2.28.2015
"Miniaturzystka" Jessie Burton
O debiucie Jessie Burton było głośno prawie we wszystkich możliwych mediach. Nic w tym dziwnego, bo autorka włożyła sporo serca i pracy pisząc "Miniaturzystę". Godzinami czytała o historii siedemnastowiecznej Holandii, hierarchii społecznej oraz o dość rzadkiej w dniu dzisiejszym sztuce tworzenia...domków dla lalek. Bo to właśnie wokół jednego z nich krąży ta powieść.
Uboga, nastoletnia jeszcze Petronella wiedziona nie sercem lecz rozsądkiem wychodzi za mąż za bogatego kupca. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że dziewczyna nie widziała swego "ukochanego" od dnia ślubu i zupełnie go nie zna. Łudzi się, że życie u boku zamożnego mężczyzny uczyni z niej doskonałą panią domu i z czasem troskliwą żonę i matkę. Kiedy staje u progu swego nowego domu w jej sercu rodzi się nadzieja. Niestety, już pierwszego dnia jej wyobrażenie o dobrobycie okazuje się ułudą. Jej mąż przebywa w interesach poza domem i ceremoniał powitalny przypadł w udziale jego siostrze - Marin. Pomiędzy dwiema kobietami rodzi się niechęć i dystans. Szwagierka Petronelli okazuje się zimną, wyrachowaną i chorobliwie oszczędną kobietą. Zamiast świec z pszczelego wosku w mieszkaniu unosi się odór tanich świec łojowych, a na stole króluje czerstwy chleb i mało smaczna ryba. Nawet powrót Johannesa nie jest w stanie pocieszyć młodej mężatki. Mężczyzna nie wykazuje ani krzty zainteresowania atrakcyjną żoną i pozostawia ją samej sobie. Nie tak miało być.
Pewnego dnia w ramach rekompensaty za całkowity brak pożycia małżeńskiego, zainteresowania lub chociażby czułego pocałunku, Johannes ofiaruje Petronelli duży i solidny domek dla lalek, będący zminiaturyzowaną wersją ich własnego domu. Zarówno rozłożenie pokojów, ich ilość, kolor tapet i rozmieszczenie schodów i drzwi są identyczne. Młoda mężatka zaskoczona tym prezentem i chyba po części z braku innych zajęć, postanawia wyposażyć swój prezent. W tym celu zamawia u miniaturzystyki z miasta kilka podstawowych mebelków. Nie spotyka się z nią jednak osobiście, wysyła jedynie listy. Z każdym kolejnym zamówieniem, które trafia do rąk dziewczyny, okazuje się, że przedmioty wykonane przez tajemniczą miniaturzystkę są w 100% idealnymi kopiami ich własnych mebli. Kiedy Petronella otrzymuje laleczki, które łudząco przypominają wszystkich domowników i zwierzęta, a nawet mają na sobie znaki, o których nikt dotąd nie wiedział, zaczyna się intrygująca i tajemnicza przygoda. Ponadto do każdej paczuszki dołączone są króciutkie zdania, które zdają się idealnie wpasowywać w sytuację emocjonalną Petronelli. Skąd miniaturzystka wie jak wyglądają jej meble? Dlaczego oddaje je w najdrobniejszych detalach? Czy jest możliwe, że artystka zna przyszłość dziewczyny? Z czasem okaże się, że każdy z domowników skrywa swój sekret o których nie wie nikt...za wyjątkiem miniaturzystki.
Przyznaje, ze książka wciąga jak najlepszy dreszczowiec. Klimat XVII-wiecznej Holandii oraz zwyczajne, domowe życie bohaterów bardzo przypominał mi sceny z filmu "Dziewczyna z perłą". Jessie Burton znakomicie oddaje portrety psychologiczne wszystkich postaci i świetnie radzi sobie z suspensem. Nie brakuje w niej także kontrowersyjnych tematów jak np. homoseksualizm i cudzołóstwo, które w tamtych czasach były absolutnym tabu. Wszystko to sprawiło, że czytanie książki było dla mnie idealną odskocznią i zwyczajnie przyjemnością. Jednakże bardzo rozczarowujący okazał się dla mnie koniec książki - rozwiązanie całej historii. Liczyłam chyba na wstrząs, z którego nie będę w stanie wyjść. Dostałam w zamian dość proste zakończenie, okraszone odrobiną dramatyzmu.
Całość oceniam jednak bardzo dobrze. Znakomity pomysł na fabułę i perfekcyjne dopracowanie detali. Czekam na kolejną książkę autorki, mam nadzieję, że nie będzie to długi czas.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ciekawa recenzja, a książka przede mną :)
OdpowiedzUsuńTak bardzo mnie kusi, a tak często zapominam o niej przy zakupach. Ech, czas to zmienić. :D
OdpowiedzUsuńWłaściwie się z Tobą zgadzam, jedynie zakończenie mnie rozczarowało, miałam wrażenie, że autorce brakło dobrego pomysłu na pociągnięcie wątku miniaturzystki, a szkoda, bo całość rzeczywiście intrygująca i godna uwagi ;)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej lektury
OdpowiedzUsuńCzytałam i muszę przyznać, że jestem pod wielkim wrażeniem tej książki :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i muszę przyznać, że jestem pod wielkim wrażeniem tej książki :)
OdpowiedzUsuńChcę przeczytać, od dawna mam na swojej liście, mam nadzieję, że niedługo się z nią zapoznam :)
OdpowiedzUsuńZamierzam przeczytać w nieodległym czasie.
OdpowiedzUsuńCzytałam, pokochałam (razem z zakończeniem) i nawet polecałam u siebie na blogu. Dlatego właśnie uparcie szukam i śledzę wszystkie inne recenzje/wpisy dotyczące "Miniaturzystki" - i za każdym razem uśmiecham się, kiedy czytam, że komuś też przypadła do gustu. Zupełnie jakbym odnalazła przyjaciółkę, która nie wie jeszcze, że została odnaleziona. ;)
OdpowiedzUsuń