistotnych wspomnieniach z gułagu, z lagrów, z obozów pracy, z obozów koncentracyjnych, z pola walki swej nieuzasadnionej o ideały wyższe z pewnością niż nasza playlista. W tym tygodniu odnotowaliśmy spadek hitu tego lata "Jeszcze Polska nie zginęła". Kochani , głosujcie na nasz hymn, bo go zaraz pożegnamy i z listy spadnie na zawsze. Czyżbyście na plażach nie nucili pod nosem upapranym gofrem "złączym się z narodem"? No nie wierzę po prostu (...) Dodajcie "Polskę" do swojego Grona, do swojego newslettera. Dajcie jej szansę ,a czeka was możliwość wzięcia udziału w losowani wspaniałych nagród, jakimi są , uwaga: wyjazd stąd w pizdu, do jasnej cholery i na zawsze, wzięcie udziału - bezpłatnie! - w kolejnej wojnie (premiera: najbliższy konflikt na Wschodzie) i nieograniczony dostęp do plakatów z wizerunkami naszych bohaterów narodowych."


Teraz sobie uzmysłowiłam, że trochę podobne do Masłowskiej:)

10 komentarzy:

  1. no właśnie ja Sylwii Chutnik nic jeszcze nie czytałam, żałuję i muszę nadrobić. :) a po fragmencie faktycznie jakby trochę Masłowska. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też nic nie czytałam tej autorki ^^. Jednak ta książka naprawdę wydaje się interesująca, a Masłowskiej też nie znam... Ojej, czuję się wyalienowana.

    OdpowiedzUsuń
  3. Masłowskiej nie czytałam i jakoś mnie nie pociąga ale za to Sylwię Chutnik mam już od dawna na swojej liście "must read" a twoją recenzją tylko się utwierdzam, że czas zakupic/wypożyczyc "Dzidzię" :P

    OdpowiedzUsuń
  4. A mnie się średnio podobała "Dzidzia", głównie dlatego, że wcześniej czytałam "Atlas", który podobał mi się bardzo i miałam wygórowane oczekiwania co do tej lektury. Aczkolwiek i tak twierdzę, że warto tę książkę przeczytać.

    A swoją drogą ciekawa jestem, jak odbierzesz "Cud w medycynie" - ja dzisiaj o nim pisałam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Edith zachęcam do nadrobienia zaległości
    Alina, ja Masłowską czytałam sporo lat temu, więc nie jestem jakimś wielkim znawcą jej pióra:) Ot takie skojarzenie
    Papierowa latarnio:) po pierwsze witam ma moim blogu, będziesz tu zawsze mile widziana:) Po drugie ciekawa postać z tej Chutnik,polecam:)
    Skarletka ja właśnie "Atlasu" nie czytałam. A "Cud w medycynie" kupiłam ze względu na moje zainteresowania:) Póki co mi się bardzo podoba:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Też sięciągle próbuję za tę książkę wziąć, ale jakoś tak się jej boję. Krytyka ją totalnie zjechała, a ja Sylwię lubię po "Kieszonkowym atlasie.." i mam teraz lekkie obawy przed "Dzidzią" A przy okazji zapraszam do siebie, po traumatycznej "Dzidzi" zawsze można sięgnąć po smoki ;)
    http://kacikzksiazkami.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka zdecydowanie nie dla mnie, ale widzę zmiany na blogu: ładnie! :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. a ja po "Atlasie..." odpuszczam sobie na razie "Dzidzię". Zasugerowałam się krytyką, może niepotrzebnie, ale na razie nie mam ochoty na tę książkę. Tyle innych czeka :)
    Ale myślę, że do niej wrócę, bo pierwszą książką Chutnik byłam zachwycona.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja rowniez, ale juz wpisalam na liste:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Podobna do Masłowskiej? Muszę sięgnąć koniecznie. Miłośniczką Doroty nie jestem, ale poświęciłam jej mą pracę licencjacką, więc jest mi już w jakiś sposób bliska :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...