Każdy z nas mniej lub więcej wie jak
prowadzić zdrowe życie. Wiemy, że trzeba dużo się ruszać,
uprawiać regularnie jakiś sport i racjonalnie oraz regularnie się
odżywiać. To teoria. A w praktyce bywa różnie. Bo nam się nie
chce, bo lepiej zacząć od nowego miesiąca, poniedziałku, roku, a
przecież kilka ciastek nie zrobi nam krzywdy. Jestem pewna, że zna
to każdy z nas.
Nie ma chyba kobiety, która nie
pragnęłaby być chudsza niż jest, nawet jak jest szczęśliwą
posiadaczką talii osy. A to biodra nie takie, a to brzuch już nie
taki płaski i jędrny. Po prostu wszystko jest nie tak, jak być
powinno.
Autorka książki jest pierwszym w
Polsce diet coachem, od lat pomaga ludziom uzyskać wymarzoną
sylwetkę i sprowadza człowieka na „dobrą ścieżkę żywieniową”.
Pani Urszula uważa, że najgorsze są nasze nawyki żywieniowe. I
zgadzam się z nią w 100%. Kiedyś miałam tak, że do każdej kawy
obowiązkowo musiałam zjeść coś słodkiego. Nieważne czy to była
kostka czekolady czy słodka bułka. Dość istotne jest to, że
piję dużo kawy, co wiązało się z ogromną ilością cukru w
mojej krwi. A to oczywiście przekładało się na dodatkowe
kilogramy. Po lekturze książki, z dumną stwierdzam, że nie jem
słodyczy do kawy od dwóch tygodni i powoli zaczynam zapominać o
tym przyzwyczajeniu.
Poradnik rozdrabnia na czynniki
pierwsze składniki naszego pożywienia, takie jak węglowodany, czy
chociażby białka. Następnie wyjaśnia czym tak naprawdę jest
zdrowe odżywianie i gdzie leży granica naszej psychiki, a także jak
sprawić, aby nasze postanowienie umacniało się z dnia na dzień.
Psychodietetyka stanowi podstawę każdego odchudzania. Być może
niektórym wyda się to dziwne. Lecz to kluczowe, aby nie poddawać się
w momencie, kiedy mimo początkowej utraty kilku kilogramów,
przychodzi czas dłuższego zastoju i nasza waga stoi w miejscu, co jest normalnym procesem. Na
koniec autorka poza cennymi uwagami na temat metod jedzenia i
procesów motywacyjnych, umieściła kilka przepisów na
niskokaloryczne i przepyszne posiłki.
Tego typu książka jest niezbędna
przy rozpoczynaniu diety. Oczywiście, nasze pierwsze kroki powinny
być skierowane do profesjonalnego dietetyka. Każdą dietą,
wyczytaną z internetu, można sobie zrobić więcej krzywdy niż
pożytku. Pamiętajcie o tym. Specjalista wykona Wam szereg badań i
na ich podstawie oceni stan zdrowia i problemy, które mogą być
przyczyną otyłości lub częstych wahań wagi. Moja piętą
Achillesową było nieregularne odżywianie. Pewnie to znacie. Mało
rano, a wieczorami atak Godzili na lodówkę :)
Intensywnie odchudzać się zaczęłam
od połowy maja. Regularnie odwiedzam swoją dietetyczkę. Efekt? 6
kilo mniej. Jestem drobna, przysłowiowe 1,6m w kapeluszu i taki
spadek wagi jest u mnie bardzo widoczny. Książka tylko umocniła
mnie w moim postanowieniu i stanowi źródło niewyczerpalnej
motywacji w kolejnych potyczkach ze słabościami.
Za lekturę dziękuję Wydawnictwu Samo Sedno
Zazwyczaj już na wstępie odrzucam wszelkie poradniki, ale akurat ten mogłabym przeczytać. Też postanowiłam schudnąć, ale moim problemem jest zamiłowanie do słodyczy, dlatego wystarczy z nich zrezygnować i waga spadnie. Tobie gratuluję schudnięcia 6 kg, to już osiągnięcie :)
OdpowiedzUsuńDosiak, wczoraj się ważyłam i kolejne 2 kilo w dół:) Ja niestety też kocham słodycze, ale uważam, że to kwestia odzwyczajenie kubków smakowych. Owszem nadal je kocham, ale nie czuje potrzeby ciągłego dostarczania cukru:)
UsuńDo tego dążę właśnie, żeby nie czuć potrzeby sięgania po coś słodkiego. No i gratuluję kolejnych kilogramów mniej :))
UsuńBrzmi ciekawie, ale ja już odkryłam swoją drogę żywieniową, a to dzięki książce Magdaleny Makarowskiej. Hedonistyczne odchudzanie- to jest to co mi zupełnie odpowiada. Polecam baaardzo. Mi też poleciało 6 kg, ale w ciągu 5 tygodni. A jakie tam są dobre przepisy! Mniam! :)
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę o tej autorce. Muszę koniecznie poznać bliżej. 6 kilogramów w ciągu 5 tygodni to bardzo dużo. Moja dietetyk twierdzi, że najzdrowiej jest 2-3 kg na miesiąc.
Usuńteż przeczytałam i też uważam, że książka warta polecenia. mimo że to "tylko" poradnik...
OdpowiedzUsuń