"Wilkie Collins (1842-89), syn znanego pejzażysty, ukończył prawo, lecz jako zawód obrał literaturę. Od 1859 r. współpracuje z Dickensem w jego periodykach "Household Words" i "All the Year Round". W tym drugim piśmie drukuje w odcinkach w r. 1860 "Kobietę w bieli", dzięki której miał zyskać miano ojca angielskiej powieści kryminalnej. Oprócz zwartej konstrukcji, doskonałej charakterystyki postaci, bardzo plastycznego obrazu ówczesnej obyczajowości, "Kobietę w bieli" cechuje zręczne poprowadzenie wątku sensacyjnego, trzymającego czytelnika w napięciu od pierwszych do ostatnich stron. Zapewnia to powodzenie powieści po dziś dzień, czego dowodem są współczesne adaptacje telewizyjne. Collins jest autorem kilkunastu powieści, z których poza wznawianą obecnie "Kobietą w bieli" ukazał się w Polsce "Kamień księżycowy". "
Jedno wielkie ufffff:) Książkę czytałam bardzooo długo. Wiem, że wiele osób nawet jej nie kończy, uznając, że jest zbyt długa i nużąca. Fakt, mój tom posiada 640 kartek zapełnionych mikroskopijnym druczkiem. Co do samej treści, uważam ją za ciekawie się zapowiadającą, środek męczy niemiłosiernie, lecz warto przez niego przebrnąć,aby powieść znowu nabrała rumieńców. Uwielbiam literaturę z takim klimatem jak "Kobieta w bieli". XIX-wieczna Anglia, spisek, choroba psychiczna, miłość, nieporozumienia oraz chaos. Ciężko się połapać w tej szalonej historii. Postacie podejrzane okazują się być niewinnymi a przyjaciele - wrogami. Oczywiście wszystko to nakrapiane wyniosłym zachowaniem i obyczajami arystokracji.A o czym jest sama powieść? Jest to historia dwóch sióstr, których los odmieni romantyczny nauczyciel rysunku. Zakochuje się w jednej z nich, jednak ich uczucie zostaje wystawione na ciężką próbę, bowiem dziewczyna przeznaczona jest dla innego. Tajemniczy małżonek posiada sekret, którego ujawnienie groziłoby skandalem i osobistą klęską. W całą sprawę zamieszana jest pewna kobieta odziana w biel... Czy wydaje się to Wam interesujące? Jeżeli kochacie klasykę i macie dużą dawkę cierpliwości to polecam. Namęczyłam się niektórymi niepotrzebnymi opisami, ale nie żałuję, bo książka zaskakuje od początku do końca.
To aż taka gruba? Niespodziewałam się.
OdpowiedzUsuńTeż lubię takie klimaty, ale sądzę, że można znaleźć książkę w podobnym stylu, a z którą nie trzeba się tak męczyć ;)
OdpowiedzUsuńCzyli w sumie mamy podobne odczucia po lekturze "Kobiety w bieli" ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Męcząca, bo gruba i niepotrzebnie autor dodawał nieistotne fragmenty typu powiązania finansowe, strona prawna całej sprawy itp:)
OdpowiedzUsuńja mam przeczytac skrocona wersje po angielsku...wiec zapowiada sie ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńKinga Edinburgh
Przeczytałam. Zajęło mi to jakieś 2 tygodnie. Troszeczkę meczy, to fakt, ale ma też swój unikatowy czar. Dla mnie wartobyło przeczytać.
OdpowiedzUsuń