9.26.2011
"Czarny Bóg" M. Rodziewiczówna
Czarny Bóg to Aryman - bóg ciemności, zła i podziemnego świata w religii zaratusztrianizmu. Jego przeciwnikiem i antagonistą - bogiem światła, mądrości i ładu - jest Ahuramazda. Co mają jednak bogowie z bliskowschodnich wyznań do kilku ubogich studentów Uniwersytetu Kijowskiego, czyli głównych bohaterów powieści M. Rodziewiczówny? Ano to, że w niełatwym okresie końca XIX w. rodzi się w prostych masach świadomość zniewolenia, upodlenia i bezprawnego ucisku. Właśnie z tych mas pochodzi trójka głównych bohaterów tej powieści. Jeden z nich, Polak, nie wierzy w sens walki z władzą, gorzko wspominając losy swoich przodków, którzy brali udział w powstaniach. Drugi, wygrywa od losu szansę na wyciągnięcie się z nędzy, trafia do wysokich kręgów i bez opamiętania używa życia w pijatykach i romansach. Trzeci wreszcie, oddany ideom socjalizmu i rewolucji, poświęca swoje życie dla sprawy, wiedząc, że nie znajdzie zrozumienia wśród tych, za których walczy. Wywodząc się ze społecznych "dołów", żyjąc w biedzie, oddając się nihilistycznym marzeniom, bohaterowie obwołują swoim patronem Czarnego Boga - Arymana. Ich drogi rozchodzą się zaraz po zakończeniu studiów, by po pewnym czasie znów się spotkać, jednak już w dużo tragiczniejszych okolicznościach.
Powieścią M. Rodziewiczównej byłam pozytywnie zaskoczona. Mając w pamięci szkolne lektury z okresu pozytywizmu spodziewałam się naiwnego, jednopłaszczyznowego ukazania postaci, tendencyjności, drętwego języka itp. Tymczasem nie było tak do końca. Wiadomo, że język i styl powieści stworzonej ponad sto lat temu wydaje się z lekka anachroniczny. Za to bohaterowie okazali się dużo ciekawsi. Szczególnie Sewer, który niejako zdradził młodzieńcze ideały, korzystając z pieniędzy i władzy, jakie nagle przypadły mu w udziale. Ta najmniej sympatyczna postać stawiana jest przed wyborami, zmienia się wraz z biegiem akcji, dlatego jest też najciekawsza i zaprzecza biało-czarnemu schematowi bohatera.
Za egzemplarz dziękuję wortalowi Granice.pl
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kilka książek M.Rodziewiczówny mam za sobą, ale tej jeszcze nie czytałam,czas nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuń