
Postanowiłam popracować z fiszkami wydanymi przez Edgard – „Francuski Karteczki – 1000 najważniejszych słów i zdań”. Sporej wielkości pudełeczko kryje w sobie ponad tysiąc (1024) karteczek, na których z jednej strony znajdują się najważniejsze słówka w języku francuskim, a z drugiej ich polskie tłumaczenie. Dodatkowo w komplecie znalazło się 20 pustych kartek, na których sami możemy zapisać trudniejsze zwroty lub rozszerzenia już istniejących.
Aby nauka była skuteczna, opracowana została jedna - podobno skuteczna - metoda. Karteczki dzieli się w przeznaczonych do tego celu przegródkach (zazwyczaj jest ich 3). Na samym początku naszych językowych potyczek, do pierwszej wkładamy wszystkie fiszki. Systematycznie (tak, to właśnie magiczne słowo), powtarzamy cały materiał, a gdy jesteśmy pewni, że udało nam się zapamiętać słówko, przekładamy karteczkę do przegródki nr 2. Fiszki z tej przegródki powtarzamy co drugi dzień. I schemat się powtarza – jeśli opanujemy zwroty z przegródki nr 2, przenosimy je do przegródki nr 3 – powtarzamy te słówka co cztery dni. Wydaje się dość skomplikowane, ale wcale takie nie jest.
rysunek pochodzi z http://pl.wikipedia.org/wiki/Fiszki
Kurs uczy nas słówek z 40 grup tematycznych, takich jak chociażby: nauka, prawo, rodzina, finanse, wierzenia, zdrowie, czas, ubrania i akcesoria, zakupy, podróże, kolory czy kraje i narodowości. Każda karteczka ma przydzielony swój własny symbol i dzięki temu można uczyć się stopniowo – poznając kolejno jedną dziedzinę. Nikt nie każde nam przecież opanować ponad 1000 słówek za „jedną rundą”.Naukę zaczęłam w sobotni poranek. Śmiało mogę wyznać, że opanowałam już ponad 200 słówek i jestem pod ogromnym wrażeniem szybkości w jaki je zapamiętałam. Dużym plusem jest dla mnie to, że mogę zabrać je wszędzie i uczyć się nowych wyrażeń w autobusie, tramwaju, na nudnym wykładzie czy w każdej wolnej chwili.
Więcej o fiszkach do nauki języka francuskiego znajdziecie na stronie Wydawnictwa Edgard
używałam tej metody do nauki angielskiego przed kolokwiami (sama robiłam fiszki z potrzebnymi słówkami) i napewno łatwiej było się nauczyć niż z kartki z listą słówek. próbowałam też z włoskim, ale w tym przypadku brakuje mi systematyczności. jednak będę próbowała aż się uda:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam fiszki! nauka włoskiego tą metodą jest czystą przyjemnością!
OdpowiedzUsuńno i samodzielnie robię fiszki z niemieckiego :)
Fiszki są przede wszystkim praktyczne, małe i wygodne. Proponuję te 200 słówek powtórzyć po miesiącu, wtedy zobaczysz, ile z tego faktycznie zapamiętałaś. Oczywiście nie mówię, żeby przez miesiąc w ogóle nie mieć styczności z językiem :) Powodzenia i wytrwałości!
OdpowiedzUsuńPełno mam fisze tego wydawnictwa. Najwięcej z angielskiego, a troszkę jeszcze z niemieckiego. Często do nich kiedyś zaglądałam.
OdpowiedzUsuńZdawałam francuski na maturze i strasznie mi brakuje motywującej zachęty (oraz native speakera xD) - widzę, że takie fiszki to byłoby to!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Próbowałam kiedyś sama robić fiszki, ale kiepsko mi to wychodziło (głównie przez kompletny brak zdolności manualnych), więc korzystam z programu Anki, który pomaga mi powtórzyć słownictwo na podobnej zasadzie. Chociaż takie gotowe fiszki wydają się być całkiem ciekawym rozwiązaniem :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj kupiłam fiszki do japońskiego z płytą CD! Nigdy nie myślałam o tym, żeby uczyć się z karteczek. Dopiero niedawno usłyszałam o tej metodzie, no i faktycznie coś w tym jest:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie otrzymałam takie do zrecenzowania tyle , że z płytą cd.
OdpowiedzUsuń