Witam Was wszystkim w 2010!!!:) Rok zaczął się dla mnie bardzo leniwie i bardzo książkowo:) Od 1 stycznia złożyłam 2 zamówienia i już czekam na paczuszki. Co roku wypisuje swoje postanowienia, które, o dziwo, realizuje. W tym roku nastawiam się na oglądanie starych filmów. Zaczęłam od "Casablanki" z roku 1942. To chyba już klasyk i pewnie każdy z Was zna go doskonale.
Sylwester minął mi pod znakiem horrorów. Obejrzałam parę i jeden bardzo utkwił mi w pamięci. "Antychryst", zapowiadany jest horror, ale według mnie, nie ma z tym gatunkiem nic wspólnego. Obraz ten niesamowicie wpłynął na moja psychikę, która po godzinie powiedziała "dość". Najdziwniejsze jest to, że film jest spokojny, powolny, z małą ilością dialogów. Nie ma w nim potworów, diabłów , duchów i innych zjaw. Ukazuje depresje kobiety po utracie ukochanego dziecka i próby wyleczenia jej przez męża- psychoterapeutę. Rezultat? Nie będzie zaskoczeniem, jeśli powiem , że zakończenie optymizmem nie napawa.
Jednym z bardzo miłych akcentów tego roku było zamówienie sali, na której odbędzie się moje wesele:) Organizacja ślubu jest koszmarem i plątaniną nerwów. Jedyne wolne terminy znalazły się w 2011 roku, a i tych było niewiele. Oficjalnie mogę więc potwierdzić , że stanę się mężatką 24 września 2011 roku, po prawie 7 latach chodzenia z narzeczonym:)
Wracam już do swoich obowiązków, które jednak nagromadziły się po wielu dniach świętowania.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku i udanych przygotowań ślubnych.
OdpowiedzUsuńŻeby nie było, to ja też potwierdzam;)
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńNo to gratulacje, ale trochę długie to oczekiwanie:)
Zaglądam do Ciebie czasem i, jako wielka fanka Dostojewskiego, z utęsknieniem wyglądam recenzji "Biesów"
Pozdrawiam
Oby przygotowania do ślubu minęły w miarę bezstresowo. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku dla Ciebie i narzeczonego :)
OdpowiedzUsuńGratuluję! Bezstresowych przygotowań życzę :)
OdpowiedzUsuńTeż ostatnio mnie naszło na stare filmy. Padło na "Przeminęło z wiatrem", "Rzymskie wakacje" i "Śniadanie u Tiffany`ego". Ze wstydem przyznam, że nie jestem pewna czy "Cassablancę" oglądałam, ale nadrobię, nadrobię :)
Dziękuje za życzenia.
OdpowiedzUsuńInez "Biesy" już powoli kończę , ale wymęczyły mnie psychicznie, jak to Dostojewski:)
Magrat " Śniadanie u Tiffaniego" mam już w kolekcji i również mam go w planach.